30 DAY BOOK CHALLENGE!!! – DZIEŃ DWUDZIESTY SZÓSTY

DZIEŃ 26. – Książka, która zmieniła Twoją opinię na jakiś temat

dowod-zycia-b-iext28802898

Przed przeczytaniem książki „Dowód życia” uważałam, że w przypadku, kiedy chory jest kompletnie sparaliżowany, nie może się ruszyć, ani komunikować, nie może nawet ruszyć gałkami ocznymi, czyli w potocznym języku jest „warzywem”, powinno się podejmować decyzję o odłączeniu od aparatury wegetującego ciała. W książce „Dowód życia” ukazana jest historia mężczyzny, który takim warzywem był. Jest to prawdziwa historia walki o to, aby choćby najmniejszym drgnieniem powieki pokazać najbliższym, że jego mózg nie obumarł, jak to stwierdzili lekarze. Co najważniejsze, dzięki wytężonej pracy specjalistów, rodziny, a przede wszystkim dzięki własnej determinacji mężczyzna wrócił do 80% sprawności sprzed udaru, który był przyczyną tego stanu zdrowia bohatera.

Fragment recenzji

Richard Marsh w książce „Dowód życia” opowiada o walce jaką stoczył po przebytym udarze. Był zupełnie bezwładny, nie mógł samodzielnie oddychać, ani nawet przełykać śliny. Podłączony do aparatury podtrzymującej życie był jak warzywo. Z jedną istotną różnicą – mężczyzna pozostawał w pełni świadomy tego, co dookoła niego się dzieje. Ludzie przebywający z nim w jednym pomieszczeniu mimo, że troszczyli się o niego z najwyższą starannością, traktowali go jak powietrze. Nikt się nie spodziewał, że leżący bez oznak życia człowiek wszystko słyszy i marzy, żeby ktokolwiek zwrócił się bezpośrednio do niego. Nawet lekarz, który proponował żonie chorego, aby odłączyła go od aparatury, bo według niego mózg przestał pracować, nie wiedział co się dzieje w głowie Richarda.

Czytaj więcej