Tea Book Tag

Długie zimne wieczory to czas, w którym mole książkowe zaszywają się pod kocem z kubkiem gorącej herbaty. Tym razem ma dla Was coś specjalnego – Tea Book Tag.

Zielona herbata, czyli książka tak nudna, że przy jej czytaniu zasnęłam.

Chłopi – nie mogłam przez tę książkę przebrnąć, usypiałam za każdym razem. Do dziś jej nie dokończyłam.

Czerwona herbata pu-ehr, czyli książka, w której bohaterowie ciągle się przemieszczają.

Frankenstein – główny bohater Doktor Frankenstain nieustannie podróżuje, a jego tropem podąża powołany do życia przez niego potwór, złożony z różnych części ciała, poszukujący nie tylko swojego pana, ale także zrozumienia wśród normalnych ludzi.

Herbata oolong, czyli książka, której poświęca się zbyt mało uwagi.

Przypadki Lenza Buchmanna – genialna książka o skrajnie złym człowieku, która, z niewiadomych dla mnie względów, w Polsce nie zyskała na popularności.

Biała herbata, czyli książka niezasłużenie popularna.

Moja Walka – księga 1 – Ta autobiografia była najzwyczajniej nudna i ciągnęła się jak flaki z olejem, a wszyscy o niej mówią. W Norwegii wprowadzono nawet zakaz rozmawiania o niej w pracy.

Herbata yerba mate, czyli książka, przy której trzeba przebrnąć przez pierwsze rozdziały, aby akcja się rozwinęła.

Dziewczyna z pociągu – zaczyna się niemrawo i nudno, by później nabrać tempa niczym Pendolino.

Herbata ziołowa, czyli książka, którą czytano mi na dobranoc, gdy byłam mała.

Kot w butach – piękna ilustrowana wersja z ruchomymi obrazkami.

Herbata owocowa, czyli moja ulubiona lekka książka.

Wszystkie książki Małgorzaty Musierowicz, ale szczególnie zapadła mi w pamięć Kłamczucha, do której chętnie wracam.

Iced tea, czyli książka, która zmroziła mi krew w żyłach.

Lśnienie – pierwsza powieść, przy której autentycznie się bałam.

Co najczęściej pijecie czytając książki zimą?