5 książek o miłości dla osób, które nie lubią romansów i ckliwych historii

Nie cierpię literatury kobiecej, drażnią mnie wszystkie lukrowe romanse i erotyki z gołymi, męskimi klatami na okładce. Nie oznacza to jednak, że nie lubię czytać o głębokich uczuciach. Z myślą o osobach, które mają podobne gusta, w związku ze zbliżającymi się Walentynkami, postanowiłam przygotować niestandardową listę książek o miłości.


Klasyka dla fanów erotyki — Dekameron (Giovanni Boccaccio)

 „Dekameron” to 100 historii opowiedzianych przez dziesięcioro przyjaciół w dziesięć dni. W dziele Boccaccio jest wiele odniesień do autentycznych wydarzeń, ale też widać silną inspirację Dantem i jego “Boską Komedią”. Można to zauważyć w konstrukcji, nawiązaniach i moralnej wymowie. Każda z postaci, która snuje swą opowieść, ma nadane symboliczne imię, odzwierciedlające jej charakter. Mamy tu na przykład Pampineę – bujną (jak pędy winogradu), Filomenę – miłośniczkę śpiewu (słowik), Filostrato – złamanego miłością, czy Emilię – pełną słodyczy.

To nie tylko opowiastki erotyczne dla spragnionych dusz, to także piękne przypowieści pokazujące, że człowiek jest w stanie wyjść z każdych opałów, że nie wolno się poddawać, że los może się w każdej chwili odmienić. Giovanni Boccaccio głosem swoich bohaterów pokazuje przekrój ówczesnego społeczeństwa, czytelnik bowiem, w snutych przez przyjaciół opowieściach, spotka i krnąbrnego mnicha, i szlachcica, i żebraka, i księżniczkę, i kupca, i kurtyzanę, czy karczmarkę.

“Dekameron” jest dziełem odważnym i śmiałym, zważywszy zwłaszcza na czasy, w których powstał. Ukazuje cielesność i namiętność, szczególnie u kobiet, które wówczas były bardzo uciśnione, jeśli chodzi o erotykę. Przez historie w nim zawarte przebija szczególna niechęć do kleru. To braciszkowie zakonni, pustelnicy, czy zakonnice są tu bowiem największymi grzesznikami i oszustami. Natomiast zwykli, niezgrywający bogobojnych, obywatele są tam przedstawiani w najkorzystniejszym świetle, jako ulegający pokusie, która nie ma jednak negatywnych konsekwencji. Można się więc nie dziwić, że “Dekameron” trafił w XVI wieku na listę ksiąg zakazanych przez kościół.

Czytaj całą recenzję.


Dla fanów reportaży, o miłości (lub jej braku) w innej kulturze — Miłość made in China (Dorian Malovic)

Uważa się, że Chińczycy nie są serdeczni, ekspresyjni i przyjacielscy. Naród ten cechuje opanowanie, powaga i pozorna obojętność. Trudno się dziwić. Ich los przez wiele lat nie był łatwy. Przed wielkim rozkwitem gospodarczym panowała tam bieda i głód, a nieopatrznie wypowiedziane słowa mogły kosztować życie. Francuz Dorian Malovic przez lata prowadził badania w Chinach. Nauczył się języka, przeprowadzał wywiady z Chinkami i Chińczykami, aby bardziej zrozumieć ten naród. Tak powstał reportaż “Miłość made in China”.

Autor ukazuje w nim szerokie spektrum chińskich zasad dotyczących ślubów, miłości, czy wiązania się w pary. Jeśli liczycie na cukierkowe love story o azjatyckim uczuciu, to ostrzegam: ta książka nie jest ani trochę romantyczna. Badacz pokazuje brutalną rzeczywistość rynku matrymonialnego, przemocy rodzinnej, ślubów z rozsądku oraz przymusu oddawania własnego potomstwa ze względu okrutnej polityki jednego dziecka.

Dorian Malovic przeprowadza wywiady z różnymi ludźmi i bada temat od różnych stron. Zostaje klientem agencji matrymonialnej, gdzie za każdego, otrzymanego od wybranki, maila musi ponosić opłaty tak jak i za spotkanie. Przeprowadza wywiady z klientami, tłumaczami i właścicielami takich miejsc. Rozmawia z rozwodnikami, ofiarami przemocy domowej, matkami zmuszonymi do oddania lub zabicia własnych dzieci, z prostytutkami, które zostały przez życie zmuszone do wykonywania swojego zawodu oraz z kobietami tak żądnymi pieniędzy, że dla majątku gotowe są wziąć ślub. To opowieść o braku miłości. O związkach z rozsądku lub przymusu społecznego. O dominacji władzy i tradycji nad własnymi potrzebami i pragnieniami.

Czytaj całą recenzję.


Dla fanów komedii, niekoniecznie romantycznych — Małe niedole pożycia małżeńskiego (Honoré de Balzac)

Adolf Chodoreille ma kłopoty finansowe, aby je rozwiązać pojmuje za żonę Karolinę, która jest jedyną dziedziczką fortuny swoich rodziców. Kobieta jest młoda, całkiem ładna, ale nie grzeszy inteligencją. Nieświadomie ośmiesza męża podczas różnych spotkań i uroczystości. Małżonka jest krnąbrna, głupiutka i zapatrzona w siebie. Stara się, aby mąż był zadowolony, ale tylko po to, aby pozyskać profity w postaci bezgranicznego uwielbienia i nowych toalet (strojów). Pech chciał, że gdy Karolina zachodzi w ciążę, ten sam stan spotyka jej matkę, która rodzi męskiego dziedzica. Adolfowi ze złotego interesu zostaje tylko nieposkromiona żona.

„Małe niedole pożycia małżeńskiego” Honoré de Balzaca to doskonała komedia opisująca perypetie małżeńskie. Życie Karoliny i Adolfa to nieustanne boje o palmę pierwszeństwa w podupadającym gospodarstwie domowym. Balzac ukazał te śmiałe przepychanki osobno z punktu widzenia mężczyzny i kobiety. O ile opowieść Adolfa była lekka, pełna humoru (dla czytelnika) i dramatyzmu (dla samego Adolfa), o tyle listowna spowiedź Karoliny do jej przyjaciółki straciła swą moc, przybladła i była nieco nudna. Winę za to zrzucam na brak wiedzy autora o potrzebach i gierkach płci pięknej.

Powieść jest swojego rodzaju zabawnym poradnikiem dla małżeństw, gdzie narrator instruuje jak należy się zachowywać po ślubie. Nie jest jednak nudnym zbiorem dobrych rad, a doskonałą komedią z elementami moralizatorskimi. Co ciekawe „Małe niedole pożycia małżeńskiego” powstały w pierwszej połowie dziewiętnastego wieku i po upływie, niemal dwóch stuleci prawdy zawarte w tej książce są nie straciły na swojej aktualności.

Czytaj całą recenzję.


Dla fanów przerażających historii z dreszczykiem — Tarantula (Thierry Jonquet)

Wzięty chirurg plastyczny Richard Lafarque często pojawia się na przyjęciach ze swoją kochanką Evą. Nikt nie wie, co kryje się za drzwiami domu, w którym mieszkają. Richard znęca się psychicznie nad piękną towarzyszką – zamyka ją w mieszkaniu, wrzeszczy przez intercom wyzywając w wulgarny sposób, wiecznie obraża, a gdy napady złości sięgają zenitu zmusza do prostytucji z klientami poznanymi na ulicy. Eva jest dziwnie uległa, a jej jedynym sposobem zemsty jest odgrywanie na pianinie dźwięków piosenki „The Man I Love”. Dlaczego ten utwór doprowadza chirurga do granic wytrzymałości? Co skłania Evę do przebywania z tym sadystą?

Alex zaczął swoją karierę od drobnych kradzieży, ale pewnego dnia postanowił zyskać naprawdę duże pieniądze, napadając na bank. Mężczyzna podczas akcji zastrzelił policjanta, teraz musi się ukrywać. Przestępca nie może wyjechać z kraju, a przez cały czas czuje na karku oddech policji i zbulwersowanego społeczeństwa

Vivane przebywa w zamkniętym zakładzie dla umysłowo chorych. W przypływie napadów strachu i złości okalecza się. Najlepiej, kiedy podczas ataków nikt do niej się nie zbliża, bo to tylko jeszcze bardziej rozjusza nastolatkę.

Młody chłopak Vincet został porwany. Okrutny mężczyzna nazywany przez niego w myślach Tarantulą przykuł go łańcuchami i znęcał się w najbardziej bestialski z możliwych sposobów. Vincet przez długi czas nie dostawał jedzenia, ani picia, leżał nago na zimnej posadzce w piwnicy, kiedy modlił się o śmierć jego sytuacja zaczęła się zmieniać.

Książka „Tarantula” Thierry’ego Jonquet’a składa się z czterech, z pozoru nie łączących się historii. Autor w genialny sposób poprowadził fabułę i połączył przeplatające się ze sobą wątki. To pełna nienawiści, perwersji, obrzydzenia, wulgarności i … miłości powieść. Rzadko zdarza mi się bać podczas czytania książek, ale historia zawarta w „Tarantuli” powodowała, że cierpła mi skóra.

Czytaj całą recenzję.


Dla osób, które jednak w tym wpisie oczekiwały jakiegoś Love Story — Zanim się pojawiłeś (Jojo Moyes)

To nie jest zwykła kobieca literatura, to nie jest zwykła opowieść o miłości, to nie jest zwykła książka. Mimo wyraźnie skompilowanej przygody miłosnej, których w literaturze jest pełno, mamy tu kilka istotnych przesłań. Przez uroczą, choć niezwykle smutną fabułę “Zanim się pojawiłeś” przebiją się trzy główne wątki: prawo do decydowania o sobie i swoim życiu, dążenie do samorealizacji oraz bezwarunkowa miłość i szacunek do decyzji partnera. Przykład choroby oraz stanu psychicznego Willa porusza niezwykle ważny problem prawa do własnego ciała i decydowania o swoim życiu, bez względu na to, w jak trudnej sytuacji się znajduje i co sądzą o tym osoby z jego otoczenia. Mimo swojego paraliżu oraz niezdolności do wykonywania większości podstawowych czynności namawia on Lou, aby zawsze szła do przodu i realizowała swoje pasje. To połączenie pokazuje mieszankę bezsilności z wolą walki, co można uznać za główny nurt tej historii.

Według mnie powieść nie byłaby aż tak dobra, gdyby nie jej zakończenie. Ono sprawiło, że moja ocena automatycznie wzrosła o kilka puntów. Dlaczego nie aż tak dobra? Czytelnik ma bowiem do czynienia z wieloma schematami: ona w roli Kopciuszka, spotyka bogatego księcia, on w roli naburmuszonego Pana Darcyego, ona wydana przez ojca (w tym wypadku całą rodzinę w celach zarobku) w jego ręce niczym Bella Bestii, do tego dochodzi stały związek, nowa miłość, czyli motyw stary jak świat…

Historia jest opowiedziana z punktu widzenia pierwszoosobowej narratorki Lou, która przeżywa perypetie w swojej nowej pracy. Jojo Moyes ma lekkie pióro i mimo ciężkiego tematu książkę można pochłonąć jednym tchem. Jest to słodko-gorzka opowieść o miłości i o tym, że życie nie zawsze układa się idealnie. Autorka wykazała też dużą dozę poczucia humoru pisząc dialogi. Bohaterowie są bardzo dobrze zarysowani, tak, że czytelnik może odnieść wrażenie, jakby naprawdę byli postaciami z krwi i kości. Jednak ten humor, opis strojów Lou i naiwność głównej bohaterki, sprawiły, że coś w tej powieści było za bardzo infantylnego, jak na temat tak ciężkiego kalibru.

Czytaj całą recenzję.