5 najgorszych książek pierwszego półrocza 2019 r.
Niedawno przedstawiałam Wam 10 najlepszych książek pierwszego półrocza 2019 r., teraz przyszedł czas na największe gnioty, przeczytane w tym okresie. Większość z nich to bardzo popularne, dobrze sprzedające się powieści, ale mi zupełnie nie przypadły do gustu.
Tradycyjnie całe recenzje znajdziecie po kliknięciu w tytuł.
365 dni” niesie za sobą bardzo szkodliwe treści. Mowa tu o tym, że ofiara podnieca się podczas gwałtu a cała książka, w tym postać Laury, w perfidny sposób uwłacza kobietom. Do tego wszystkiego dodam, że pani Blanka kompletnie nie potrafi pisać. Oprócz miałkiej i wyssanej z palca fabuły w oczy ewidentnie razi cienki jak barszcz zasób słownictwa. Większość erotyków nie należy do powieści wysokich lotów, wiadomo przecież, że tego typu literatura ma służyć jedynie rozrywce, ale styl i poziom, który w swojej książce prezentuje autorka, jest poniżej dna i wodorostów. Blanka Lipińska nie wysila się nawet, aby posługiwać się zróżnicowanymi określeniami na narządy męskie oraz żeńskie i za każdym razem, kiedy jest o nich mowa, nazywa rzeczy po (bardzo brzydkim) imieniu: cipką i kutasem. Gdyby nie erotyczna i wulgarna treść, miałabym wrażenie, że ten zlepek zdań, dumnie nazywany książką, napisało dziecko w podstawówce, jako źle odrobione zadanie z polskiego.
2. Pozwól mi wrócić — B.A. Paris
„Pozwól mi wrócić” to zdecydowanie najsłabsza książka B. A. Paris. Tym razem historia dotyczy głównie mężczyzny, a nie, jak w przypadku poprzednich tomów — losów kobiet. Mogłaby to być mocna, ciekawa odmiana, gdyby autorka tak bardzo nie położyła fabuły. B. A. Paris próbuje kluczyć, mylić tropy i odwodzić czytelnika od rozwiązania zagadki, ale robi to bardzo nieudolnie. Na siłę, bez polotu i bez inteligentnych zagrywek, charakterystycznych dla tego gatunku.
3. Tatuażysta z Auschwitz — Heather Morris
Zacznę od tego, że Heather Morris nie jest pisarką, a pielęgniarką i czytając „Tatuażystę z Auschwitz”, dało się to wyraźnie odczuć. Styl książki jest bardzo prosty, dialogi nieskomplikowane, a cała z pozoru fascynująca historia opisana bez polotu. Jest też niezgodna z prawdą. Życie obozowe jest tu przedstawione, lekko jak piórko — z czekoladowymi niespodziankami, z drogą biżuterią, rarytasami i pończochami. Brakowało tylko kawy i goździków… Wprawdzie autorka wspomina coś o śmierci oraz biciu, ale robi to w sposób błahy i zbyt mało emocjonalny.
4. Długi taniec za kurtyną. Pół wieku Armii Radzieckiej w Polsce — Grzegorz Szymanik, Julia Wizowska
Czytając ten zbiór, odniosłam wrażenie, że reporterom zabrakło też jakiegoś konkretnego planu. Poszczególne rozdziały zostały wrzucone obok siebie jakby przypadkowo i nie tworzą spójnej całości, mimo że tematyka wydaje się być ta sama. Ponadto historie, które mogły mieć bardzo duży potencjał, są opisane w tak mało atrakcyjny sposób, że zwyczajnie nudzą. Bohaterowie także wyglądają na zupełnie losowych, wziętych z łapanki i często niemających nic szczególnego do opowiedzenia. Po prostu żyjący w tamtych czasach i tyle.
5. Złota klatka — Camilla Läckberg
„Złota klatka” Camilli Läckberg to rozpoczęcie zupełnie nowej serii niezależnej od sagi o Fjällbace. Niestety, moim zdaniem, jest to książka najmniej udana. W najnowszej powieści autorka porusza ważny temat przemocy ekonomicznej, ale robi to w sposób pobieżny i nieumiejętny. Główna bohaterka jest do bólu stereotypowa i nijaka. Absolutnie zakochana w swoim mężczyźnie, nie zauważa żadnych symptomów, prowadzących do tragedii. Daje się zmanipulować i zniewolić, co trwa latami. Mówi to, co chciałby usłyszeć mąż, robi to, czego on oczekuje, nawet spotyka się z wybranymi przez niego koleżankami. Mimo że jest to wykształcona i błyskotliwa, kobieta daje się bezceremonialnie zapędzić w kozi róg. Dodatkowo jest łasa na wygody, luksusowe życie i drogie, markowe ubrania. Faye przy tym wszystkim wydaje się być ślepa i nie widzi, co dzieje się wokół i z nią samą pod złym wpływem Jacka.
Napiszcie w komentarzach, którą książkę przeczytaną przez siebie w pierwszym półroczu 2019 roku, uważacie za najgorszą.