5 rzeczy, które irytują mnie w audiobookach
Słucham audiobooków od dłuższego czasu. Testuję różnych lektorów, gatunki i platformy abonamentowe. Niektóre z książek mówionych, m.in. te gdzie głos podkłada Jarosław Boberek, są fenomenalne, ale zdarzają się i takie, które drażnią uszy i wręcz zniechęcają do zapoznania się z lekturą. Zebrałam pięć wad audiobooków, które denerwują mnie najbardziej.
1. Niewłaściwa głośność
Słuchając audiobooka, ustawiam sobie głośność na odpowiednie dla mnie rejestry — w zależności od tego, czy przebywam na gwarnej ulicy, czy w domu. Nic nie irytuje mnie bardziej niż to, jak lektor zniża głos do szeptu, by zaraz później ryknąć tak, że aż uszy bolą. Rozumiem, że niektóre kwestie mogą tego wymagać, ale zarówno szept, jak i krzyk powinny zostać skorygowane w ten sposób, aby użytkownik nie musiał, co chwilę ściszać i podgłaśniać urządzenia.
2. Dogrywki
Zdarza się tak, że lektor popełni błąd. Wtedy dogrywa materiał. Bardzo ciężko jest wówczas zrobić to taką samą intonacją. Różnice słychać bardzo wyraźnie. Gdy tych dogrywek jest sporo, zwyczajnie odechciewa mi się słuchania.
3. Role podzielone na głosy
Nie lubię, gdy lektor próbuje rozdzielać role na głosy, bo o ile nie jest to słuchowisko, niezwykle irytujące jest, gdy ktoś sili się na zmianę skali głosu, raz udając mężczyznę, a raz kobietę. Szczególnie drażni mnie, gdy kobieta nieudolnie próbuje naśladować męski głos.
4. Nieuzasadnione dźwięki
Miałam okazję słuchać audiobooków o całej gamie nieuzasadnionych dźwięków. Nie było to słuchowisko, a na przykład kolejne rozdziały były sygnalizowane dźwiękiem dzwonków. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego ktoś wpadł na taki bezsensowny pomysł.
5. Nadinterpretacja
Nic nie drażni mnie tak bardzo, jak nadinterpretacja lektora. Nadgorliwe odgrywanie ról, poetycko przedstawiane opisy przyrody, czy dźwiękonaśladownictwo to rzeczy, które moim zdaniem nie powinny mieć miejsca w audiobookach. Zdecydowanie wolę, gdy lektor, zamiast aktorskiej gry czyta spokojnym, stonowanym głosem, tak, jak robią to niezawodni lektorzy telewizyjni. Jedynym wyjątkiem, gdzie toleruję swobodne wcielanie się w role oraz kombinowanie z intonacją, są tytuły czytane przez genialnego Jarosława Boberka.