62% Polaków w ciągu roku nie dotknęło książki!

Poruszę temat nieco już przebrzmiały, bo dotyczący badań czytelnictwa w Polsce i ich skróconego raportu opublikowanego 15 marca. Nie chcę jednak pisać o tym, jak to jest źle z polakami, książkami i czytaniem, nie chcę analizować tabelek i wykresu, bo to już zostało zrobione, chcę omówić inną kwestię – metodologi badań, sposobu ich opisu i pewnego dziwnego wyniku w badaniu aktywnych polonistów.

Kim jest czytelnik w badaniu?

„38% Polaków czyta książki” tak głosi tytuł raportu opublikowanego na stronie Biblioteki Narodowej. Ale jest on nieprawdziwy. Z badania wynika, że 38% Polaków przeczytało (chociaż we fragmencie) lub przejrzało jakąkolwiek książkę w ciągu całego roku. O czytelnictwie, czy czytaniu nie może być mowy. Osoby, która przewertowała książkę, nie można nazwać czytelnikiem. Więc gdyby pytanie brzmiało: „Czy przeczytałeś całą książkę w ubiegłym roku?” Prawdopodobnie wynik byłby jeszcze smutniejszy. Czymże jest jedna książka na cały rok? To raczej incydent niż bycie czytelnikiem. Czytelników intensywnych, którzy przeczytali 7 książek i więcej było w badaniu 9%. Procent jest żenująco niski, ale jeszcze bardziej żenujące jest nazywanie czytelnikiem intensywnym na stronie Biblioteki Narodowej osobę, która nie przeczytała nawet jednej książki miesięcznie. Rozumiem, gdyby to było jakieś tam badanie, jakiejś tam firmy, wśród swoich pracowników, ale ta instytucja powinna jednak trochę kontrolować nazewnictwo w badaniu, które później jest cytowane w różnych mediach, omawiane na różnych portalach i blogach.

A gdyby tak przełożyć to badanie na oglądanie filmów?

Wyobraźcie sobie, że na przykład Polski Instytut Sztuki Filmowej (lub inna ważna instytucja związana z filmami) robi identyczne badanie, ale w przełożeniu na filmy. Pytanie brzmiałoby: „Czy obejrzałeś jakikolwiek film lub jego fragment, lub przewinąłeś film w ciągu ostatniego roku?” I wyobraźcie sobie, że w badaniu odbiorców filmów uwzględniono by osoby, które jedynie przewinęły jakiś film w ciągu całego roku? Zabawne? Kinomaniakami lub filmomaniakami zostałyby natomiast osoby, które obejrzały co najmniej siedem filmów rocznie. Może się czepiam, ale trochę te statystyki są naciągane. W obecnej sytuacji Badanie Czytelnictwa powinno być nazwane „Badaniem Dotykania Książek Przez Polaków”.

Jak zostało przeprowadzone badanie?

Wprawdzie to są dopiero wstępne wyniki (te rozszerzone zostaną opublikowane dopiero w maju), ale jest kilka elementów w tym badaniu, które nie były dla mnie zrozumiałe. Pokusiłam się o to, aby zwrócić się z prośbą o wyjaśnienie do przedstawicieli Biblioteki Narodowej.

Badanie zostało wykonane metodą CAPI (computer assisted personal interview). Jest to metoda badawcza, która polega na przeprowadzeniu wywiadu z respondentem przy użyciu urządzeń mobilnych (np. laptopa, palmtopa), na których zapisywane są udzielone odpowiedzi. Zaletami tej metody są: dokładność wykonywania badań, otrzymywanie danych w postaci elektronicznej oraz szybkość generowanych wyników. Badanie zostało przeprowadzone w domu respondentów. Wykorzystano kwestionariusz, porównywalny ze stosowanym w ubiegłych latach. Dwa lata z rzędu badanie wykonuje instytucja badawcza Kantar Public, we wcześniejszych latach robiła to firma TNS Polska.

Ankietę wypełniło 3185 osób i jest to próba reprezentatywna. Jednak wątpliwości może budzić fakt, że badanie zostało wykonane w domach respondentów. Zastanawia mnie, w jakich godzinach zostało przeprowadzone, czy nie były to godziny pracy przeciętnych pracowników umysłowych, którzy prawdopodobnie najczęściej czytają książki. Zapytałam o to przedstawiciela Biblioteki Narodowej.

– Badania czytelnictwa Biblioteki Narodowej realizowane są w ramach badania typu OMNIBUS, realizowanego przez wyspecjalizowane firmy badania opinii publicznej. Biblioteka Narodowa zleca wykonanie usługi, jaką jest realizacja badania na ogólnopolskiej i reprezentatywnej próbie osób w wieku 15 i więcej lat, w przewidzianym umową terminie. Daty prowadzenia wywiadów kwestionariuszowych oraz godziny pracy ankieterów określa firma prowadząca badanie, na której spoczywa odpowiedzialność za nadzorowanie ankieterów. – tłumaczy Grzegorz Mazurowski z Biblioteki Narodowej.Biblioteka Narodowa sama nie dzwoni do respondentów, tylko zamawia badania w profesjonalnych, wiodących na rynku firmach (różnych w różnych latach – dane o firmie są zawsze jawne). Są to dokładnie takie same badania, jakie te firmy przeprowadzają na zlecenia firm komercyjnych czy mediów – i próby są możliwie maksymalnie reprezentatywne. Utrzymywanie się praktycznie identycznego stanu czytelnictwa od 2008 r. (ankiety były realizowane przez różne firmy) wskazuje na to, że metodologia jest prawidłowa. Przekrój społeczny grupy badanych (wiek, wykształcenie, dochody, zawód, miejsce zamieszkania itp.) jest zawsze znany i otwarcie podawany w pełnym raporcie z badań, więc także tu nie można mieć wątpliwości. – dodaje Grzegorz Mazurowski. 

Niestety nie otrzymałam sprecyzowanej odpowiedzi odnośnie do godzin badania i tego, czy ankieterzy umawiają się wcześniej na badanie, czy pukają od drzwi do drzwi do przypadkowych respondentów. Jeśli badanie jest przeprowadzane w godzinach pracy przeciętnego pracownika biurowego, czy sklepowego to ta grupa jest automatycznie wykluczona. Jeśli natomiast badania są przeprowadzane  metodą „od drzwi do drzwi”, to można by przypuszczać, że ankieterzy są zapewne przyjmowani przez osoby, które chętniej ufają obcym osobom, próbującym nawiązać rozmowę, czyli np. przez osoby starsze, gospodynie domowe, matki z małymi dziećmi – jednym słowem osoby, które są spragnione towarzystwa.

Nauczyciele polskiego, którzy nie mówią o książkach…

W tym roku po raz pierwszy zostało przeprowadzone badanie wśród nauczycieli języka polskiego (w ich miejscu pracy). Oczywiście filolodzy polscy z założenia są miłośnikami literatury, dlatego ich wyniki czytelnictwa były znacznie powyżej przeciętnej. Jednak zastanowiło mnie jedno wyliczenie: z badania wynika, że zaledwie 89% nauczycieli w ciągu ostatniego roku rozmawiało o książkach. Jak to?! To aż 11% rozmawiało tylko o gramatyce?! Brrr! Przecież w badaniu wzięli udział aktywni nauczyciele języka polskiego! W jaki sposób mogli oni uniknąć rozmów o literaturze? Spytałam przedstawiciela Biblioteki Narodowej, jak dokładnie brzmiało to pytanie w ankiecie, ale niestety nie dostałam odpowiedzi w tej sprawie.

Tutaj znajdziecie link do badania: http://www.bn.org.pl/w-bibliotece/3413-38%25-polakow-czyta-ksiazki.html

Napiszcie w komentarzach, czy w Waszym otoczeniu dużo osób czyta książki, czy raczej Wasi znajomi zaliczają się do statystycznych Polaków.