Badanie czytelnictwa 2018 – słów kilka na temat literackiego przymusu

Parę dni temu zostały opublikowane wyniki poziomu czytelnictwa. 37% Polaków sięgnęło po jakąkolwiek książkę. 9% przeczytało ponad 7 książek w roku. Czy to słabe wyniki? Mniej więcej takie same jak w latach ubiegłych. W związku z publikacją książkowy internet zalała fala ekscytacji, bulwersacji i wielu innych emocji, pojawiło się też mnóstwo ekspertów w tym zakresie. Korzystając z okazji, chciałam Wam zwrócić uwagę na coś zupełnie coś innego. Literatura to hobby jak każde inne.
Odnoszę wrażenie, że zagorzali czytelnicy gloryfikują czytanie i książki jako takie. Książki są ważne, dają wiele wartości, ale jest to rodzaj hobby, takiego, jak bieganie, nauka języków, czy zbieranie znaczków. Nie każdy przecież musi czytać, nie każdy musi lubić literaturę. Moim zdaniem, jeśli ktoś ma czytać na siłę słabe książki, to niech nie robi tego wcale. Niektórzy twierdzą, że czytanie złej literatury jest lepsze, niż żadnej. Ja uważam, że nie różni się niczym od czytania napisów na etykietach zapachu odświeżającego w toalecie. Tam też niby składamy litery, a przy dobrej woli, opis zalet odświeżacza nawet może się nam spodobać…
Wracając do wyników badania czytelnictwa, podejrzewam, że gdyby zrobili statystyki biegaczy, to wynik byłby jeszcze gorszy (a przecież to hobby przynosi również wiele korzyści, takich jak poprawa kondycji, utrata tłuszczyku, wzrost motywacji, czy polepszenie się zdrowia), więc nie ma co się smucić z powodu poziomu czytelnictwa. Jest bardzo dobry! 37% Polaków sięga po jakąkolwiek książkę, a aż 9% czyta chętnie.
Nie zrozumcie mnie źle. Jestem całym sercem za czytaniem książek, prowadzę bloga o literaturze, kupuję tony tomów i promuję czytelnictwo, gdzie się da. Ale jeśli ktoś mi mówi, że nie czyta książek, nie próbuję go usilnie namawiać, na siłę wciskać tytułów i przekonywać. Nie, to nie. Nie uważam też, że jest z tego powodu ode mnie gorszy. Nie każdy musi podzielać moją pasję. I tak jak ja nie lubię biegać i zbierać znaczków, tak ktoś nie musi lubić czytać.
Czytelnicy! Czy chcielibyście, żeby ktoś Was usilnie nakłaniał do uprawiania sportu, gdy nie macie na to ochoty? Przecież wiecie, jakie są korzyści, wiecie, ile możecie dzięki temu zyskać, ale nie chcecie tego robić, bo nie macie chęci na taką formę spędzania swojego czasu. A teraz odwróćcie sytuację i pomyślcie, jak czuje się sportowiec, z którego na siłę chcecie zrobić miłośnika literatury… On też zapewne zna zalety czytania, ale zwyczajnie nie chce z nich skorzystać i ma do tego pełne prawo.

Żyjmy, dajmy żyć innym i nie ingerujmy w ich zainteresowania, jeśli wyraźnie sobie tego nie życzą. Można zachęcać, spróbować wciągnąć w swoją pasję, ale wszystko należy robić z umiarem. Przymus nigdy nikomu nie wyszedł na dobre. Literacki przymus także nie wyjdzie.

Raport znajdziecie TUTAJ.

***Być może temat będzie dla Was kontrowersyjny, więc z chęcią o nim podyskutuję. Uważacie, że zamiłowanie do literatury to jedynie wartościowe hobby? A może każdy powinien czytać książki?***