Czytelnicze postanowienia noworoczne – rozliczam się z ubiegłego roku

To będzie moje ostatnie podsumowanie poprzedniego roku. I chyba najbardziej bolesne. Oto dowód, że nie potrafię wytrwać w swoich postanowieniach noworocznych, nawet tych najprostszych. Oto moja lista wstydu z zeszłego roku i marne efekty jej realizacji. 

1. Będę kupowała nie więcej niż dwie książki miesięcznie.

W postanowieniu wytrwałam dwa miesiące. Promocje, wspaniałe nowości i cudowne okładki nie pozwoliły mi zrealizować tego założenia. Cóż, jestem książkowym zakupoholikiem i muszę się z tym pogodzić.

2. Oddam książki, które nie przypadły mi do gustu do biblioteki, na cele charytatywne lub do budki bookcrosingowej.

To jedyne postanowienie, które zrealizowałam. Na moim osiedlu jakiś dobry człowiek postawił półkę, na którą można oddawać niechciane książki. Mam takie, które raz przeczytałam i mi się nie spodobały, wiem że nie są potrzebne w mojej biblioteczce, a komuś się jeszcze przydadzą. Oddałam ich sporo więcej, niż z niej wzięłam. Jest postęp!

3. Przeczytam 100 książek w 2017 roku

Ambitnie dążyłam do realizacji tego celu. Ale się nie udało. Przeczytałam 73 książki. Uważam, że to dobry wynik. Mimo wszystko.

4. Przeczytam minimum jedną książkę miesięcznie, która kurzy się od dłuższego czasu na mojej półce.

To postanowienie wychodziło mi raz lepiej, raz gorzej. Raczej gorzej niż lepiej. W ubiegłym roku bardziej stawiałam na nowości i egzemplarze recenzenckie.

5. Nadrobię twórczość Stephena Kinga.

Przeczytałam w 2017 roku dwie powieści tego autora. Czy można nazwać to nadrobieniem jego twórczości? Nie sądzę…

W tym roku nie robię żadnych postanowień, bo kompletnie to się mija z celem. Nie zrealizuję ich i dobrze o tym wiem. Nadal chcę osiągnąć pułap 100 książek rocznie, ale nic na siłę. To nie są wyścigi, ani żadne zawody. Czy się uda? Życie pokaże.

Napiszcie w komentarzach, czy robiliście jakieś czytelnicze postanowienia w tym lub w ubiegłym roku?