Maraton Czytania – relacja

MARATON_CZYTANIA_kolorkiCzas na relację z wczorajszego Maratonu Czytania. Piszę dopiero teraz, bo tak mi się spodobał pomysł, że postanowiłam trochę ten maraton przedłużyć. Skorzystałam z pięknej pogody i wyszłam na ławkę z Kłamczuchą Małgorzaty Musierowicz – książką, którą zaczęłam wczoraj.

RELACJA:

10:00-13.00 – do maratonu postanowiłam dołączyć w ostatniej chwili. Miałam już na ten dzień zaplanowaną wycieczkę rowerową połączoną z grillem, więc wahałam się czy wziąć udział. Pomyślałam, że książkę przecież mogę wziąć ze sobą – najwyżej niewiele przeczytam, a przynajmniej wezmę udział w interesującym wydarzeniu. Wiedziałam, że nie będę miała dużo czasu, aby poświęcić go książkom, więc postanowiłam zabrać się za cztery tytuły naraz (tzn. osobno, ale w ciągu jednego dnia), aby zabawa choć trochę przypominała maraton.

Dzień rozpoczęłam od Miasta Śniących Książek – powieść miałam już napoczętą. Uznałam, że książka o książkach to najlepszy sposób na początek Maratonu Czytania. Zaczęłam ją przy śniadaniu i przy przygotowaniach do wycieczki – był to atak z doskoku. Przeczytałam 47 stron.

 śniadanie1

 

śniadanie2

 13.00-15.00 – Przerwa spowodowana zrobieniem całotygodniowych zakupów spożywczych i desperackimi poszukiwaniami jednorazowego grilla, który zmieściłby się na rower. Kiełbaski były już zakupione, więc poszukiwania stały się tym bardziej dramatyczne

15:00-18:00 – Po znalezieniu grilla (ostatnia sztuka w sklepie, dzielnie wyłowiona przez mojego mężczyznę) i spakowaniu najpotrzebniejszych rzeczy, tj. prowiantu i koca – wsiadłam na rower i wyruszyłam na piknik do pobliskiego parku. Tam, gdy mój luby rozpalał grilla czytam na kocu Kłamczuchę Małgorzaty Musierowicz. Tak spędziłam trzy godziny – leniuchując, jedząc, czytając i cieszyłam się wiosennym słońcem. Kiedy wracałam pech chciał, że po przejechaniu dwudziestu metrów złapałam gumę i całą drogę rower musiałam prowadzić na piechotę (zdjęcie zrobione już w domu). Przeczytałam 79 stron „Kłamczuchy”

piknik

2015-04-12-100519:00-21:00 – Po dotarciu do domu przyszedł czas na relaks na wielkiej pufie w łaty. Cały dzień chodziła za mną czekolada Milka, którą miałam w lodówce. Wyłożona wygodnie na siedzisku wzięłam się za egzemplarz recenzencki książki „Dwa życia Kiki Kain”. Mój blog ma patronat medialny tego tytułu, wcześniej czytałam maszynopis, ale powieść spodobała mi się tak bardzo, że postanowiłam do niej wrócić w wersji papierowej. Przeczytałam 92 strony.

kika kain pufa22:00-… – na noc zostawiłam sobie najmroczniejszy tytuł – Na Tropie Zła. Książka była pełna opisów brutalnych zbrodni, co postanowiłam sobie złagodzić musem z truskawek i bananów, który zagryzałam ciasteczkami. Przeczytałam 29 stron i… zasnęłam. Nie była to najlepsza lektura przed snem, bo w nocy nękały mnie straszne koszmary pełne trupów.

NOC

Maraton Czytania to świetny pomysł, bardzo cieszę się, że wzięłam w nim udział, jeżeli ta akcja będzie organizowana ponownie, na pewno będę w niej uczestniczyć.