Najgorsze książki 2020 roku

Ostatnio pokazywałam najlepsze książki, które przeczytałam w 2020 roku, teraz przyszedł czas na zestawienie tych najgorszych. Na szczęście w ubiegłym roku nie było ich tak dużo, bo wybieram lektury coraz uważniej i te ze złymi opiniami staram się omijać szerokim łukiem. Spośród nich wybrałam 5 tytułów, które otrzymały najniższe noty. Zaznaczam, że są to powieści przeczytane przeze mnie, a nie wydane w 2020  roku. Klikając w tytuły, możecie przejść do pełnych recenzji.


Miejsce 1:

Podróż Cilki — Heather Morris

To jedyna zła książka, którą przeczytałam z premedytacją, wiedząc z góry, że będzie zła. Po lekturze „Tatuażysty z Auschwitz” nie spodziewałam się niczego dobrego i miałam rację. Po prostu chciałam sobie wyrobić swoją opinię na temat tego tytułu. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest wiele osób, które będą się tą powieścią zachwycać, ale ja do nich się nie przyłączę. Moim zdaniem w literaturze obozowej, łagrowej, czy wojennej nie ma nic gorszego niż trywializowanie cierpień skazańców. Owszem, Heather Morris mówi o rozpaczy i przerażeniu więźniarek, które były gwałcone przez strażników, ale mamy tam też obraz zakochanej w gwałcicielu dziewczyny, spacery z gwałcicielami w celu uzyskania dodatkowych korzyści, a nawet główną bohaterkę, która wolno skubie chleb przy zaparzonej w czajniku herbacie. Czy Wy to sobie wyobrażacie? Skazana w łagrze wolno skubie chleb? Przy zaparzonej w czajniku herbacie? Czy autorka chciała obrazić tą sceną inteligencję czytelników?


Miejsce 2:

Zapisane w wodzie — Paula Hawkins

Nie rozumiem fenomenu tej pisarki. Zasłynęła szeroko promowaną „Dziewczyną w pociągu”. Sięgając po „Zapisane w wodzie”, liczyłam na podobny, nie za wysoki, ale nadający się do czytania poziom. Niestety fabuła okazała się taplać poniżej dna i wodorostów. Mamy tu dosłownie wszystko. Jest wątek morderstwa lub samobójstwa. Jest wątek relacji sióstr. Jest wątek nastoletniego buntu. Jest jakiś gwałt z przeszłości. Jest jakiś szemrany policjant i jego rodzinna historia. Jest zdrada małżeńska. Jest morderstwo sprzed lat. Jest chłopiec po traumie. Jest pisarka i jej książka. Jest romans nauczyciela z uczennicą. A do tego wszystkiego są jeszcze czarownice i topielice. I to wszystko bardzo słabo się ze sobą klei. Fabuła rozłazi się jak fale po wrzuceniu kamienia w wodę. Przynajmniej okładka się zgadza z treścią.


Miejsce 3:

Zemsta ubiera się u Prady. Powrót diabła — Lauren Weisberger

Nie wiem, co za diabeł mnie podkusił, żeby to przeczytać, przecież „Diabeł ubiera się u Prady” wcale mi się nie podobał. Niestety kontynuacja jest jeszcze gorsza od pierwszej części. Andy nadal jest potwornie głupia, naiwna i łasa na fatałaszki — koniecznie markowe i drogie! Jej życiowe przemyślenia i „ważkie” rozważania pogłębiały tylko moją irytację podczas lektury. Spokojnie mogłaby wziąć udział w konkursie na najbardziej tępą bohaterkę książki i z pewnością miałaby szansę znaleźć się w czołówce. Sama fabuła ciągnie się jak flaki z olejem, brak jej jakiejkolwiek dynamiki i polotu. Nuda.


Miejsce 4:

Złowrogie niebo — Alex Kava

Z Alex Kavą mam problem od dłuższego czasu. To mój rodzaj czytelniczego masochizmu. Wiem, że jej książki są coraz gorsze, ale nadal je czytam, łudząc się, że będzie, jak kiedyś. Nic z tego i tym razem. W „Złowrogim niebie” niby wiele się działo, ale tak naprawdę nie wiem, co ostatecznie autorka chciała przekazać czytelnikowi, jakby sama nie wiedziała, w którym kierunku pociągnąć tę historię. Mnogość postaci, złożoność ich problemów zasługiwałyby na osobne tomy, a Kava upchała je do jednego worka, traktując po łebkach. Ta część była tak słaba, że ledwie dotarłam do końca.


Miejsce 5:

Złodziejki Świąt — Hanna Cygler

Liczyłam na uroczą, świąteczną historię, ale zostałam oszukana po dwakroć. Przez autorkę, która wcale nie chciała napisać świątecznej, uroczej historii. I przez wydawcę, który ją do tego zmusił. Wszystkiego dowiedziałam się dopiero w podziękowaniach po przeczytaniu całości. Spora część fabuły rozgrywa się latem, co, jak się pewnie domyślacie, w ogóle nie nadaje powieści świątecznej aury. I może bym to jakoś przełknęła, gdyby nie zabrakło dynamiki i książka okazała się ciekawa. Niestety akcja się wlecze, a na dokładkę jak na komedię powieść jest mało zabawna i ogólnie wieje nudą. Sorry, taki mamy klimat.


Jestem bardzo ciekawa, czy czytaliście któryś z tych tytułów. Napiszcie w komentarzach, jaka książka Was rozczarowała w 2020 roku.