Nowości wydawnicze grudnia

Idzie grudzień a w nim Mikołajki i Gwiazdka, czyli idealny moment na zrobienie (oraz otrzymanie) prezentów. Myślałam zatem, że wydawcy się postarają i przygotują coś ekstra dla moli książkowych. Niestety bardzo się zawiodłam. Grudniowe nowości wydawnicze wyglądają niezwykle licho. Czyżby utrzymująca się tak długo wysoka temperatura wydłużyła sezon ogórkowy? 


Letnia noc — Dan Simmons (data premiery: 04.12.)

Ścinający krew w żyłach mistrzowski horror w stylu klasyki gatunku Lato 1960 roku. Old Central School to potężny, mroczny gmach w miasteczku Elm Haven w Illinois. Dla bohaterów ta szkoła właśnie przechodzi do historii. Ostatni dzień nauki jest również ostatnim dla tajemniczego, skrywającego wiele tajnych przejść budynku, o którym przez lata krążyły legendy. Teraz budynek ma zostać zamknięty, a w niedługim czasie również wyburzony.

Kiedy w Elm Haven zaczynają ginąć dzieci, nikt nie przypuszcza, że w miasteczku zagnieździły się demoniczne siły. Garstka dzieciaków odkrywa tajemnicę związaną z Old Central oraz z pewnym dzwonem, którego złowieszcze dźwięki rozlegają się po nocach w całym miasteczku. Od tej chwili zło zdaje się deptać im po piętach, a dzieci nie mają wiele czasu – opracowują plan działania i stają do nierównej walki z siłami, o których istnieniu nie zdawały sobie dotąd sprawy.


Dzieci szariatu losy tych, o których upomniał się Islam  — Nadia Hamid (data premiery: 04.12.)

Po tej lekturze nic już nie będzie takie samo. Pozostanie w sercu rana, która nigdy się nie zabliźni, bo o bohaterach tej książki nie da się zapomnieć. Ukazane tu dzieci to niewinne ofiary miłości rodziców wywodzących się z dwóch różnych i tak odległych od siebie światów. Polsko-libijskie pochodzenie stanie się dla nich przekleństwem. Muzułmańscy ojcowie odbiorą im wszystko: dzieciństwo, poczucie bezpieczeństwa, wolność, a nawet życie. Po stronie mężczyzn stoi prawo, religia i obyczaje panujące w ich kraju, po stronie krzywdzonych dzieci – jedynie bezradne matki. Cztery dramatyczne historie oparte są na autentycznych wydarzeniach. Autorka poznała je, mieszkając przez lata w Libii i dzieląc los tamtejszych kobiet. Do Afryki zawiodła ją miłość. Zakochała się w ciemnookim studencie i wyszła za niego za mąż. O swoim życiu w arabskim kraju, ucieczce do Polski i rozwodowej batalii Nadia Hamid pisze w książkach „Gorzka pomarańcza” oraz „Jarzmo przeszłości”. Niech te publikacje będą przestrogą dla kobiet, które decydują się na związek z człowiekiem odmiennej kultury, wyznania, mentalności, bo to wiąże się także z innym postrzeganiem i rozumieniem spraw dotyczących małżeństwa oraz rodziny.


LISTY 1946-1962 – Jerzy Giedroyć, Czesław Straszewicz  (data premiery: 05.12.)

„Uważam go za najwybitniejszego pisarza mego pokolenia”, napisał w roku 1951 Jerzy Giedroyc o Czesławie Straszewiczu. Ten ostatni był prozaikiem i krytykiem literackim, który po II wojnie znalazł się na emigracji w Urugwaju. Dzięki Giedroyciowi Straszewicz zaczął publikować w „Kulturze” i napisał Turystów z bocianich gniazd, jedną najważniejszych i najśmieszniejszych książek emigracyjnych. Listy 1946-1962 to nieocenione, unikalne źródło wiedzy o powojennych losach Straszewicza, jego literackich planach, współpracy z „Kulturą” i Radiem Wolna Europa. Są tu też cenne fragmenty wspomnieniowe. Interesujące są uwagi poświęcone Gombrowiczowi, z którym Straszewicz opuścił kraj latem 1939 roku. Listy 1946-1962 pełne też są jego specyficznego humoru. Całość składa się na fascynujący autoportret jednego z ciekawszych i zarazem zapomnianych prozaików polskich minionego stulecia. Stanowi także ważne uzupełnienie i poszerzenie Giedroyciowej „rzeczpospolitej epistolarnej”. Wyłania się z niej wreszcie piękna historia przywrócenia literaturze Czesława Straszewicza. Piękna, ale ostatecznie dramatyczna, może nawet smutna.


Moja Europa Dwa Eseje O Europie Zwanej Środkową — Andrzej StasiukJurij Andruchowycz
(data premiery: 05.12.)

„Esej „Środkowowschodnie rewizje” Jurija Andruchowycza przełożyła Lidia Stefanowska. Czym jest dzisiaj Europa Środkowa? Czy istnieje, czy też jest tylko mitem? O swojej Europie opowiadają dwaj autorzy: ukraiński i polski. Książka ukazała się w Niemczech, w Chorwacji, we Francji, na Ukrainie i Węgrzech, w Rumunii i Hiszpanii.


Dom z dwiema wieżami — Maciej Zaremba Bielawski
(data premiery: 05.12.)

Jako dziecko Maciej był dumny z rodowego herbu i przodka, który zwyciężył pod Grunwaldem. Kiedy miał siedemnaście lat, usłyszał od matki: „Wyjeżdżamy. Jestem Żydówką”. Był grudzień 1968 roku, a on poznał właśnie pierwszą z wielu tajemnic swojej rodziny. Dom z dwiema wieżami to fascynująca próba rekonstrukcji rodzinnej historii, która dotąd pełna była przemilczeń. To rzecz o rodzicach – ojcu, reformatorze polskiej psychiatrii, piłsudczyku, jeńcu oflagu, matce – oddanej pracy lekarce pochodzącej z zasymilowanej rodziny żydowskiej. O dziadkach, o pewnym upadłym dworku, kolei transsyberyjskiej i uliczkach przedwojennych Krzeszowic i Tarnowa. A także o getcie ławkowym i o tym, że niedługo przed drugą wojną światową polscy studenci medycyny nie dopuszczali do pracy w prosektorium żydowskich kolegów, bo polskie zwłoki miały być tylko dla Polaków. W opowieści Macieja Zaremby Bielawskiego historia, nawet ta znana, nie jest wcale oczywista i odsłania gorzkie paradoksy. Autor opisuje splot żydowskich i szlacheckich losów, przygląda się różnym obliczom etosu rycerskiego, zastanawia się nad źródłami polskiej ideologii narodowej i antysemityzmu. Jego wielostronna – szlachecka i żydowska, polska i szwedzka – perspektywa sprawia, że jest to refleksja świeża, wnikliwa, a zarazem pełna zaangażowania. Niewiele jest książek, które w tak poruszający sposób obejmują cały ogrom ludzkiego doświadczenia – od pierwszych erotycznych inicjacji, poprzez młodzieńcze transgresje, decydujące życiowe decyzje, po mierzenie się z rodzinnymi traumami, lękiem i wypartą historią. W brawurowo napisanym Domu z dwiema wieżami mieści się wszystko: powaga i groza, humor i autoironia, powściągliwość i liryzm. I ocalająca moc literatury. Maciej Zaremba Bielawski urodził się w 1951 roku. W 1969 roku wyemigrował z matką i braćmi do Szwecji. Studiował historię idei. Dziś jest wybitnym publicystą i reporterem największego szwedzkiego dziennika „Dagens Nyheter”. Opublikował wiele książek, w Polsce ukazały się dotąd: Polski hydraulik, Higieniści. Z dziejów eugeniki, Leśna mafia. Szwedzki thriller ekologiczny. Jest laureatem licznych nagród, m.in. Nagrody Akademii Szwedzkiej (w 2005 i 2008 roku), Wielkiej Szwedzkiej Nagrody Literackiej (w 2006 roku) i innych. W 2009 roku otrzymał tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu w Lund.

Życie z kartonu — Anna Laszczka (data premiery: 11.12.)

Przewrotne opowiadania o tym, że największą niespodzianką w życiu jest samo życie. Wędkarz, którego nad brzegiem rzeki dopada grupa urzędników. Dwóch samobójców pojawiających się w tej samej chwili na jedynym w okolicy moście. Kobieta, dla której prawdziwym sensem życia jest karmienie gołębi. I pewien zupełnie nietypowy wampir… To tylko niektórzy bohaterowie opowiadań Anny Laszczki. W tomie „Życie z kartonu” mieszają się najrozmaitsze style, światy i czasy. Zupełnie fantastyczne historie przeplatają się z tymi, które znamy z własnego otoczenia i pierwszych stron gazet, a to, co na początku wydaje się śmieszne, za chwilę okazuje się wyjątkowo ponure. Niczego nie można być pewnym, oprócz jednego: te opowieści z pewnością was zaskoczą.– O, mentolowe, chętnie, zwłaszcza że to będzie ostatni papieros w moim życiu – podtrzymywał rozmowę pierwszy nieznajomy.– Co za zbieg okoliczności. Wie pan, ja też palę właśnie ostatniego.– Rzuca pan?– Ależ skąd! W życiu bym nie rzucił! Lubię palić, ale wie pan, dzisiejszej nocy postanowiłem popełnić samobójstwo – kontynuował gawędziarskim tonem drugi z przybyłych, spokojnie wypuszczając nosem smugi dymu.– To niesłychanie zabawne, co pan mówi. Przyszedłem tu z tego samego powodu.– Fakt, rzeczywiście niesamowite! Akurat dziś! To po przemyśleniu czy spontanicznie? Jeśli oczywiście wolno zapytać.– Po przemyśleniu, w tak ważnej sprawie to chyba naturalne! – zauważył drugi, choć w jego głosie dało się słyszeć delikatną nutę oburzenia.– Racja, choć niektórzy podchodzą do tego bardzo emocjonalnie i robią to pod wpływem chwili. A jakie metody brał pan pod uwagę? Jeśli wolno zapytać. Bo ja długo wahałem się między skokiem z mostu a trucizną lub jakimś medykamentem.


Opisy pochodzą ze księgarni internetowej Gandalf.pl