Co robić z dzieckiem we Wrocławiu, żeby samemu się nie nudzić? (Nie samą książką żyje człowiek #25)
Ostatnio z mężem mieliśmy okazję gościć dziewięciolatka na miniwakacjach. Cztery dni, podczas których było u nas dziecko, chcieliśmy wykorzystać jak najlepiej. Zamierzaliśmy nie tylko zapewnić atrakcje siostrzeńcowi, ale także sami dobrze się bawić. Dziś zatem wpis o tym, co można robić z dzieckiem we Wrocławiu. Ostatniego dnia pobytu zapytaliśmy chłopca, co mu się najbardziej podobało podczas wakacji. Propozycje przestawiam zatem według jego rankingu.
1. Park trampolin – JumpWorld
Jest to miejsce, gdzie można poskakać. Będzie się tam dobrze bawić i dziecko, i dorosły. Jednorazowe wejście trwa godzinę. Jest to kryta hala, w której znajdują się trampoliny oraz „baseny” z gąbkami. Oprócz wykonywania zwykłych podskoków można skorzystać tam ze skakanek, hula-hop, rzucać piłką do kosza, przechodzić po linie, walczyć poduchami, czy zjeżdżać na lianie. Wszystko wygląda bezpiecznie, ale trzeba mieć oko na najmłodszych, a osoby, które tam wchodzą, muszą być w pełni sprawne.
Rada: Zabierz wodę — wprawdzie nie możesz jej wnieść na salę zabaw, ale można ją pozostawić przed wejściem i po nią sięgać w każdej chwili, jest to bardzo przydatne. Zabierz ze sobą ubrania na zmianę, bo się bardzo spocicie. Na trampolinach obowiązuje sportowy strój. Nie wybieraj się tam w niedzielę, bo nie ma wtedy biletów ulgowych dla dziecka. Możesz też poszukać zniżek na Gruponie — są często dostępne.
2. Wjazd na punkt widokowy SkyTower.
Co tu dużo mówić! Wrocław widziany niemal z lotu ptaka robi ogromne wrażenie. I na dziecku, i na dorosłym. Sam wjazd windą, która 49 pięter pokonuje w 49 sekund, jest już nie lada atrakcją. Warto się tam wybrać przy dobrej pogodzie lub po zmroku jesienią albo zimą.
Rada: Uzbrój się w cierpliwość. Na wjazd trzeba czasami poczekać kilka godzin. Zaplanuj na ten czas inne atrakcje.
3. Muzeum komputerów i konsol
Muzeum znajduje się na dworcu Świebodzkim i przeznaczone jest dla większych dzieci. Pięciolatek raczej nie będzie miał czego tam szukać. W muzeum można pograć w gry z lat 80. i 90. na Pegazusach, Comodore 64, automatach i innych reliktach przeszłości. Jest to świetna zabawa dla całej rodziny. Ja osobiście przepadłam, grając w moją ukochaną Gianę Sisters, zajmując czwarte miejsce w historii muzeum (i z pewnością jeszcze się tam wybiorę, żeby pobić ten wynik). Mały najlepiej się bawił przy automacie z kierownicą, a mąż rżnąc w Mortal Combat.
Rada: Kup bilet rodzinny. Cztery osoby (2+2) mogą wejść taniej niż przy osobnych biletach. Weź parę groszy więcej, bo przy wejściu są pamiątki, których nie da się nie zauważyć ani zasłonić przed dzieckiem.
4. Kino + galeria + KFC
Nie jest to moje ulubione zestawienie, ale tak, jak wspomniałam, kierowałam się wyborem dziewięciolatka. Powiedzmy sobie szczerze. Czasem wyjście do KFC czy Mc Donalda dla dziecka jest fajniejsze niż otaczające go atrakcje. My akurat wybraliśmy się do Pasażu Grunwaldzkiego do Multikina na Toy Story 4. Doskonały film, który oczarował całą naszą trójkę. Napiszę o nim przy okazji.
Rada: Zajrzyj na Grupona. Są tam zniżki na bilety do Multikina i na zestawy z popcornem. Będzie trochę lżej dla portfela.
5. Aqua Park
Sądziłam, że dla dziecka, które kocha pływać, będzie to najlepsza atrakcja, a znalazła się na ostatnim miejscu w rankingu. Powodów było kilka. Dziewięciolatek ze względu na wzrost mógł wejść tylko na dwie duże zjeżdżalnie, które określił jako „słabe”, a na zewnętrznym basenie woda go przykrywała i musiał cały czas płynąć. Zostawała nam do dyspozycji ruchoma fala, dmuchany zamek, leniwa rzeka i tor przeszkód w postaci wielkiego materaca. Czyli niewiele. Ponadto chłopaka zniechęciły ogromne tłumy i kolejki do zjeżdżalni.
Rada: Jeśli nie chcesz dopłacać do biletu, wyjdź co najmniej pół godziny wcześniej. Przy dużej ilości osób trzeba czekać w kolejce do przebieralni.
To były płatne atrakcje, ale organizowaliśmy też takie bezpłatne wyjścia. Dobrym pomysłem było pójście do Rynku w połączeniu z Ostrowem Tumskim. Na Rynku były bańki, czyli niezła frajda dla dziewięciolatka. Popołudniami braliśmy hulajnogę (dla dziecka) oraz rowery (dla nas) i jechaliśmy do Parku Brochowskiego, gdzie jest doskonały plac zabaw z minityrolką i siłownią na świeżym powietrzu oraz labirynt z żywopłotu. A wieczorami graliśmy w Jengę, przy czym była kupa śmiechu, opracowywanie strategii oraz rozmowy o umiejętności wygrywania i przegrywania.
Dla mnie goszczenie dziecka i organizowanie mu czasu wolnego było zupełną nowością, ale myślę, że dobrze sobie z tym poradziliśmy. Napiszcie w komentarzach, jak spędzacie czas ze swoimi dziećmi albo która z tych atrakcji spodobałaby się Wam najbardziej.