Nie samą książką żyje człowiek #14

To już ostatni wpis o filmach, które obejrzałam na festiwalu Nowe Horyzonty. W sumie przez trzy dni zobaczyłam dziewięć produkcji, spędziłam miłe chwile w klimatyzowanym kinie i odpoczęłam. Niektóre filmy były lepsze, inne gorsze, ale nie trafiłam na żadnego totalnego gniota, co zdarzało mi się w ubiegłych latach, więc podsumowując, jestem zadowolona z tegorocznej edycji.


Film

Bez akcji, bez dialogów, bez muzyki

Najgorszy film obejrzałam przez przypadek. Miałam iść na „Autsajdera”, ale przez potężne korki nie zdążyłam. Stwierdziwszy, że bez sensu nudzić się przez następne trzy godziny do seansu, pójdę na cokolwiek, na co zdążę, a na co są jeszcze bilety. Trafił mi się „Ładunek” w reżyserii Ognjen’a Glavonić’a. Film został osadzony w czasach wojny w Kosowie. Opowiada o mężczyźnie, który zatrudnił się jako kierowca ciężarówki, aby utrzymać rodzinę. W bombardowanym mieście nie jest łatwo. Vlada na pace swojej ciężarówki wozi nieznane mu ładunki. Klapa paki jest szczelnie zamknięta, a główny bohater nie ma do niej dostępu. Gdy łapie go policja, legitymuje się tajemniczym glejtem, otrzymanym od pracodawcy, który to dokument zwalnia go z kontroli zawartości ładunku. Choć zakończenie jest poruszające i zaskakujące, to jest to film praktycznie bez akcji, ze skąpymi dialogami i prawie bez muzyki. Ot, praca dostawcy, widziana zza kokpitu ciężarówki. Jedynie fantastyczne kadry ratują tę produkcję. Niestety sam operator filmu nie zrobi. Kompletnie nie moje kino.

Moja ocena: 4/10


Trudne życie żony reportera wojennego

Po fatalnym „Ładunku” miałam szczęście obejrzeć najlepszy, według mnie, film tego festiwalu, czyli „53 wojny” Ewy Bukowskiej. To doskonała produkcja, opowiadająca o trudnym życiu żony reportera wojennego. Inspiracją do tego filmu była książka „Miłość z kamienia. Życie z korespondentem wojennym” Grażyny Jagielskiej. W rolę głównej bohaterki wcieliła się doskonała Magdalena Popławska, która świetnie potrafiła oddać różne emocje od strachu, poprzez namiętność, a na skrajnej depresji kończąc. W 53 wojnach ukazana jest rola żony reportera wojennego, która z jednej strony musi godzić się na jego pracę, a z drugiej strony go za nią nienawidzi. Jest to połączenie miłości, tęsknoty oraz… pragnienia śmierci ukochanego. Bardzo wybuchowa mieszanka. To naprawdę dobry i emocjonujący film. Gorąco polecam.

Moja ocena: 9/10


Niecodzienna codzienność Eskimosów

Film Ága w reżyserii Milko Lazarov’a nie jest porywający fabularnie, ale to najpiękniejsza wizualnie produkcja, jaką widziałam w ostatnich latach. Opowiada o zwykłej codzienności pary starzejących się Eskimosów, która łowi ryby, gotuje oraz prowadzi stonowane rozmowy. Czy codzienność Eskimosów może być zwykła dla Europejczyka? Oczywiście, że nie! Jest egzotyczna i fascynująca. Kadry w tym filmie, nawet te, ukazujące wypatroszoną rybę, czy  rozczłapane buty, były oszałamiające. Po prostu genialne! W tej historii nie było wiele zwrotów, niewiele się działo, tak jak w „Ładunku” a mimo to i tak jestem zachwycona.

Moja ocena: 8/10