Nie samą książką żyje człowiek #23
Ostatnio dni spędzam bardzo aktywnie. Dopiero co wróciłam ze wspaniałego urlopu, w pracy dużo się dzieje, a i po pracy mam co robić. A mimo to znajduję też czas na rozrywkę. Przyznaję, robię to trochę kosztem czytania, ale przecież nie samą książką człowiek żyje, prawda?
Serial
Prawdziwa eksplozja
Cały świat zachwyca się wyemitowanym na HBO miniserialem „Czarnobyl”. Zachwycam się i ja. Genialna produkcja, świetna gra aktorska Jareda Harrisa (Valery Legasov), Stellana Skarsgårda (Boris Szczerbina) oraz Emily Watson (Ulana Khomyuk) i dość dokładne odwzorowanie faktów, sprawiły, że pokochałam ten serial. To fabularyzowana historia wybuchu w elektrowni atomowej w Czarnobylu, która miała miejsce w kwietniu 1986 roku. Pokazuje nie tylko samą katastrofę, jej skutki i nastroje mieszkańców tego niewielkiego ukraińskiego miasteczka, ale także ogromny opór decydentów ze Związku Radzieckiego, aby ratować zwykłych obywateli. Gdyby nie grupka naukowców i przytomni badacze ze Szwecji dzisiejszy świat mógłby wyglądać zupełnie inaczej. Klimat serialu jest mroczny, ciężki i przytłaczający, czyli taki, jak powinien być. Reżyserowi Johanowi Renckowi należą się wielkie brawa. Jest tylko jeden mały minus. Wszyscy, jak zwykle, mówią po angielsku.
Moja ocena: 10/10
Rosyjska lalka
Genialny! Genialny! I jeszcze raz genialny! Tak właśnie oceniam miniserial emitowany na Netflixie o tytule „Russian Doll”. Uwielbiam w nim wszystko: cudowną Natashę Lyonne w roli głównej, klimat, muzykę, kadry, zwroty akcji no i przede wszystkim fabułę. Pamiętacie film „Dzień świstaka”, w której główny bohater każdego dnia budził się i na nowo wykonywał identyczne czynności, spotykał identycznych ludzi w identycznych sytuacjach i musiał dojść do tego, dlaczego znalazł się w pętli czasowej? „Russian Doll” bazuje na tym samym motywie. Programistka komputerowa Nadia Vulvokov opuszcza łazienkę na swoim przyjęciu urodzinowym, bawi się, wychodzi z imprezy, po czym ginie. I tak w kółko. Po śmierci akcja znów zaczyna się w łazience, sceny powtarzają, ale Nadia może wykonać inne ruchy, podejmować inne decyzje, próbować uniknąć śmierci… A może nie? Może chodzi o coś zupełnie innego? Serial jest klasyfikowany, jako komedia, ale ja w nim nie widzę nic zabawnego. Moim zdaniem to dramat w pełnej krasie. A dodatkowo obraz ludzi po 30., ich różnych lęków, samotności, ale też i aspiracji, by życie okazało się lepsze.
Moja ocena: 10/10
Teatr
Nic nie powiedzieli
W teatrze pantomimy byłam dopiero drugi raz w życiu. Nie mam doświadczenia z tą formą sztuki, ale otrzymałam bezpłatne wejściówki, więc żal było nie skorzystać. Wybrałam się na „Pustka. Pustynia. Nic.”. Opis spektaklu nic mi nie powiedział ani jego tytuł. Z przyjemnością obejrzałam widowisko ruchów ludzkich ciał, grę rąk, mimiki, a nawet stóp i to było naprawdę piękne. Natomiast muzyka kulała, scenografii nie było prawie żadnej, a z fabuły zrozumiałam tyle, co nic. Chyba chodziło o relacje międzyludzkie, o wcielanie się w role i upodabnianie do partnerów. Chyba. Bo po wyjściu z teatru w głowie została mi Pustka. Pustynia. Nic.
Moja ocena: 3/10