Nie samą książką żyje człowiek #38
Długie jesienne wieczory sprzyjają spędzaniu czasu w domu. Chłodniejsze i krótsze dni sprawiają, że chętniej zaszywamy się pod kocem i zamiast spacerów, wybieramy spędzanie czasu z książką lub przed telewizorem. Co zatem ciekawego obejrzeć? W ostatnich tygodniach pojawiło się na Netflixie kilka bardzo głośnych seriali, na które warto zwrócić uwagę. Opowiem Wam o trzech z nich.
Gra, w którą zabrania się grać
Chyba każdy już słyszał o serialowym fenomenie z Korei, czyli „Squid Game”. Nauczyciele wysyłają ostrzeżenia do uczniów szkół, aby ci nie oglądali serialu i nie bawili się w gry w nim przedstawione. Dlaczego? Produkcja jest niesamowicie brutalna. Fabuła opowiada o grupie bardzo zadłużonych osób, które dostają propozycję udziału w turnieju z dziecięcymi grami. Zwycięzca wyjdzie z ogromną fortuną. I może nie byłoby w tym nic szokującego, gdyby nie fakt, że uczestnicy są eliminowani. Dosłownie. Czyli zostają zabijani.
Serial jest przeznaczony dla osób o mocnych nerwach, ale warto go obejrzeć ze względu na to, że wzbudza duże emocje, pokazuje, do czego jest zdolny przyparty do muru człowiek i do czego może doprowadzić skrajna bieda. Na pewno można się zachwycić, nie tylko samą koncepcją, ale i ciekawą scenografią. Pierwszy odcinek mnie nie powalił na kolana i miałam nawet porzucić oglądanie, ale cieszę się, że mimo wszystko tego nie zrobiłam, bo „Squid Game” to naprawdę ciekawy serial. Musiałam się tylko przyzwyczaić do koreańskiej gry aktorskiej i dynamiki wyrażanych emocji, tak zupełnie różnych od europejskich.
Moja ocena: 8/10
Para psychopatów
Są takie seriale, po obejrzeniu których z niecierpliwością czekam na kolejny sezon. Nie inaczej było w przypadku „You”. Historia psychopaty Joe Goldberga urzekła mnie od pierwszego odcinka. Pierwszy sezon był rewelacyjny, drugi już nieco słabszy, a trzecim niestety się zawiodłam. Tym razem przenosimy się na ciche przedmieścia, gdzie Joe wraz z żoną i dzieckiem mają prowadzić spokojne, rodzinne, wręcz sielankowe życie. Wszystko jednak szybko się komplikuje, gdy ta stabilizacja zaczyna nudzić oboje małżonków.
Czego my tu nie mamy! Przypadkowe morderstwa, planowane morderstwa, budowa nowej klatki do przetrzymywania ofiar, bieganie po lesie z gołymi klatami, terapia małżeńska zazdrość, zdrada, a nawet swingerska wymianę partnerów… Niestety całość jest mocno naciągana i wymuszona, a w pewnym momencie zwyczajnie nudna. Zdecydowanie zabrakło mi tu nuty niepewności i elementu napięcia, towarzyszących pierwszemu sezonowi. Bardzo łatwo też domyśliłam się zakończenia. Na uwagę zasługuje natomiast doskonała gra aktorska Victorii Pedretti, wcielającej się w rolę Love. Jakby to nie zabrzmiało, naprawdę miło się patrzy na tę aktorkę, odgrywającą prawdziwą psychopatkę. Czwarty sezon na pewno obejrzę, ale raczej nie będę go już aż tak wypatrywać z niecierpliwością.
Moja ocena: 5/10
Wyrwać się z potrzasku
„Sprzątaczka” to serial o mocy i niemocy jednocześnie. Historia opowiada o młodej kobiecie z czteroletnią córką, która próbuje się wyrwać z pełnego przemocy domu. Po kolejnej awanturze Alex ucieka od męża. Nie ma żadnego planu, wsiada w samochód i próbuje uzyskać pomoc, najpierw od znajomych, później od rodziny, a na końcu od instytucji państwowych. Kobieta nie ma studiów ani żadnej pracy, dlatego zwraca się z prośbą o wsparcie do opieki społecznej. Na początku jest traktowana podejrzliwie i z dystansem, ale dzięki urzędniczce udaje jej się zdobyć posadę sprzątaczki. Niestety życie rzuca kolejne kłody pod nogi zdesperowanej matki.
Jest to obraz dość dobrze ukazujący niektóre mechanizmy. Mamy tu mechanizm wyrywania się z przemocy domowej, wyrażanej agresją i przemocą ekonomiczną, mechanizm powracania do oprawcy, mechanizm uzależnienia i współuzależnienia, mechanizm działania ośrodków opieki społecznej, mechanizm wykorzystywania pracowników w trudnej sytuacji, czy mechanizm działania domów dla samotnych matek. Serial jest poruszający nie tylko dzięki fabule, ale dużą rolę odegrała tu doskonała gra aktorska Margaret Qualley, wcielającej się w główną bohaterkę Alex. „Sprzątaczka” pokazuje problem ubóstwa z różnych perspektyw — bezdomności, małych szans na rynku pracy, gorszego traktowania przez osoby zamożne, ale to też obraz pełen optymistycznych zwrotów akcji, przywracających wiarę w człowieka i bezinteresowną pomoc.
Moja ocena: 9/10