Nie samą książką żyje człowiek #4
Styczeń upłynął mi dość pracowicie, jednak to nie znaczy, że w dzisiejszym poście nie będzie o czym pisać. Jak mawiają, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Podczas choroby skusiłam się na Netflixa. Na razie testuję bezpłatny 30-dniowy okres próbny. Jestem osobą, która nie przepada za serialami, ale tyle dobrego słyszałam o seriach z Netflixa, że postanowiłam spróbować i to był strzał w dziesiątkę! Raczej zostanę tam na dłużej.
Film:
Marzyciele z pipidówy
Oglądając trailer filmu „Gotowi na wszystko – Exterminator” myślałam, że będzie to dość słaba produkcja z silnymi elementami wątku romantycznego. Poszłam na ten film dosłownie dla zabicia czasu, bo akurat wpisywał się terminem pomiędzy moje inne zajęcia. Jakże się wspaniałe pomyliłam! Historia chłopaków po trzydziestce, którzy reaktywują swój zespół i próbują spełnić marzenie o wielkiej karierze, dosłownie mnie urzekła. Był śmiech, były łzy wzruszenia, był podziw dla gry aktorskiej panów. Szczególnie podobała mi się rola Piotra Roguckiego, który doskonale wcielił się w rolę Makara. Niestety efekt psuła Agnieszka Więdłocha, odgrywająca rolę Magdy, partnerki głównego bohatera, która grała jakoś tak sztucznie i po TVNowsku, jeśli wiecie, o co mi chodzi…
Moja ocena: 8/10
Słodkie, gorzkie, nijakie…
Rzeczy, której najbardziej nienawidzę w filmach to dubbing. W bajkach zupełnie mi nie przeszkadza, ale w filmach męczy mnie przeokropnie. Jednak w kinie familijnym dubbing jest standardem, trzeba zagryźć zęby i oglądać. „Cudowny chłopak” to właśnie takie kino familijne. Historia opowiada o chłopcu, który przez zmutowany gen ma zdeformowaną twarz. Jego rodzice postanawiają go wysłać do szkoły, gdzie rówieśnicy mają problem, aby zaakceptować nietypowy wygląd swojego nowego kolegi. Niby historia piękna, niby wzruszająca, z dobrą obsadą (Julia Roberts i Owen Wilson), ale jednak czegoś w tej słodko-gorzkiej produkcji zabrakło…
Moja ocena: 5/10
Serial:
Genialne dzieciaki kontra rządowy projekt
Wreszcie obejrzałam zachwalany przez wielu pierwszy sezon Stranger Things. Pierwsze dwa odcinki mi przemknęły i jakoś nic nie pociągało mnie w tym serialu, ale od trzeciego rozdziału zaczęła się prawdziwa jazda bez trzymanki. Serial opowiada o grupie dzieciaków, próbujących odnaleźć zaginionego kolegę – chłopiec zniknął na terenie tajnego, amerykańskiego ośrodka badawczego. W tym samym czasie w mieście pojawia się tajemnicza dziewczyna, która ma zdolności telekinetyczne, czyli może siłą woli przesuwać przedmioty. To nie koniec zagadek, ale wszystkich Wam nie zdradzę, co by nie psuć Wam frajdy z oglądania, a jest naprawdę duża. Muszę pochwalić grę aktorską dzieciaków, Millie Bobby Brown odtwarzająca rolę Eleven jest po prostu genialna! Na szczególną uwagę zasługują też Gaten Matarazzo grający Dustina Hendersona, czy Natalia Dyer wcielająca się w Nancy, która w pierwszym sezonie przechodzi największą przemianę spośród wszystkich bohaterów.
Moja ocena: 9/10
Prawdziwa królowa
Jakoś nigdy szczególnie nie interesowała mnie historia brytyjskiej królowej Elżbiety II i jej rodziny. Jedynie większe emocje budziła we mnie księżna Diana, a poza tym od czasu do czasu śledziłam losy Williama i Harry’ego na plotkarskich serwisach, ale bez szczególnego zaangażowania. Serial „The Crown” spowodował, że po obejrzeniu każdego odcinka (albo w trakcie) siedziałam z telefonem w ręce i sprawdzałam fakty na temat członków rodziny królewskiej – czy pokrywają się z fabułą. To naprawdę dobra produkcja, ze wspaniałymi aktorami, ukazująca losy Elżbiety II i jej najbliższego otoczenia. Królowa, która zawsze wydawała mi się osobą wyzutą z emocji, stała się kobietą z krwi i kości z bardzo ludzkimi problemami i rozterkami. Zdecydowanie polecam!
Moja ocena: 10/10
Prasa
Pismo o nazwie Pismo
Wielkim krokiem, z dużym nakładem reklamowym, na rynek wszedł nowy miesięcznik opinii – Pismo. Kupiłam z ciekawości pierwsze wydanie, choć prasę czytam dość rzadko i jak na razie jestem zachwycona. Dużo tu literatury (opowiadanie, wiersz, esej, reportaż, tekst o nowej formie analfabetyzmu), trochę problemów społecznych (najbardziej poruszający mnie artykuł o starszych ludziach uwięzionych w swoich czterech ścianach) i trochę tu polityki (artykuł o Hillary Clinton). Szatę graficzną, kontent i jakość oceniam na plus. Mam nadzieję, że w lutym czytelnicy (a wśród nich ja) dostaną coś równie dobrego!
Moja ocena: 10/10
Spotkanie
Zapomniany obóz koncentracyjny
Na początku stycznia wrocławski oddział IPN zorganizował spotkanie w sprawie nowego odkrycia archeologicznego na terenie byłego obozu koncentracyjnego Gross Rosen znajdującego się w Rogoźnicy niedaleko Strzegomia. Dzięki nowym dowodom, przekazanym przez córkę, nieżyjącego już byłego belgijskiego więźnia odkryto 3o0 kolejnych ciał ofiar nazistowskiej zbrodni. Oprócz znaleziska omawiane były ostatnie dni ewakuacji z obozu. Ewakuacji tylko z nazwy, bo wielu więźniów zmarło podczas transportu, a ci, którzy przeżyli, zostali przeniesienie do obozów znajdujących się w głębi Niemiec. Po spotkaniu powstała ciekawa dyskusja, która trwała dłużej niż część merytoryczna. Najbardziej poruszającym momentem była wypowiedź byłego więźnia (na zdjęciu poniżej), który przeżył to piekło. Mężczyzna przedstawił się swoim obozowym numerem i zaczął opowiadać, jak to naprawdę wyglądało. To było niesamowite przeżycie. Tak wiele mówi się o Auschwitz (i słusznie!), jednak o Gros Rosen nie wie prawie nikt, a szacuje się, że przez ten obóz koncentracyjny przeszło 125000 osób (w tym 40000 więźniów zginęło). Dobrze, że są takie spotkania, szkoda tylko, że IPN nie dba, aby bardziej je nagłośnić tak, żeby oprócz rodzin więźniów przyszedł na nie ktoś jeszcze. Młodsi, którzy powinni wysłuchać ostatnich żyjących świadków tej tragicznej historii.
Moja ocena: 8/10