
Rewolucyjne zmiany w regulaminach nagród Angelus i Silesius. Wrocław o planach na 2020 rok
Więcej pieniędzy dla laureatów i nominowanych, dodatkowe stypendia, wspieranie Fundacji Olgi Tokarczuk, a także nowe projekty, nawiązujące m.in. do zmian klimatycznych. Wrocławski Dom Literatury zapowiada znaczące zmiany i przedstawia plany swojej działalności na 2020 rok.
Przypomnijmy, że w ubiegłym roku, podczas gali przyznania Nagrody Silesius, nad którą objęliśmy patronat medialny, doszło do bezprecedensowego wydarzenia. Trzech poetów nominowanych w kategorii debiut – Maciej Bobula, Michał Domagalski i Jan Rojewski – oświadczyło, że w geście solidarności chce podzielić pomiędzy siebie nagrodę w wysokości 20 tys. złotych. Jak tłumaczyli, „system, w którym zwycięzca bierze wszystko, a przegrany odchodzi z niczym, jest dla nas bolesny”. To wydarzenie zapoczątkowało dyskusję o potrzebie zmian w zasadach przyznawania nagród. Podczas konferencji prasowej, która odbyła się 8 stycznia, dyrektor Wrocławskiego Domu Literatury Irek Grin podsumował działania podjęte w minionym roku oraz przedstawił plan na rok 2020, w tym rewolucyjne zmiany w regulaminach nagród.
Wrocławski Dom Literatury jest organizatorem dwóch najważniejszych wrocławskich nagród literackich: Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus oraz Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius. Od tego roku w ich regulaminach znajdziemy rewolucyjne zmiany, których efektem będzie zwiększenie puli nagród i liczby wyróżnionych, przede wszystkim dzięki ustanowieniu nagród finansowych dla wszystkich autorek i autorów, którzy znajdą się w gronie finalistów. – informacja pochodzi z lubimyczytać.pl
Piractwo kosztuje włoski rynek książki 528 milionów euro rocznie
Włoskie organizacje zrzeszające wydawców książek i prasy podliczyły roczne koszty piractwa. Wyniki są zatrważające. Okazuje się również, że prawami autorskimi nie przejmują się nawet profesjonaliści.
Stowarzyszenie Włoskich Wydawców (Associazione Italiana Editori, AIE) i Federacja Włoskich Wydawców Prasy (Federazione Italiana Editori Giornali, FIEG) wspólnie przedstawiły wyniki badania dotyczącego wpływu, jaki ma na włoski rynek piractwo. Według ich wyliczeń rynek książki traci co roku aż 528 milionów euro, a gdyby doliczyć do tego koszty, jakie ponoszą wydawcy gazet, to suma zamknie się w przerażającej liczbie 1,3 miliarda euro, co odpowiada aż 23% wartości całego włoskiego rynku wydawniczego. Na tę kwotę składają się między innymi nieopłacone od spiraconych książek podatki, szacowany koszt niesprzedanych (w wyniku nielegalnych pobrań) pozycji, a także poniesione przez wydawnictwa koszty, które w efekcie braku sprzedaży książek pozostaną niezwrócone. – informacja pochodzi z lubimyczytać.pl
Bestsellery Empiku 2019. Blanka Lipińska, „Kołysanka z Auschwitz” i Olga Tokarczuk
Bestsellery Empiku rozdane! We wtorek, 4 lutego 2020 roku, nagrody powędrowały do rąk laureatów, dzięki czemu stało się jasne, które książki były najczęściej kupowane w sieci sklepów Empik.
Bestsellery Empiku to coroczne nagrody dla twórców książek, płyt i filmów. Pokazują, co czytelnicy, widzowie i słuchacze kupują w sieci sklepów Empik i na Empik.com. Jak wskazują organizatorzy, rocznie to blisko 40 milionów głosów na konkretne produkty i określonych twórców.
W tym roku artyści byli nominowani w kategoriach literackich, muzycznych, filmowych, wręczono również nagrodę dla audiobooka. Nowością była kategoria „Odkrycie roku”, której zadaniem jest „wskazywanie młodych twórców, którzy w odważny i oryginalny sposób realizują swoje artystyczne wizje, wyznaczając tym samym możliwe kierunki rozwoju literatury, muzyki i kinematografii”. W tej kategorii wyboru dokonywało jury.
Zwycięzcy: Literatura Piękna — „Kołysanka z Auschwitz” ( Mario Escobar); Literatura obyczajowa — „Kolejne 365 dni” (Blanka Lipińska; Kryminał/sensacja/thriller — „Pacjentka” (Alex Michaelides); Literatura dla dzieci — „Magiczne drzewo. Pióro T-rexa” (Andrzej Maleszka); Audiobook — „Pacjentka” (Alex Michaelides, interpretacja Ewy Abart i Marcina Popczyńskiego); Odkrycie Empiku 2019 w kategorii Literatura — „Zimowla” (Dominika Słowik). – informacja pochodzi z lubimyczytać.pl
Jak Neil Gaiman pomógł małej księgarni w Petersfield
Kiedy pracownicy mieszczącej się w Petersfield w hrabstwie Hampshire księgarni po raz pierwszy w ponadstuletniej historii nie sprzedali w ciągu całego dnia ani jednej książki, postanowili napisać o tym na Twitterze. I ruszyła lawina.
Petersfield Bookshop to księgarnia zajmująca się sprzedażą zarówno nowych, jak i używanych książek, w tym publikacji od dawna niedostępnych na rynku, a nawet kolekcjonerskich białych kruków. W swojej ofercie posiada również mapy i oprawione w ramy wydruki. Jak to w księgarskim i antykwarycznym biznesie bywa, jednego dnia sprzedaje się więcej, a drugiego mniej.
Niekiedy jednak sytuacja przedstawia się tak beznadziejnie, jak na zdjęciach, dodanych do tweeta zamieszczonego powyżej. W poście opublikowanym przez pracowników Petersfield Bookshop 14 stycznia widać alejki wypełnione po brzegi książkami i ani jednego kupującego. To był dzień, gdy w ponadstuletniej księgarni nie sprzedała się ani jedna książka. Niestety niska sprzedaż zagraża wielu niezależnym, małym księgarniom. Często przegrywają one w walce z dużymi sieciówkami, monopolizującymi rynek online oraz narzucającymi niższe ceny.
Na szczęście w internecie nic nie ginie. Tweet księgarzy dotarł między innymi do udzielającego się w mediach społecznościowych popularnego pisarza fantasy Neila Gaimana. Gaiman „podał dalej” wpis pracowników księgarni, dzięki czemu mógli go zobaczyć obserwujący profil pisarza czytelnicy (a jest ich ponad 2,8 miliona). I wtedy się zaczęło.
W ciągu jednego dnia wartość zamówień złożonych za pośrednictwem strony internetowej księgarni przekroczyła 1000 funtów. Internetowe konto Petersfield Bookshop na Twitterze polubiło ponad tysiąc kolejnych internautów, okazując wsparcie małej lokalnej księgarni z brytyjskiego Hampshire. Do księgarni z dziennikarską wizytą zawitali redaktorzy z „The Guardian” i z brytyjskiego radia BBC4. Cała akcja wpisała się w zapoczątkowaną na tej społecznościowej platformie akcję „supportyourlocalbookstore”, polegającą na kupowaniu książek od niezależnych lokalnych księgarni. – informacja pochodzi z lubimyczytać.pl
Mary Higgins Clark nie żyje
Nie żyje Mary Higgins Clark. Legendarna autorka bestsellerów odeszła 31 stycznia. Miała 92 lata.
W komunikacie wydanym przez oficynę Simon & Schuster czytamy, że pisarka odeszła w spokoju, otoczona rodziną i przyjaciółmi. Wśród nich była Carol Higgins Clark, jej córka i także pisarka. Wspólnie napisały kilka książek, m.in. Przybierz dom swój ostrokrzewem, Świąteczny rejs czy Festiwal Radości .
Higgins Clark Mary była autorką ponad 40 powieści, które notorycznie lądowały na pierwszy miejscach list bestsellerów. Pisarkę zaliczano do grona najpoczytniejszych autorów na świecie, a wiele jej książek zostało zekranizowanych.
Higgins Clark specjalizowała się thrillerach i kryminałach, co z czasem zaowocowało wszystko mówiącym przydomkiem: „Królowa suspensu”. — informacja pochodzi z Biblionetki
Netflix stawia na „Wiedźmina”? Zapowiedź filmu anime „Wiedźmin: Zmora Wilka”
Odkąd Henry Cavill wcielił się w postać Geralta z Rivii w „Wiedźminie” Netflixa, zaczęły krążyć plotki o animowanym projekcie. Miałby on zostać wydany w przerwie pomiędzy sezonem 1 a sezonem 2. Było wiele spekulacji, ale konkretnych informacji brakowało, aż do dziś. Platforma Netflix potwierdziła, bowiem nieoficjalne doniesienia i zapowiedziała film anime w świecie wydanego w grudniu serialu – „Wiedźmin: Zmora Wilka” (w oryginale The Witcher: Nightmare of the Wolf). Data premiery nie jest znana.
Produkcja opowiadać ma o „nowym zagrożeniu, z którym musi zmierzyć się Kontynent”. — informacja pochodzi z Biblionetki
Powieść „Horyzont” Jakuba Małeckiego zostanie zekranizowana
Najnowsza powieść Jakuba Małeckiego „Horyzont” – trafi wkrótce na ekrany kin. Za reżyserię produkcji będzie odpowiadał Bodo Kox, twórca filmów „Człowiek z magicznym pudełkiem” czy „Dziewczyna z szafy”.
Powieść „Horyzont” opowiada historię Mańka i Zuzy, sąsiadów z warszawskiego Mokotowa. Były saper stara się spisać wspomnienia z misji w Afganistanie, a kobieta próbuje rozwikłać rodzinną tajemnicę. Losy tych dwojga łączą się w wyjątkowy sposób, tworząc zaskakującą opowieść o tęsknocie, przyjaźni i odwadze, ale też próbach znalezienia właściwej wersji siebie.
To właśnie ta historia zostanie wkrótce przeniesiona na wielkie ekrany. Na razie twórcy nie zdradzają wszystkich szczegółów, wiemy jedynie, że produkcja nie będzie serialem, a filmem fabularnym. — informacja pochodzi z Biblionetki
Pierwsze zdjęcia z serialu „The Watch” inspirowanego twórczością Pratchetta
BBC America udostępniło pięć zdjęć z powstającego serialu „The Watch”, na podstawie bestsellerowego cyklu Świat Dysku autorstwa Terry’ego Pratchetta.
Akcja „The Watch” osadzona jest w fikcyjnym mieście Ankh-Morpork, w którym zalegalizowano przestępczość. Fabuła skupi się na dwójce strażników miejskich, którzy po dziesięcioleciach bezradności w końcu postanawiają ocalić swoje skorumpowane miasto.
Pięć opublikowanych zdjęć daje nam wgląd na to, jak zaprezentowani zostaną niektórzy bohaterowie oraz jak będzie wyglądać Ankh-Morpork. Jednak stacja mówi wprost, że literacki pierwowzór to zaledwie inspiracja dla powstającego właśnie serialu. — informacja pochodzi z Biblionetki
Szwedzki uczony twierdzi, że słynny poemat „Beowulf” jest znacznie starszy, niż sądzono, i nie powstał w Anglii, lecz w Skandynawii
Bo Gräslund, ceniony emerytowany profesor archeologii na Uniwersytecie w Uppsali (Szwecja), spędził osiem lat na badaniu „Beowulfa”. Wnioski, którymi podzielił się publicznie, podważają wiele oficjalnych informacji na temat poematu. Uczony jest przekonany, że utwór ten jest znacznie starszy, niż dotychczas sądzono, a co ważniejsze – nie powstał w Anglii, lecz w Skandynawii.
Od wielu lat „Beowulf” uchodzi za pierwszy poemat narracyjny stworzony w języku angielskim. Najstarszy zachowany rękopis datuje się na 975-1025 rok, chociaż naukowcy uważają, że oryginał musiał powstać pomiędzy VIII a XI wiekiem. Autorstwo dzieła przez lata było przedmiotem sporu. Wiosną 2019 roku podjęto próbę ustalenia, czy poemat został napisany przez jednego pisarza, czy raczej skompilowano go z kilku źródeł. Wyniki badania wykazały, że była to jedna osoba.
Z większością tych wniosków nie zgadza się profesor Bo Gräslund. Z analiz, które przedstawił w swej pracy zatytułowanej „Beowulfkvädet”, dowiadujemy się, że wprawdzie nie ma dowodów na historyczność samego Beowulfa, to jednak niektóre postacie, miejsca, przedmioty i wydarzenia opisane w poemacie można historycznie zweryfikować. Profesor przyjrzał się etnonimom występującym w utworze, co pozwoliło mu ustalić, że „Beowulf” najprawdopodobniej powstał na Gotlandii. – informacja pochodzi z Booklips.pl
Stephen King usunął swój profil z Facebooka
Stephena Kinga nie znajdziemy już na Facebooku. Jeden z najpopularniejszych amerykańskich pisarzy usunął swój oficjalny profil w serwisie społecznościowym z uwagi na obecność fałszywych informacji w reklamach politycznych oraz problemy z ochroną prywatności użytkowników.
W sobotę nad ranem (naszego czasu) King zamieścił na Twitterze następującą informację: „Opuszczam Facebooka. Nie czuję się komfortowo z zalewem fałszywych informacji, które są dozwolone w reklamach politycznych, nie jestem też przekonany, czy potrafi on należycie chronić prywatność swoich użytkowników. Jeśli chcecie, śledźcie mnie (i Molly, czyli Thing of Evil) na Twitterze”. Choć pisarz nie wspomina nic o tym w swoim poście, zniknął również jego profil na Instagramie. Jak wiemy, serwis ten również należy do Facebooka.
Oficjalny profil Stephena Kinga na Facebooku powstał pod koniec 2012 roku dzięki osobom odpowiedzialnym za prowadzenie strony internetowej pisarza. Rok później, za namową wydawcy, autor założył konto na Twitterze, które od tego czasu obsługuje osobiście. Wtedy też zaczął sam udostępniać przynajmniej część materiałów na Facebooku. Zawsze to jednak Twitter stanowił jego główny środek komunikacji. Tam też udziela się najaktywniej politycznie. – informacja pochodzi z Booklips.pl
Mobilna wystawa o Gombrowiczu rusza w „podróż” po Polsce. Najpierw zobaczymy ją w Warszawie
W czwartek 23 stycznia w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie została otwarta mobilna wystawa „Gombrowicz”. Ekspozycję można oglądać do końca marca 2020 roku, a potem ruszy ona w „podróż” po Polsce.
Gombrowicz studiował na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, zatem biblioteka tej uczelni jest doskonałym miejscem do premierowego pokazania wystawy poświęconej autorowi „Kosmosu”. Później ekspozycja ma „podróżować” po Polsce, „odwiedzając” nie tylko miejsca związane z biografią pisarza. Organizatorzy chcą pokazać ją m.in. w Radomiu, Kielcach, Lublinie, Gdyni, jak również w Vence na południu Francji, gdzie Gombrowicz spędził ostatnie lata życia i gdzie został pochowany.
Otwarcie ekspozycji odbyło się 23 stycznia 2020 roku o godz. 18:00 w pasażu Biblioteki Uniwersyteckiej przy ul. Dobrej 56/66. Fragmenty tekstów pisarza przeczytał Mariusz Bonaszewski – aktor mający na swoim koncie m.in. rolę w „Kosmosie” w reżyserii Jerzego Jarockiego, zagrał Jerzy Małek – trębacz, kompozytor, producent, a także wykładowca w gdańskiej Akademii Muzycznej. Sama wystawa usytuowana została w holu katalogowym. Będzie można ją oglądać do końca marca, w godzinach pracy biblioteki. – informacja pochodzi z Booklips.pl
Brytyjczycy sprawdzili, o których książkach najczęściej kłamią, że je czytali
Czy zdarzyło się komuś z was powiedzieć, że przeczytaliście jakąś książkę podczas gdy ledwie ją zaczęliście, albo nawet jej nie otworzyliście? Można śmiało założyć, że zdecydowana większość ludzi ma związane z tym doświadczenia, ot na przykład, jeśli chodzi o którąś z lektur szkolnych. Proceder kłamania o przeczytanych książkach jest o wiele bardziej powszechny niż mogłoby się wydawać. Brytyjczycy przeprowadzili badanie, w którym sprawdzili, dlaczego ludzie koloryzują swoje literackie podboje.
Przepytanych zostało 2 tysiące ludzi. Okazało się, że ponad połowa przyznała się do kłamania na temat przeczytanych książek. 31% respondentów jako powód podawało, że chcieli wypaść przed kimś w lepszym świetle, pokazać się z bardziej inteligentnej strony. 37% ankietowanych chciało w ten sposób móc uczestniczyć w dyskusji na temat konkretnej książki, jak równy z równym.
Przy okazji badania wyszło również na jaw, że wielu ludzi specjalnie komponuje swoje domowe biblioteczki, żeby uchodzić za bardziej oczytanych. Niektórzy posuwają się nawet do tego, że zapamiętują cytaty z książek, których w rzeczywistości nie przeczytali, żeby później zabłysnąć w towarzystwie. – informacja pochodzi z niestatystyczny.pl
Lee Child zdecydował się przejść na emeryturę. Co się stanie z Jackiem Reacherem?
Lee Child, dziś jeden z najpoczytniejszych amerykańskich autorów powieści sensacyjnych, karierę literacką rozpoczął dość późno. W 1997 debiutował Poziomem śmierci w wieku czterdziestu siedmiu lat. Od tamtego czasu zbudował swoją twórczością solidną markę, a Jack Reacher, bohater dwudziestu czterech książek, zyskał popularność na całym świecie. Powieści Lee Childa sprzedały się w ponad stu milionach egzemplarzy. Autor w tym roku kończy sześćdziesiąt sześć lat, w związku z czym coraz poważniej myśli o emeryturze.
Z początku Lee Child chciał w którejś powieści doprowadzić do śmierci Jacka Reachera. Ta oczywiście musiałaby być odpowiednio bohaterska, idealnie skrojona dla herosa takiego formatu. Ostatecznie jednak pisarz zrezygnował z tego pomysłu. Jest bowiem świadomy, że fani nie tego by oczekiwali, woleliby poznawać kolejne losy byłego majora żandarmerii wojskowej, postaci, wokół której stworzył się już pewien kult.
W związku z powyższym Lee Child rozważał, kto mógłby przejąć po nim schedę, kiedy on już da sobie spokój z pisaniem. Wybór był dla niego prosty – jego brat, Andrew Grant, który również jest pisarzem. Postawiony został oczywiście jeden warunek – musiałby zmienić nazwisko na Child. – informacja pochodzi z niestatystyczny.pl
Amerykanie chętniej odwiedzają biblioteki niż chodzą do kina
Żyjemy w czasach, w których o rozrywkę nie trudno. Hollywood zalewa nas wysokobudżetowymi kinowymi hitami, w domowych zaciszach mamy dostęp do tysięcy filmów i seriali dzięki serwisom z treściami na życzenie, gry wideo oferują coraz doskonalsze przeżycia, możemy trzymać setki książek w formie cyfrowej w naszej kieszeni. A mimo to Amerykanie nadal bardzo chętnie korzystają z usług bibliotek. To właśnie odwiedziny tych placówek są najpopularniejszą w Stanach Zjednoczonych formą obcowania z kulturą.
Firma Gallup w grudniu 2019 przeprowadziła badanie, którego celem było sprawdzenie, jakim rozrywkom Amerykanie poświęcają swój wolny czas. Telefoniczna ankieta przeprowadzona została na próbie liczącej 1025 dorosłych powyżej 18 roku życia. Ostatnie takie badanie miało miejsce w 2001 roku. Okazało się, że upodobania Amerykanów nie zmieniły się za bardzo przez prawie dwadzieścia lat.
Najczęściej Amerykanie wybierają odwiedziny w bibliotekach – według danych pozyskanych z ankiety przeciętny obywatel Stanów Zjednoczonych bywa w bibliotece średnio 10,5 raza w ciągu roku. Następne w kolejności, jeśli chodzi o popularność jest uczęszczanie do kin i oglądanie imprez sportowych na żywo. Taka forma rozrywki wybierana jest 2 razy rzadziej niż odwiedziny w bibliotekach. Około 4 razy w ciągu roku Amerykanie bywają na wydarzeniach muzycznych, przedstawieniach teatralnych lub spacerują po parkach narodowych. Wizyty w muzeach i kasynach odbywane są 2,5 raza rocznie, w parkach rozrywki – 1,5, a w zoo – 0,9. – informacja pochodzi z niestatystyczny.pl
Dean Koontz „przewidział” wirusa z Wuhan. Napisał o nim 40 lat temu
Chińscy naukowcy opracowujący śmiertelnego wirusa to nic nowego w thrillerach czy powieściach science fiction. Dean Koontz również sięgnął po ten motyw w książce z 1981 r., która pod względem opisanych szczegółów jest zaskakująca podobno do aktualnych wydarzeń.
Nie ma dnia, by nie pojawiały się doniesienia w sprawie koronawirusa. Ostatnio hiszpański mikrobiolog Francisco Mojica mówił, że mógł on powstać w laboratorium w Wuhan. W rozmowie z mediami ocenił, że „został wyniesiony” poza laboratorium „z powodu ludzkiego błędu”. Taki sam opis zdarzenia przedstawił Dean Koontz w fikcyjnej powieści „Oczy ciemności”, która ukazała się prawie 40 lat temu. Swojego koronawirusa nazwał „Wuhan-400”.
Ciekawostka o „przepowiedni” Koontza pojawiła się na jednym z fanpage’y na Facebooku. Poniżej zamieszczamy dłuższy fragment z „Oczu ciemności” (wyd. Albatros, 2009, tłum. Artur Leszczewski), w którym pojawia się znajomy motyw chińskiego wirusa:
(…)
– Mam w nosie filozofię i moralność wojny biologicznej – oznajmiła Tina. – W tej chwili chcę wiedzieć, w jaki sposób Danny trafił do tego miejsca.
– Żeby to wyjaśnić – powiedział Dombey – musimy cofnąć się o dwadzieścia miesięcy. Właśnie wtedy chiński uczony Li Chen uciekł do Stanów, zabierając ze sobą dyskietkę z danymi o najważniejszej broni biologicznej Chińczyków z ostatnich dziesięciu lat. Nazwali ją „Wuhan-400”, ponieważ została wynaleziona w laboratorium RDNA mieszczącym się w pobliżu miasta Wuhan i była to czterechsetna odmiana zdolnego do życia wirusa stworzona w ich centrum badawczym. Wuhan-400 jest bronią doskonałą. Zaraża tylko ludzi. Żadne inne żywe stworzenie nie może być nosicielem. Podobnie jak syfilis Wuhan-400 nie przetrwa poza ludzkim organizmem dłużej niż minutę, co znaczy, że nie może na długo skazić obiektów czy całych miast, jak w przypadku wąglika czy innych wirusów. Kiedy nosiciel umiera, żyjący w nim Wuhan400 umiera chwilę później, gdy tylko temperatura ciała spadnie poniżej 30 stopni Celsjusza. Widzicie, jakie olbrzymie ma to zalety?— informacja pochodzi z WP Książki