Co bloger powinien wiedzieć o współpracy recenzenckiej? #2

Jeśli jesteś początkującym blogerem i chcesz rozpocząć współpracę z wydawnictwem, ten post jest dla Ciebie. Jeśli jesteś blogerem, który już taką współpracę podjął, ten post jest dla Ciebie. Jeśli kochasz książki, czytasz blogi i chcesz wiedzieć, jak wyglądają relacje między blogerami a przedstawicielami wydawnictw ten post jest również dla Ciebie. 

Przepytałam pięcioro przedstawicieli i przedstawicielek wydawnictw, jak widzą współpracę z blogerami. W tej części dowiecie się, m.in co to są „Recenzje Misie”, czego wydawcy nie lubią w blogerach oraz jakie są najczęstsze popełniane przez recenzentów błędy. Na moje pytania odpowiedzieli:

Pani Ewa Adamik (Znak)

Pani Magdalena Petryna (Książkowe Klimaty)

Pani Dorota Malinowska-Grupińska (Wydawnictwo MG)

Pani Anna Wyżykowska (Wielka Litera)

Pan Mikołaj Kołyszko (Woblink, Czytajpl)


Współpraca między wydawcami a blogerami bywa trudna i pełna wyzwań, ale to nie oznacza, że nie ma zalet. Spytałam, co wydawcy najbardziej cenią sobie w takiej współpracy.

Serdeczny kontakt i otwartość. J Cenię też wyrozumiałość – często nie mogę od razu odpowiedzieć na wiadomość, bo dziennie dostaję dziesiątki, a po mailingu z zapowiedzią setki maili. pani Ewa Adamik (Znak). 

Kontakt z ludźmi, dla których czytanie i literatura są ważne (czyli z tymi, dla których wydajemy książki) – wymianę opinii, inspiracje, relacje, które się z czasem budują. To pokazuje, że nasza praca ma sens. pani Magdalena Petryna (Książkowe Klimaty).

Poza jakością recenzji, uporządkowanie. Czyli poprawnie napisany, rzeczowy mail ze wszystkimi potrzebnymi informacjami. Jak wspominałam wcześniej, lubię też maile z informacją i linkiem, że recenzja właśnie została opublikowana. Systematyczność. Nie wymagam, żeby publikacja nastąpiła dokładnie tyle i tyle dni od otrzymania egzemplarza, ale nie ukrywam, że czas jest dla mnie ważny. Wydaje się bardzo dużo i książka jest nowością niezwykle krótko. Staramy się wysyłać książki jeszcze przed premierą. Jeśli bloger jest zainteresowany danym tytułem zakładam, że mu na nim zależy i nie odłoży książki na stos, by wrócić do niej za pół roku.  –  pani Anna Wyżykowska (Wielka Litera).

Pozytywną energię blogerów i bezpośredniość. Z wieloma przestałem już dawno zwracać się per „pan” czy „pani”, a z paroma się zaprzyjaźniłem. – pan Mikołaj Kołyszko (Woblink, Czytajpl).


Błędy i zgrzyty też się zdarzają, więc żeby nie było tak słodko, poprosiłam o odpowiedź na pytanie: Czego wydawcy nie lubią w blogerach?

Zdarza się tak, że wysyłam komuś 5 książek, np. jedną co dwa tygodnie, ta osoba żadnej z nich nie recenzuje, a później dostaję prośbę o kolejne tytuły. Przykro mi, że muszę odmawiać w takich sytuacjach. Więcej grzechów nie pamiętam! – pani Ewa Adamik (Znak). 

Jeśli wysyłam książkę i nie mam żadnego odzewu, ale przyznaję, że to się zdarza bardzo rzadko. – pani Dorota Malinowska-Grupińska (Wydawnictwo MG).

Jeśli miałabym powiedzieć czego nie lubię, to właśnie tej niedbałości mailowej. To leży w interesie obu stron, bo jeśli nie dostaję kompletu informacji w mailu, muszę ich szukać, mnożyć. –  pani Anna Wyżykowska (Wielka Litera).

 Nie lubię blogerów, którzy biorą książkę do recenzji i później nie przygotowują na jej temat żadnego tekstu. Dla mnie poproszenie o egz. recenzencki i nieprzygotowanie wpisu na bloga równa się kradzieży. Całe szczęście to rzadkie przypadki. pan Mikołaj Kołyszko (Woblink, Czytajpl).


Niektórzy blogerzy narzekają na wydawnictwa, ale też mają swoje za uszami. Każdy ma prawo do drobnych potknięć, ale czasami blogerzy popełniają błędy, które wpływają na jakość współpracy z wydawnictwem i o te najczęściej popełniane przez blogerów błędy zapytałam. 

„Błędem jest na pewno zapraszanie do współpracy wydawnictw, których się nie zna – dostaję czasem mejle od osób, które chcą z nami współpracować i lubią czytać horrory… A poza tym współpraca blogera/ki z osobą z wydawnictwa to relacja jak każda inna – jeśli jest się miłym, słownym, szczerym to wszystko dobrze się układa.” – pani Magdalena Petryna (Książkowe Klimaty)

„Uważam, że to my jesteśmy oceniani przez blogerów, a nie odwrotnie.”  pani Dorota Malinowska-Grupińska (Wydawnictwo MG)

„Wiadomości w stylu „wezmę cokolwiek mogą państwo wysłać”, to mało zachęcające do współpracy.” –  pani Anna Wyżykowska (Wielka Litera)

„Niestety jest to nieumiejętność pisania poprawnych recenzji, czasem też z błędami ortograficznymi i językowymi. Dobra recenzja powinna zawierać nie tylko opinie blogera o książce, ale też choćby informacje o fabule i autorze. Niestety sporo jest blogerów, którzy piszą puste „recenzje misie”. Czyli „mi się podobało” lub „mi się nie podobało” i to bez konkretnej informacji co wpłynęło na pozytywny lub negatywny odbiór dzieł – o braku warstwy informacyjnej recenzji (zarys fabuły bez spoilerów, przedstawienia autora, okoliczności powstania książki) nie wspominając.” –  pan Mikołaj Kołyszko (Woblink, Czytajpl)


Często blogerzy, którzy otrzymują egzemplarze recenzenckie od wydawnictwa boją się wyrazić negatywnie o danym tytule. Wolą o nim napisać oględnie lub nie napisać wcale. Wiadomo, że nie każda książka jest idealna, ale jeśli nieprzychylna ocena jest poparta konkretnymi argumentami, to nikt przecież nie będzie miał za złe blogerowi tego, że książka mu się nie spodobała. Zapytałam przedstawicieli wydawnictw, jak reagują na negatywną opinię o książce ich wydawnictwa. Odpowiedzi były bardzo różne.

Konfrontuję z innymi opiniami i doczytuję, z czego ta negatywna opinia wynika. Dzielę się też tą opinią z redaktorem. – pani Ewa Adamik (Znak).

Szczerze mówiąc, to zawsze mi przykro – że książka nie trafiła w gust konkretnej osoby, bo o tym, że wydajemy dobre książki jestem przekonana. Jeżeli w tekście nie mamy wyłącznie subiektywnych odczuć, ale jest opis książki i autor/ka recenzji wyjaśnia, co mu się nie podobało i dlaczego, najczęściej taką recenzję udostępniam na naszej stronie i FB. pani Magdalena Petryna (Książkowe Klimaty).

Jest mi przykro, szczególnie gdy ocena jest obcesowa, a zwłaszcza wtedy, gdy bardzo odstaje od innych ocen. – pani Dorota Malinowska-Grupińska (Wydawnictwo MG).

Każdy czytelnik ma prawo mieć własne zdanie o książce. Bywa, że jest ono negatywne. O to w literaturze też chodzi, by się o nią spierać. Zawsze kibicuję takim dyskusjom. Zależy mi jedynie, by była to opinia merytoryczna i faktycznie o książce. Bo czytałam już opinie, że książka fatalna, bo autor był naburmuszony na spotkaniu, albo pani z działu promocji wydawnictwa odpisała mi po miesiącu i trzech mailach przypominających. Recenzujmy literaturę. Nie wymagamy od blogerów pozytywnych opinii o naszych książkach. Wymagamy opinii szczerych, zaangażowanych i miło by było, gdyby ukazywały się wcześniej niż kilka miesięcy od otrzymania egzemplarza. –  pani Anna Wyżykowska (Wielka Litera)

Reaguję bez większych emocji. Książka ma prawo się komuś nie spodobać i nie wolno się z tego powodu na nikogo obrażać. Jeśli recenzja jest napisana poprawnie pod względem warsztatowym, do tego zabawna, to pomimo niespełnienia celu promocyjnego, potrafię napisać do blogera parę miłych słów za dobrze napisany tekst. pan Mikołaj Kołyszko (Woblink, Czytajpl)


 To już druga część wywiadów z przedstawicielami wydawnictw. Będzie jeszcze trzecia! Dowiecie się w niej, m.in. o tym, jak według wydawców powinna wyglądać idealna recenzja, w jakim czasie należy przygotować opinię o książce oraz co w wydawnictwie dzieje się z linkiem do recenzji, który bloger przesyła do wydawcy. Zainteresowani? Aby nie przegapić artykułu, zachęcam do zapisania się do NEWSLETTERA, który znajduje się po prawej stronie bloga.

W przygotowaniu jest także artykuł rewanżowy, w którym blogerzy książkowi będą mieli okazje opowiedzieć, jak współpraca wygląda z ich strony!

Jeśli chcecie przeczytać pierwszą część, wystarczy kliknąć link:

Co bloger powinien wiedzieć o współpracy recenzenckiej? #1