Camilla Lackberg – Fabrykantka Aniołków – recenzja

Camilla Lackberg uczestniczyła w warsztatach kryminalnych. Jej nauczyciel zasugerował, żeby pisała o miejscowości, którą zna, ponieważ w ten sposób nada historii odpowiedni klimat. Autorka postanowiła akcje swoich książek osadzić we Fjallbace – swojej rodzinnej miejscowości. Zabieg ten okazał się strzałem w dziesiątkę. Lackberg w swoich powieściach doskonale ukazuje problemy i radości lokalnej społeczności kilkutysięcznego szwedzkiego miasteczka. Bohaterowie to policjanci z okolicznego komisariatu i ich rodziny. Ponadto pisarka sprytnie łączy historie z przeszłości z teraźniejszymi wydarzeniami, co sprawia, że książki Camilli Lackberg mają swój charakterystyczny pazur. 

W ósmej części (i jak na razie ostatniej) Sagi o Fjallbace pt. Fabrykantka Aniołków, poznajemy najbardziej przerażającą, jak dotąd, historię. W Wielkanoc 1974 roku policja dostaje nietypowe zgłoszenie. Jedzie do szkoły z internatem, gdzie zastaje nakryty świątecznie stół i niedojedzone potrawy. Po rodzinie dyrektora szkoły nie ma śladu. Funkcjonariusze znajdują jedynie roczną dziewczynkę Ebbę. Jednym z wezwanych wówczas policjantów był Gosta, któremu przez lata nie udało się rozwiązać sprawy. Dorosła Ebba wraz z mężem wraca do rodzinnego domu, aby poukładać życie po śmierci synka. Wspólnie rozpoczynają remont. W nocy ktoś próbuje podpalić ich dom. Kobieta otrzymuje kartkę z pogróżkami. Do akcji wkracza Patrick Hedstrom. Policjant jest przekonany, że aktualna sprawa ma związek z wydarzeniami z przeszłości. Pomaga mu Gosta, który jest emocjonalnie zaangażowany w sprawę. Żona Patricka Ericka Flack postanawia prowadzić swoje prywatne śledztwo. Bohaterka już dawno zamierzała napisać książkę o wydarzeniu z 1974 r. i ma zgromadzone na ten temat materiały. Wie, że jej mąż nie pozwoli uczestniczyć jej w śledztwie, dlatego nawiązuje tajne porozumienie z Gostą, z którym wymieniają się materiałami. Erika postanawia do sprawy włączyć także dziennikarza Kejla, z którym miała okazję współpracować przy innej sprawie. Kobieta naraża się nie tylko na złość swojego męża policjanta, zagrożenie jest o wiele większe niż jest w stanie przypuszczać…

Sprawa jest tym bardziej trudna, że w komisariacie pojawiają się ograniczenia kadrowe. Martin dowiaduje się, że jego żona Pia jest ciężko chora. Młody policjant nie potrafi się uporać z tą sytuacją i bierze wolne. Popada w coraz większa depresję. Nie ma siły chodzić do pracy, ani opiekować się swoją małą córeczką. Niezastąpiona funkcjonariuszka Paula jest w zaawansowanej ciąży, ale mimo urlopu stara się pomagać jak może, ku przerażeniu jej szefa, a jednocześnie ojczyma Mellberga.

W książce Camilli Lacberg nie zabraknie też perypetii rodzinnych. Ericka zmaga się z teściową, która próbuje jej narzucić swój styl prowadzenia domu i wychowywania dzieci. Bohaterka docenia jej pomoc, ale nie może znieść nieustannego wtrącania się. Anna, siostra Ericki próbuje stanąć na nogi po utracie dziecka. Postanawia rozkręcić własny biznes i zająć się aranżacją wnętrz. Trafia się jej pierwsze zlecenie – pomoc w urządzeniu domu Ebby. Kobieta przez przypadek zostaje wciągnięta w całą serię wydarzeń, rozgrywających się w dawnej szkole.

Fabrykantka Aniołków to powieść wielce wciągająca, wartka akcja nie pozwala się zatrzymać choć na chwilę. Były momenty, gdzie już myślałam, że rozwiązałam zagadkę, jednak zakończenie okazało się zupełnie inne niż przypuszczałam. Będę musiała przeczytać jeszcze książkę kucharską autorki Smaki Fjallbacki, bo ten kryminał tak mnie wciągnął, że przypaliłam dzisiejszy obiad. Mam nadzieję, że Camilla Lackberg nie poprzestanie na ósmej części sagi i będzie kontynuacja przygód jej bohaterów.

Moja ocena 8/10


Wydawca: Czarna Owca

Data wydania: 14 sierpnia 2013 r.

Ilość stron: 496