Czerwony Parasol – Wiktor Mrok (recenzja przedpremierowa)

Historie o szpiegach mają w sobie coś niesamowicie pociągającego i romantycznego. James Bond, Jason Bourne, czy Mata Hari budzą ogromne emocje, a na filmy o tajnych agentach chodzą do kin rzesze fanów. Jaki powinien być prawdziwy szpieg? Tajemniczy, perfekcyjnie przygotowany, doskonale wyszkolony, nieziemsko inteligentny i uwodzicielski. Te cechy sprawiają, że szaleją za nimi miliony, szaleję i ja. Dlatego z ogromną chęcią sięgnęłam po”Czerwony Parasol” – szpiegowską powieść Wikrora Mroka.

Podczas zimnej wojny USA i ZSRR walczą o dominację. Obie potęgi mają swoich szpiegów, wykradają sobie pomysły i patenty na broń. Rosjanie wchodzą w posiadanie badań nad amerykańską bronią biologiczną, która może zmienić losy ludzkości. Nie są jednak w stanie rozpracować receptury i projekt trafia do akt. Aż do czasu, gdy w 2012 roku dwóch naukowców odnajduje wyniki ówczesnych badań i dzięki nowej wiedzy opracowuje formułę, tworząc śmiercionośny narkotyk. Jeden z mężczyzn zostaje brutalnie zamordowany w swoim domu wraz z żoną i młodszą córką. Starsza córka Tatiana cudem uniknęła śmierci. Dziewczyna, widząc co się wydarzyło, doznaje szoku. Jednak dzięki wysłanej przez ojca w SMSie zagadce otwiera skrytkę, zabiera jej niebezpieczną zawartość i rozpoczyna grę z zabójcami. Pomaga jej tajemnicza organizacja nazywana Czerwonym Parasolem.

„Przed oczami Tatiany zawirowały ciemne plamy. Jej świadomość zaczęła odpływać w lodowatą ciemność. Bezwiednie z całej siły zacisnęła pięści, aż poczuła własne paznokcie boleśnie wbijające się w skórę. Wzięła głęboki wdech i na drżących nogach przekroczyła próg. Błądząc dłonią na oślep po ścianie, natrafiła na wypukły kształt włącznika. Przycisnęła go czubkami palców i pomieszczenie wypełniło ciepłe światło górnej lampy. Powoli, bardzo powoli, podeszła bliżej leżącego ciała matki i przyklęknęła nieporadnie. Dopiero teraz, będąc tak blisko, dojrzała krwistosiną, kolistą ranę na jej prawym policzku i półprzymknięte oczy, spoglądające jakby w zamyśleniu gdzieś w pustkę. Do nozdrzy Tatiany dotarł natarczywy, obcy zapach. Słonawo-żelazisty zapach krwi”*.

„Czerwony Parasol” Wiktora Mroka opiera się na dwóch wątkach – szpiegowskim oraz miłosnym. Wątek szpiegowski jest wręcz fenomenalny z uwagi na zawrotne tempo akcji nadane przez mnogość dialogów, rozbudowaną fabułę oraz motyw pościgu. Wszystko jest przemyślane, spina się ze sobą i zazębia. Wątek miłosny natomiast nieco kuleje. Głowna bohaterka, siedemnastoletnia Tatiana w okazywaniu swoich uczuć jest bardzo raptowna i naiwna, a dialogi między nią a partnerem nazbyt wyuzdane, albo niewinne i niemal dziecięce, co za bardzo ze sobą kontrastuje i na dłuższą metę drażni.

Język używany przez bohaterów był bardzo wulgarny i o ile w przypadku niektórych dialogów miało to uzasadnienie, o tyle gdzieniegdzie autor nieco przesadził. To nie jest powieść dla wrażliwych czytelników, thriller zawiera bardzo ostre słownictwo. Jeśli chodzi o postaci, zarówno pierwszoplanowe, jak i drugoplanowe były one wyraziste – do tego stopnia, że byłam sobie w stanie dokładnie wyobrazić nie tylko ich wygląd, ale także charakter, sposób poruszania się oraz mimikę. Na ten element w kryminałach i thrillerach zwracam szczególną uwagę, więc za to daję Wiktorowi Mrokowi dużego plusa.

Autor pisze mocno, po amerykańsku, dynamicznie i z przytupem. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, zarówno fani Jamesa Bonda i wielbiciele motywów szpiegowskich, jak i osoby szukające lektury z ciekawym wątkiem New Adult. Mimo że książka liczy prawie 600 stron, to czyta się jednym tchem, ja skończyłam ją w nocy, bo nie mogłam się od niej oderwać.

* Mrok W., Czerwony Parasol, Wydawnictwo Initium, Kraków 2018, s. 80.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Initium