Czyż nie dobija się koni? — Horace McCoy
Lata temu, gdy byłam jeszcze uczącą się w liceum nastolatką, wraz z wycieczką klasową, wybrałam się do teatru na doskonałe przedstawienie o maratonie tanecznym. Wówczas spektakl zrobił na mnie piorunujące wrażenie i zapadł na długo w pamięć. Teraz postanowiłam przeczytać pierwowzór, czyli „Czyż nie dobija się koni?” Horace’a McCoya.
Hollywood, lata 30. XX wieku. Czasy wielkiego bezrobocia. Robert staje przed ławą przysięgłych za zabójstwo Glorii. Oboje nie mieli pracy ani jedzenia, więc wzięli udział w wielkim, wielodniowym maratonie tanecznym, żeby się najeść i wygrać 1000 dolarów. Wiele par rywalizowało ze sobą w morderczym tańcu do utraty sił, ryzykując swoje zdrowie dla pieniędzy. Dlaczego po zakończeniu wydarzenia Robert pociągnął za spust, a Gloria skończyła z kulą w głowie?
„Nagle zrozumiałem o co jej chodzi. W życiu nie miewa się nowych doznań. Coś może ci się przytrafić i myślisz, że nigdy tego nie przeżyłeś, myślisz, że to coś całkiem nowego, ale jesteś w błędzie. Wystarczy spojrzeć, czy powąchać, usłyszeć, czy dotknąć, żeby się przekonać, że to doznanie, na pozór całkiem nowe, bynajmniej takie nie jest”*.
„Czyż nie dobija się koni?” to powieść egzystencjalna. Gloria ma głęboką depresję, emanuje negatywną energią i napawa się własnym czarnowidztwem. Robert nie rozumie jej sposobu myślenia, mimo trudnej sytuacji materialnej próbuje pokazać jej dobre strony. Oboje jednak mają podobny cel, chcą zrobić cokolwiek, aby przeżyć. Nie mając pracy, postanawiają wziąć udział w prawdziwym szaleństwie — wycieńczającym maratonie tanecznym. Chętnych jest mnóstwo, wszyscy przybyli dla pieniędzy. Dla nagrody są w stanie zrobić wiele — narażać się w ciąży, wziąć ślub z zupełnie obcym człowiekiem, reklamować wszystko, co popadnie, poświęcać swoje zdrowie. Nie mają wyjścia, bo maraton jest dla nich jedynym sposobem na przetrwanie.
„Chodź, siądziemy i będziemy nienawidzili ludzi…”**.
Już na początku dowiadujemy się, że Robert zamordował Glorię, a później krok po kroku autor wyjaśnia, dlaczego do tego doszło, wciągając nas w świat absurdu i szaleństwa, rozpętanego w pogoni za pieniędzmi. To powieść krótka, prosta, napisana w prostym stylu i o nieskomplikowanej fabule, ale za to o bardzo mocnym wydźwięku. Na pewno zapadająca w pamięć. Polecam!
Moja ocena: 10/10
* McCoy, Czyż nie dobija się koni?, Zysk i S-ka, Poznań 2019.
** tamże.
Tytuł: Czyż nie dobija się koni?
Autor: Horace McCoy
Przekład: Lesław Haliński
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 152