Diabolika – S.J. Kincaid (recenzja przedpremierowa)

Twórcy powieści SF prześcigają się w pomysłach na stworzenie światów, które mogłyby istnieć w dalekiej przyszłości. Niektórym wychodzi to lepiej, a niektórym gorzej. Często motywy są powielane, ale od czasu do czasu zdarza się, że na rynek trafia powieść z czymś zupełnie nowym, z czymś czego do tej pory nie było. S.J. Kincaid w „Diabolice” udało się stworzyć unikalną wizję odległej przyszłości, choć nie zabrakło w niej inspiracji powieścią osadzoną w zupełnie innych czasach…

Diabolika to genetycznie zmodyfikowana istota, stworzona po to by służyć jednej wybranej osobie, która zostanie jej przydzielona. Diaboliki są śmiertelnie niebezpieczne. To osobiści ochroniarze swojego pana, gotowe wyrwać serce gołymi rękami temu, kto stanowi dla niego zagrożenie. Diaboliki kochają swojego właściciela i są do niego przywiązane, dzięki specjalnej reakcji chemicznej, wywoływanej w momencie połączenia morderczej istoty z człowiekiem, którego mają chronić. Diabolik oprócz siły, drapieżności oraz kilku modyfikacji, kluczowych dla walki z przeciwnikiem, nie różni nic od przeciętnych ludzi. Podobnie wyglądają, podobnie się zachowują, podobnie mówią. Z tą różnicą, że są zabójczo groźne.

Ojciec Sydoni – senator von Imperian – jest przeciwnikiem apodyktycznego cesarza. Kupuje diabolikę o imieniu Nemesis, aby chronić swoją córkę Sydonię. Donia zaprzyjaźnia się ze swoją diaboliką – dziewczynka traktuje ją jak rówieśniczkę oraz towarzyszkę zabaw. Kiedy senator zbyt jawnie okazuje sprzeciw cesarzowi jego jedyna, ukochana córka zostaje wezwana na dwór władcy. Rodzice Sydoni obawiają się, że czeka ją tam śmierć. Nikt z cesarskiego otoczenia do tej pory nie widział Doni, więc aby uchronić ją przed zagładą, zamiast córki posyłają diabolikę. Nemsis po odpowiedniej metamorfozie oraz szkoleniu z dworskiej etykiety musi wcielić się w swoją panią i stawić czoła nieprzejednanemu cesarzowi.

„Jego słowa przeszyły mnie chłodem. Ale nie wolno mi było się bać. Za okazanie strachu karano mnie elektrowstrząsami, zmniejszeniem racji żywnościowych, zadawaniem bólu. Nikt nie powinien był wiedzieć, że się boję. Wbiłam w senatora mordercze spojrzenie”*.

 S.J. Kincaid chciała zostać astronautką, ale gdy okazało się, że jej matematyczne zdolności nie wystarczą, żeby wykonywać ten zawód zrezygnowała z tych planów. Fascynacja kosmosem jednak w niej została, co autorka wyraża poprzez swoje powieści SF. Pisząc „Diabolikę” zainspirowała się swoją pasją do astronomii oraz powieścią „Ja, Klaudiusz” Roberta Gravesa o Cesarstwie Rzymskim. To połączenie odległej przyszłości z zasadami panującymi w starożytności dało znakomity efekt świeżości w wykreowanym przez Kincaid świecie.

Narratorem jest diabolika, która opowiada o swoich przeżyciach oraz odczuciach od momentu szkolenia na bezwzględną bestię. Wyraźnie widać jej emocjonalną przemianę, co zbliża czytelnika do głównej bohaterki, mimo że jej charakter nie jest nieskazitelny, a zachowanie dalece odbiega od przyjętych norm moralności. Wyrazistość postaci oraz rozbudowane opisy ich charakterów, pozwalały dobrze wczuć się w ich sytuację. W książce pojawili się zarówno bohaterowie, których pokochałam, jak Nemesis czy Tyrus, ale byli także tacy, których znienawidziłam. Do tej drugiej grupy należała prawie cała rodzina cesarska. Postacią, którą najmniej rozumiałam i która najbardziej mnie irytowała ze względu na swój idealny charakter oraz bezpłciowe zachowanie była Sydonia. Ale w tym wypadku to kwestia gustu – niektórzy kochają grzeczne dziewczynki, a inni mordercze diaboliki.

Autorka stworzyła bardzo dopracowany świat i widać, że poświęciła temu dużo uwagi. W książce wszystkie zależności, mechanizmy, technologie i wierzenia są doskonale objaśnione oraz tworzą zgrabną i kompletną układankę. Bardzo podobał mi się, na przykład, opis balu przy braku grawitacji lub wyjaśnienie, dlaczego, mimo zakazu rozwoju technologicznego, maszyny oraz statki kosmiczne nadal działają. Kincaid o niczym nie zapomniała i niczego nie pominęła.

Polecam tę książkę, nie tylko fanom literatury SF, ale także osobom, które lubią czytać młodzieżówki oraz historie z elementami romansu, bo wątek miłosny w „Diabolice” jest również mocno zaakcentowany i stanowi istotny dla fabuły element.

*Kincaid S.J., Diabolika, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2017 r., str. 10

Moja ocena: 10/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Otwarte