Doktor Sen – Stephen King
Czy po przeczytaniu „Lśnienia” Stephena Kinga zastanawialiście się jak mogły się potoczyć losy małego Danny’ego i jego mamy? Autor był o to wielokrotnie pytany przez swoich fanów, aż wreszcie po ponad trzydziestu latach postanowił napisać powieść „Doktor Sen” – kontynuację tego kultowego dzieła.
Daniel Torance zmaga się z duchami przeszłości i tak, jak jego ojciec popada w alkoholizm. Wędruje po Stanach Zjednoczonych w poszukiwaniu pracy. Podczas jednej z upojnych imprez poznaje kobietę, do której trafia na noc. Wszystkie pieniądze wydaje kupując jej kokainę, a kiedy próbuje ukraść pieniądze z portfela napotyka spojrzenie małego synka nowej znajomej. Daniel wie, że kobiecie się nie przelewa, ale mimo tego, jego ręka się nie cofa. Dręczony wyrzutami sumienia postanawia uporządkować swoje życie. Znajduje pracę w hospicjum, gdzie, dzięki swojemu niezwykłemu talentowi, pomaga schorowanym ludziom przejść na drugą stronę.
W tym samym czasie w USA tajemnicza sekta, zwana Prawdziwym Węzłem, porywa jaśniejące dzieci, żeby wyssać z nich energię. Wyglądają na grupę miłych staruszków, ale to tak naprawdę krwiożerczy, bezlitośni mordercy. Na świat przychodzi Abra, dziewczynka o niezwykłej jasności, kiedy przywódczyni Prawdziwego Węzła dowiaduje się o jej istnieniu, postanawia dorwać ją za wszelką cenę, żeby przejąć jej moc. Gdy Abra dojrzewa, telepatycznie komunikuje się z Danem, który będzie musiał stanąć w jej obronie oraz stawić czoła śmiertelnemu niebezpieczeństwu.
„Pani Massey wróciła tydzień później. Znów była w łazience, tym razem w wannie. Danny’ego to nie zaskoczyło. Bądź co bądź, w wannie umarła. Tym razem nie uciekł. Tym razem wszedł do środka i zamknął drzwi. Uśmiechnęła się i przywołała go gestem. Danny też się uśmiechnął i podszedł do niej. W pokoju grał telewizor. Mama oglądała Three’s Company. – Dzień dobry Pani Massey – powiedział Danny. – Mam coś dla pani. W ostatniej chwili zrozumiała i zaczęła krzyczeć”*.
Przyznam szczerze, że sięgając po „Doktora Sen” miałam dość duże obawy. Nie wszystkie książki Stephena Kinga mi się podobają – wiem, to kwestia gustu – ale kontynuacja jednego z jego najlepszych dzieł (a przecież napisał ich sporo) mogła się okazać, albo kompletnym zaskoczeniem, albo totalną klapą. W tym wypadku nie zostawiłam furtki, dla tak zwanego średniaka. Na szczęście okazało się, że to majstersztyk pierwszej klasy.
W powieści poznajemy nie tylko losy Dany,ego, ale czytelnik spotka także nowych bohaterów – jaśniejącą Abrę oraz postaci należące do sekty Prawdziwy Węzeł. To naprawdę bardzo dobra literatura grozy. Najpierw autor, jak zwykle zresztą, stopniowo buduje napięcie, by przejść do akcji rozgrywającej się w zawrotnym tempie. Mimo że „Doktor Sen” został napisany ponad trzydzieści lat po „Lśnieniu” doskonale oddaje klimat, który wcześniej czułam zagłębiając się w zakamarki przerażającego hotelu Panorama.
Nowsze książki króla grozy nie przypadły mi do gustu, raczej lubuje się w jego klasykach takich jak „Carrie”, „Cmętarz Zwieżąt”, „Sklepik z Marzeniami”, „Zielona Mila”, czy we wspomnianym już „Lśnieniu”, ale stosunkowo niedawno wydany „Doktor Sen” zrobił na mnie naprawdę ogromne wrażenie. Jak za starych, dobrych czasów. Polecam!
* King S., Doktor Sen, Prószyński i S-ka, Warszawa, 2013 r., str. 30
Moja ocena: 10/10