Dziewięcioro nieznajomych — Liane Moriarty
Czy myśleliście kiedyś o tym, żeby odmienić w jakiś sposób swoje życie? Żeby zadbać bardziej o swoje zdrowie, wybrać się na terapię, poukładać relacje rodzinne albo chociażby schudnąć? A może wystarczyłaby chwilowa zmiana otoczenia, pozwalająca oderwać myśli od codziennych sprawi wszystko sobie poukładać? Gdyby ktoś zaproponował Wam turnus w eleganckim ośrodku SPA z nowatorskimi metodami, które odbudują Wasze poczucie pewności, naprowadzą Was na właściwe tory i zagwarantują „całkowitą przemianę umysłu i ciała”, wzięlibyście tę ofertę w ciemno?
Granice szaleństwa
Dziewięcioro nieznajomych spotyka się w ośrodku odnowy biologicznej. Różnią się niemal wszystkim. Każdy ma inne oczekiwania odnośnie do turnusu i każdy skrywa inne życiowe sekrety. Mamy tu parę szukającą terapii, aby odbudować swój związek, mamy starszą pisarkę romansów, której kariera biegnie ku schyłkowi, mamy byłego sportowca, mamy mężczyznę, który zaniedbał swoje dzieci i życie osobiste, mamy rodzinę próbującą uporać się z żałobą i mamy matkę, która zmaga się z traumą po rozwodzie. Masza, charyzmatyczna właścicielka Tranquillum House wymyśla coraz to dziwniejsze wyrzeczenia, próby i wyzwania, aby spełnić obietnicę z folderu reklamowego. Czy są gdzieś granice tego szaleństwa?
Opowieść na wiele głosów
„Dziewięcioro nieznajomych” Liane Moriarty to powieść obyczajowa z elementami thrillera, która rozgrywa się w jednym czasie i miejscu. Autorka zastosowała narrację wieloosobową. Widzimy wydarzenia z perspektywy uczestników turnusu, a także pielęgniarzy, czy kontrowersyjnej właścicielki SPA, przez co stopniowo odkrywamy tajemnice bohaterów z przeszłości. Ten zabieg okazał się strzałem w dziesiątkę, bo dzięki niemu Moriarty udało się zbudować napięcie, chociaż muszę przyznać, że zdarzały się też dłużyzny.
Moc w bohaterach
Główną zaletą i mocną stroną tej książki jest budowa postaci i ich osobiste historie. Miałam wrażenie, jakby Moriarty skopiowała swoich bohaterów z prawdziwego życia. Byli bardzo różnorodni i autentyczni w emocjach i postępowaniu. Sama fabuła podobała mi się nieco mniej, a w niektórych momentach wręcz się ciągnęła. Zakończenie, mimo że było szokujące i poniekąd tłumaczyło zachowanie Maszy, jakoś odstawało i było nazbyt przekombinowane. Pomijając te małe uszczerbki, książkę czytało mi się bardzo dobrze i byłam ciekawa dalszych losów dziewięciorga nieznajomych. Myślę, że jako lektura na długie jesienne lub zimowe wieczory nada się w sam raz.
Moja ocena: 6/10
Tytuł: Dziewięcioro nieznajomych
Autor: Liane Moriarty
Przekład: Mateusz Borowski
Wydawnictwo: Znak Literanova
Liczba stron: 528
Przeczytaj także recenzję: Obcy chłopiec — Alex Dahl
Jeśli podoba Ci się mój blog i to, co tu robię, postaw mi kawę!