Gałęziste — Artur Urbanowicz
Gdy byłam dzieckiem, a później nastolatką z wybujałą fantazją, ciemny, gęsty las, zwłaszcza gdy odwiedzałam go po zmroku, budził we mnie wiele emocji. Z jednej strony bałam się czających się w nim ludzi, którzy mogliby potencjalnie mnie skrzywdzić, a z drugiej strony fantazję podsycały, układające się w różne kształty cienie, zdeformowane pnie i niezidentyfikowane szelesty. Ponieważ droga przez las, pod którym mieszkałam, była najszybszym skrótem do innej części mojego niewielkiego miasteczka albo wręcz odwrotnie, najszybszą opcją dotarcia do domu, musiałam często z niej korzystać. Również, gdy zapadała ciemność… Do dzisiaj wejście do lasu po zmroku budzi we mnie dreszcz niepokoju, dlatego horror „Gałęziste” Artura Urbanowicza idealnie wpisywał się w moje lęki.
Karolina i Tomasz postanawiają spędzić Wielkanoc na Suwalszczyźnie. Para rozpoczyna swą podróż w triduum paschalne. Od początku napotykają trudności, najpierw Tomek omal nie powoduje wypadku przez atak hipoglikemiczny, a gdy docierają na miejsce, okazuje się, że właściciele domu, w którym mają wynajmować lokum, o nich zapomnieli i wyjechali. Na szczęście zaproponowali inne rozwiązanie — mieszkanie u zaprzyjaźnionych gospodarzy w maleńkiej wiosce otoczonej przez las, nieopodal Cmentarzyska Jaćwingów. W Białodębach wita ich onieśmielająca piękność o imieniu Natalia, która od razu wzbudza zainteresowanie Tomka. Para już od pierwszego dnia zaczyna aktywne zwiedzanie Suwalszczyzny, ale wokół nich dzieją się coraz bardziej niepokojące rzeczy, a bohaterowie coraz częściej mają wrażenie, że natura im nie sprzyja…
„Gałęziste” to horror, gdzie głównym straszydłem jest las i natura. Artur Urbanowicz stworzył fabułę pełną niedopowiedzeń, gdzie zostawia czytelnikowi pełne pole do interpretacji wydarzeń. Niewątpliwe z lasem jest coś nie tak i robi on wszystko, aby uprzykrzyć życie Karolinie i Tomkowi. Można jednak obrać trzy kierunki wyjaśnienia tej zagadki, według wierzeń głównych bohaterów — Tomka, z ateistycznym, racjonalnym i naukowym podejściem do rzeczywistości; wierzącej w katolickiego Boga Karoliny, która dopuszcza również istnienie demonów oraz żyjącej zgodnie z prawami natury, pogańskiej Natalii.
Ponieważ Tomasz i Karolina reprezentowali różne podejście do wiary (lub jej braku) w książce znalazło się dużo rozważań religijnych, etycznych i filozoficznych. Moim zdaniem zbyt dużo i w pewnych momentach zupełnie niepotrzebnych.
Urbanowicz stworzył wyrazistych bohaterów, ale nie polubiłam żadnego z nich. Tomek był zwykłym bucem, gburowatym, pyskatym chłopaczkiem, z którym bym nie wytrzymała dziesięciu minut realnej rozmowy. Natomiast Karolina to taka „farbowana”, bogobojna dewotka-naiwniaczka, która wprawdzie na tyle silnie wierzyła w Boga, żeby utrzymywać swoje dziewictwo i abstynencję od alkoholu, ale już nie na tyle, żeby Wielkanoc spędzić z rodziną, zamiast z chłopakiem, z którym spała w jednym łóżku, całowała się itp. i nie na tyle, żeby wybrać wielkopiątkowe nabożeństwo, zamiast wielkiej biby przy ognisku (tłumacząc to brakiem asertywności). Obie postaci były sprzeczne same ze sobą. Karolina superzdeterminowana, ale bez żadnej asertywności, a Tomek ultraczuły młodzieniaszek, który kocha swoją Karolinę, ale nie przeszkadza mu to w skokach w bok od czasu do czasu i obgadaniu jej przy ładniejszej dziewczynie. Ich kłótnie i życie to idealny przykład patologicznego związku zahukanej panienki z nadpobudliwym i głupawym macho.
Na uwagę zasługuje oprawa graficzna nowego wydania tej książki. Zarówno okładka projektu Dawida Boldysa, jak i ilustracje autorstwa Michała Loranca są fenomenalne i cieszą oko.
Powieść jest oryginalna i ma swój klimat, który jest największym atutem „Gałęzistego”. Napięcie jest budowane niespiesznie. Autor miał ciekawy pomysł, ale w pewnym momencie zaczął dodawać za wiele zupełnie niepotrzebnych wątków, przez co historia stawała się zbyt rozciągnięta i zwyczajnie nudna. Sądzę, że spokojnie można by z niej powycinać połowę tekstu i nie straciłby on na spójności.
Moja ocena: 6/10
Tytuł: Gałęziste
Autor: Artur Urbanowicz
Wydawnictwo: Vesper
Liczba stron: 457
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Vesper.
Jeśli interesują Cię horrory polskich autorów, przeczytaj także recenzję: Dom na wyrębach – Stefan Darda