Historia Ucieczki – Elena Ferrante
Przyjaźń, zwłaszcza taka wieloletnia, trwająca od dzieciństwa, zazwyczaj jest budująca. Przyjaciele, którzy znają nas od wczesnej młodości, potrafią zrozumieć bez słów, dać odpowiednie rady i wesprzeć w najtrudniejszych momentach. Przyjaźń, szczególnie gdy jedna osoba jest bardziej uzależniona od drugiej, może być także toksyczna i destruktywna. Dzieje się tak, kiedy do bliskich relacji wkradają się egoistyczne pobudki, zazdrość i niezdrowa chęć rywalizacji.
Akcja powieści rozgrywa się w latach 70. XX wieku, kiedy drogi przyjaciółek się rozchodzą. Elena wyjeżdża do Florencji, a Lina zostaje w Neapolu. Jej trudna sytuacja materialna sprawia, że musi wykonywać ciężką pracę fizyczną w wędliniarni. Coraz bardziej odchodzi od zmysłów i nie radzi sobie ze swoim życiem. Elenie natomiast powodzi się doskonale – spędza czas z młodym profesorem, który jej się oświadczył, spotyka się z interesującymi ludźmi, kończy studia z dobrymi wynikami, wydała książkę, która odnosi sukces i daje jej pieniądze, których tak zawsze jej brakowało. Zarówno Elena, jak i Lina, mimo że bardzo dojrzały i zmieniły się, nadal siebie bardzo potrzebują, jednak każda na zupełnie inny sposób i w zupełnie innym celu. Ich przyjaźń nigdy nie była niewinna i klarowna, ale z wiekiem, staje się to jeszcze bardziej widoczne.
„Odjechał, a ja miałam nadzieję, że razem z nim odejdą również te słowa. Ale to, co usłyszałam, utkwiło we mnie, budząc niepokój i gniew. Aby wyładować złość, podniosłam słuchawkę i zadzwoniłam do Lili. Mieszałam strach z żalem: dlaczego nic mi nie powiedziałaś o propozycjach pracy od Michelego, zwłaszcza o tej ostatniej; dlaczego zdradziłaś tajemnicę Alfonsa; dlaczego rozpuściłaś plotki o matce Solarów, to była tylko taka nasza zabawa; dlaczego przysłałaś Gennara do mnie, boisz się o niego, przyznaj to, mam prawo wiedzieć; dlaczego choć raz mi nie powiesz, co tak naprawdę chodzi ci po głowie? Musiałam się wygadać, ale z każdym słowem rosła we mnie nadzieja, że na tym nie poprzestaniemy, że spełni się, choćby tylko przez telefon, moje dawne pragnienie, byśmy omówiły całą naszą przyjaźń i przeanalizowały ją, byśmy wiedziały, na czym stoimy”*.
„Historia ucieczki” to trzecia część tetralogii neapolitańskiej Eleny Ferrante. Moim zdaniem, do tej pory, najmniej udana. Podobnie jak w poprzednich tomach autorka pisze we wspaniałym stylu, doskonale oddając gorący, przykurzony, neapolitański klimat biednej dzielnicy, ale nie ma już w tym pazura i momentami wieje nudą. Bohaterki dojrzewają, mają swoje sprawy, wkraczają w dorosłe odpowiedzialne życie, więc zaczyna się monotonia, która jest mało atrakcyjna dla czytelnika.
Oczywiście znalazły się tam przebłyski wspaniałych momentów, jak ponowne pojawienie się w życiu Eleny Nina, informacja o zaręczynach jej młodszej siostry, czy komputerowa pasja Liny, ale przez większość książki odbiorca otrzymuje zarys tła historycznego, opis protestów studentów, walk pomiędzy faszystami oraz komunistami, propagandowych manifestacji, czy ulicznych rozrób. Zbyt dużo polityki a zbyt mało akcji związanej z emocjami bohaterów.
Odniosłam wrażenie, jakby autorka pisała autobiografię i w tym okresie naprawdę nic istotnego nie działo się w jej życiu, więc nadrabiała opisem wydarzeń rozgrywających się we Włoszech w latach 70. XX wieku. Ale przecież nie jest to autobiografia, tylko całkiem zgrabna powieść fabularna, więc nie mam pojęcia skąd to nagłe obniżenie poziomu i wprowadzenie nudy oraz przeciętności do naprawdę ciekawej historii. A może nie mam racji? Może ta nuda w codzienności bohaterek nadaje właśnie autentyczności, ukazującej prozę życia? Na szczęście zakończenie „Historii ucieczki” było tak porywające i ekscytujące, że z ogromną chęcią sięgnę po czwartą, ostatnią już, niestety, część tej serii.
* Ferrante E., Historia ucieczki, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2016, s. 375-376.
Moja ocena: 6/10