Inna Dusza – Łukasz Orbitowski
Pod koniec lat 90., tuż przed wizytą Papieża Jana Pawła II w Bydgoszczy wydarzył się dramat. Młody chłopak Jacek Balicki zabił swoją wieloletnią sąsiadkę Dominikę. Dziewczyna przed śmiercią zdążyła dopaść do telefonu i wyszeptać: „Mamo, ratuj”. Została zaatakowana tłuczkiem do mięsa i zadźgana nożem, następnie morderca wsadził jej ciało do torby podróżnej i utopił w rzece. Schwytany przez policję Balicki przyznał się, że kilka lat wcześniej zabił także swojego kuzyna Dawida. Podczas procesu na ustach chłopaka błąkał się uśmiech. Nikt się nie spodziewał, że w tym miłym, uczynnym chłopcu siedzi zło, że gnieździ się w nim inna dusza.
Na Bydgoskim Fordonie po zmianach ustrojowych życie toczy się tak, jakby zatrzymał się czas. Trójka chłopaków Darek, Jędrek i Krzysiek spędzają wolne chwile – jeżdżą na rowerach, robią wypady do opuszczonego domu za miastem i grają w pierwsze gry na konsoli. Nie jest to jednak sielanka. Krzysiek, który jest narratorem powieści ma ojca alkoholika, wiecznie musi go przyprowadzać pijanego z ulicy, a jego współuzależniona matka jest obrazem bezradności i beznadziei. Jędrek nie ma patologicznej rodziny, ale mimo, że rodzice starają się go wychowywać surowo, nie poświęcają mu wystarczającej uwagi. O Darku wiemy najmniej, ale podejrzane są jego nazbyt bliskie relacje z siostrą oraz duża ilość gotówki, którą nie wiadomo skąd bierze. Chłopcy wśród Bydgoskiej społeczności uchodzą za miłych, poukładanych i pracowitych, ale w głowie i duszy jednego z nich rodzi się zło – chęć, aby zabić kogoś bez powodu.
„Ja sobie myślę, że w każdym drzemie coś takiego, tylko w jednym się budzi, a w drugim nie budzi, i tyle – mówi. – Inna dusza się budzi. A może diabeł. Chętka, by zabić, i już. Wiesz, co myślę? Że ten facet ledwo to pamięta. Tak samo jak ty nie wiesz, co jadłeś na śniadanie tydzień temu”*.
Łukasz Orbitowski w „Innej Duszy” opowiada historię prawdziwą, ale nie są to suche fakty, a doskonałe nakreślenie tła społeczno-obyczajowego ówczesnej Bydgoszczy. Autor pozmieniał imiona bohaterów. Jędrek to Jacek, Dawid jest Darkiem, a Dominika Dagmarą.
Nie ma w tej powieści jednak anatomii morderstwa, nie ma etapów, w których rodzi się zło. Ono po prostu jest. Jędrek mimo, że jest podwójnym mordercą nie jest postacią całkowicie negatywną. Pracuje w cukierni, stara się być wzorowym synem, pomaga sąsiadom i nawet, gdy ma okazję czynić zło cofa się w ostatniej chwili. Nic nie wskazuje na to, że siedzi w nim tytułowa inna dusza, skłonna do odebrania życia drugiemu człowiekowi. Jędrek nie ma żadnego powodu, żeby zabijać. Jego ofiary nie skrzywdziły go w żaden sposób. I to jest najbardziej w tym wszystkim przerażające, że obok nas mogą chodzić mordercy, o których nie mamy pojęcia. Niczym nie wyróżniający się sąsiedzi z podwórka, którzy są w stanie zaatakować znienacka i odebrać nam życie.
„Powoli pojawiają się więźniowie. Spodziewałem się bandytów o wytatuowanych twarzach i pociętych przedramionach, ale to faceci, jakich spotykamy na ulicy. Kupują bułki w sklepie i podsadzają dzieci na zjeżdżalnię. Brzuchaci, w okularach, w sweterkach i rozciągniętych spodniach siadają naprzeciw swoich bliskich i zapewniają, że wszystko u nich w porządku”**.
Oprócz zbrodni i zła żyjącego w człowieku Orbitowski poruszył jeszcze jedną bardzo ważną kwestię relacji ojca z synem. Krzysiek ma tatę alkoholika, ale mimo codziennego udręczenia jego pijaństwem opiekuje się nim tak, jak umie najlepiej. Myje go, wyciąga go z izby wytrzeźwień, biega mu po alkohol, słowem robi wszystko, by w oczach ojca być dobrym synem. To pokazuje jak wielka potrafi być taka miłość, mimo wszelkich możliwych przeciwności. W pewnym momencie Krzysiek marzy o tym, żeby się wyrwać z tego bagna, ale tak naprawdę nigdy nie opuszcza ojca.
„Inna Dusza” to nie jest łatwa lektura na jeden raz. Czytałam ją dość długo, bo mimo iż książka jest napisana prostym, surowym językiem tematyka w niej poruszona skłania do wielu przemyśleń i refleksji.
*Orbitowski Ł., Inna Dusza, Od deski do deski,Warszawa 2015, str. 157-158.
** tamże str. 415.
Moja ocena 10/10