Jak pokochać centra handlowe – Natalia Fiedorczuk

Bycie rodzicem to najtrudniejszy zawód świata. Tak naprawdę, nie ważne czy dziecko ma dwa miesiące czy czterdzieści lat, bowiem rodzicem zostaje się do końca życia, jedynie problemy stają się inne w zależności od wieku naszego potomstwa. 

Młoda matka, mieszkanka warszawskich przedmieść, pracująca na umowach śmieciowych zachodzi w ciążę. Ma skłonność do depresji, a po urodzeniu syna cierpi na depresję poporodową. Nie użala się, nie odrzuca swojego dziecka, sama podkreśla, że kocha je ponad życie, ale nie może poradzić sobie z nową rzeczywistością. Wszystkie frustracje wyładowuje na kompulsywnym sprzątaniu i na… mężu. Mężczyzna zmęczony atakami furii wraca do domu coraz później, zostawiając ją samą z piętrzącymi się obowiązkami. Kobieta próbuje znaleźć dla siebie chociaż chwilę wytchnienia, ucieka do supermarketów i centrów handlowych, bo to jedyne miejsca, które są przystosowane dla młodych matek z dziećmi i w których może posiedzieć wśród ludzi. Ciężko jej znaleźć inne rozrywki przy tylu sprawach na głowie, przy pogłębiającym się rozdrażnieniu i przy chronicznym braku pieniędzy. Zgłasza się do psychiatry, przepisane tabletki pomagają jej uporać się z depresją, ale przy kolejnym dziecku sytuacja się powtarza…

„Malec tkwił na jej biodrze. Był jeszcze zagniewany, z ustami zaciśniętymi wokół słomki kolorowego bidonu, wydawał skrzekliwy okrzyk sprzeciwu, za każdym razem, gdy młoda kobieta próbowała coś powiedzieć. Zazdrosny, czujny, wszelkimi dostępnymi sposobami broniący międzyludzkiego dostępu do swojej słodkiej pięknej mamy, mały strażnik domowego porządku. Na twarzy skandynawskiej blondynki o efektownej, chłodnej urodzie zagościł niebieskawy cień – cień rozczarowania, że znów się nie udało, że wymarzona interakcja dwóch kobiet o zbliżonych, chociaż nieco różnych sytuacjach życiowych po raz kolejny nie doszła do skutku”*.

Natalia Fiedorczuk w debiutanckiej książce „Jak pokochać centra handlowe” pisze o trudach macierzyństwa, o depresji poporodowej oraz o prawdziwej, choć pełnej wyrzeczeń miłości do dzieci. Depresja poporodowa tak naprawdę w Polsce jest jeszcze tematem tabu i nie mówi się o niej głośno, a przecież dotyka tak wielu kobiet. Może, gdyby zacząć mówić, że ten stan się zdarza często, że nie jest niczym, co powinno się piętnować, wówczas więcej kobiet zgłosiłoby się po pomoc do swoich najbliższych lub do odpowiednich specjalistów.

Wychowanie dziecka wymaga ogromu pracy, więc nic dziwnego, że matka, która w jednej chwili, po narodzinach dziecka traci tak wiele – wolność, niezależność, piękne ciało, czas dla siebie i możliwość pozwolenia sobie na zdrową dawkę egoizmu – ma problem, aby taki stan rzeczy zaakceptować.

Autorka pisze w sposób barwny, bezkompromisowy o temacie trudnym, ale bez zbędnego narzekania i jojczenia na swoją sytuację. Natalia Fiedorczuk sama przeżyła depresję poporodową, ale nie ona jest główną bohaterką, nie pisze autobiografii. Przeniosła po prostu emocje wielu młodych matek, z którymi rozmawiała i które podzieliły się z nią swoimi emocjami. Fiedorczuk za tę ważną książkę w pełni zasłużenie otrzymała Paszport Polityki. Nie bała się pokazać, że macierzyństwo ma też tę ciemniejszą, mniej lukierkową stronę.

*Fiedorczuk N., Jak pokochać centra handlowe, Wielka Litera, Warszawa 2016 r., str. 195-196.

Moja ocena: 10/10