Jesień pod muchomorem — Pola Styx
Rzadko kiedy sięgam po literaturę kobiecą, bo zazwyczaj trafiam na schematyczne powieści o prostej fabule z rodzaju: ona pokochała jego, a on nią i wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Książki te zazwyczaj różnią się od siebie tylko tłem i kreacją bohaterów, a pozostałe elementy są na jedno kopyto. Jednak powieść Poli Styx „Jesień pod muchomorem” jest zupełnie inna. Co mnie w niej urzekło? Oryginalne postaci, kąśliwe uwagi, inteligentny humor oraz możliwość zajrzenia do świata bohaterów i obserwowania ich życia niczym w Big Brotherze. Nie ma tu ani krzty sztampowych zagrywek, nie ma błahych dialogów, nie ma łzawych historii, a jednak to literatura kobieca. A może wręcz przeciwnie? Może to literatura antyfeministyczna?
Henryka Engel to profesorka Katedry Badań nad Kanibalizmem Uniwersytetu Miasta Matki Nerona. Ma wrażenie, że jest śledzona przez ludzi, którzy żywią się ludzkim mięsem. Inteligentna kobieta robi jednak wszystko, aby nie przerwać swoich badań. Zleca asystentce zakup czarnego koguta, aby przekonać się, czy przyciągnie do niego śledzących ją imigrantów-kanibali.
Zuzanna, autorka kryminałów, sama kogoś śledzi. Swojego literackiego konkurenta z wydawnictwa, do złudzenia przypominającego Remigiusza Mroza — przystojnego mężczyznę u szczytu kariery, masowo wypluwającego poczytne powieści z dreszczykiem, deklasując tym samym Zuzannę i strącając ją z piedestału. Czy jej zemsta będzie wyglądała podobnie, jak w książkach, które pisze?
To nie wszystkie postaci „Jesieni pod muchomorem”. Jest też asystentka, młoda studentka, badacz owadów, mężczyzna intensywnie poszukujący ukochanego kundelka i wielu innych. Bohaterowie z pozoru nie mają ze sobą nic wspólnego, każdy jest inny, każdy ma swoje sprawy, radości i smutki, ale tak naprawdę bardzo wiele ich łączy.
Pola Styx wprowadza do powieści bardzo dużo elementów. Mamy kanibali, badania nad owadami, warsztaty farbowania tkanin, mamy zaginionego psa oraz autorkę kryminałów. Na początku można się pogubić w gąszczu wydarzeń, ale po zagłębieniu się w lekturę, łatwo dostrzec zamysł autorki, która jak po nitce do kłębka, prowadzi nas do połączenia tych licznych wątków.
Możemy obserwować poczynania poszczególnych bohaterów, uczestnicząc w ich życiu, tak jakbyśmy robili to przez ukrytą kamerę. Mimo że niektóre sytuacje, w których się znaleźli, są absurdalne, to ich emocje i reakcje wydają się jak najbardziej autentyczne.
Ostrzegam! To nie jest książka dla osób wyczulonych na punkcie poprawności politycznej. Pola Styx bez kozery drwi z zagorzałych feministek, osób kompulsywnie liczących kalorie, wegetarian, obsesyjnych fanów życia w stylu eko, a nawet z imigrantów. Robi to w sposób śmiały, ale ze smakiem. Są to raczej małe prztyczki w nos, niż ostra, wulgarna krytyka. Mnie ta duża dawka ironii odpowiadała.
Jeśli szukacie niebanalnej obyczajówki, pełnej inteligentnych wstawek i żartów sytuacyjnych, to „Jesień pod muchomorem” sprawdzi się idealnie.
Moja ocena: 8/10
Tytuł: Jesień pod muchomorem
Autor: Pola Styx
Wydawnictwo: poczytne.pl
Liczba stron: 341
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu poczytne.pl