Jeszcze nie zwariowałam (chyba) – Agata Strzałka

Opieka nad osobami starszymi to nie lada wyzwanie. Seniorzy często są bardzo schorowani i cierpią na różnego rodzaju dolegliwości, przez co potrafią być bardzo marudni, a nawet złośliwi. Opiekunom osób starszych potrzeba wiele cierpliwości i spokoju, żeby móc wykonywać swoją pracę.

Kobiecie w średnim wieku, bez odpowiednich kwalifikacji dość ciężko jest znaleźć dobrze płatną pracę w Polsce. Bohaterka książki Edyta, postanawia spróbować sił jako opiekunka osób starszych w Niemczech. Wyjeżdża do pracy nie znając języka, ani nie mając większego doświadczenia w tego typu zajęciach. Jej mąż nie żyje, a dzieci mają już założone swoje rodziny, dlatego kobieta postanawia opuścić kraj i spróbować nowej przygody u naszych zachodnich sąsiadów. Początkowo nie jest lekko. Bariera językowa nie pozwala na załatwienie podstawowych rzeczy, nie mówiąc już o swobodnej wymianie zdań z podopieczną. Ale im dłużej Edyta przebywa za granicą, tym łatwiej jest jej się przystosować do nowych warunków.

„Życie zaczęło się toczyć. Wszystko było dla mnie nowością. Na szczęście dzięki pomocy Ewy i pielęgniarek, które przychodziły każdego ranka, szybko udało mi się opanować trudną sztukę bycia opiekunką. Roboty było mnóstwo. Ewa cały czas leżała i musiałam jej we wszystkim pomagać. Sama nie mogła nawet odwrócić się na bok. W domu do zrobienia było wiele, bo zaniedbany był bardzo. Nie narzekałam jednak. Czas szybciej mijał, gdy na każdy dzień wyznaczałam sobie nowe zadania”*.

Agata Strzałka w książce „Jeszcze nie zwariowałam (chyba)” opisuje losy opiekunki Edyty, które są tak naprawdę własnymi przygodami autorki. Imię jest zmienione, choć opis z tyłu okładki mówi, że Pani Agata poczuła pragnienie, aby w powieści pisać o własnych doświadczeniach, dlatego nie wiem ile z tych historii jest prawdziwych, a które elementy fabuły do wytwór fantazji autorki.

Główna bohaterka to kobieta w średnim wieku, która szuka pracy, a jej nowym pomysłem na życie jest wyjazd do Niemiec jako opiekunka osób starszych. Edyta wydaje się być zaradną, choć czasami roztargnioną osobą. Narracja książki jest pierwszoosobowa z punktu widzenia opiekunki. Bohaterka w niektórych momentach niezwykle mnie irytowała swoim zachowaniem. Na przykład, kiedy odpadło jej kółko od walizki szła, robiąc wielką rysę w podłodze na dworcu, ale żeby nikt czasem nie pomyślał, że to ona, przechodziła z jednej strony na drugą. Albo gdy jej podopieczna pojechała do szpitala na zabieg opiekunka postanowiła zrobić sobie domowe SPA, korzystając bezprawnie z kosmetyków podopiecznej podczas jej nieobecności i w dodatku nieprawidłowo używając poszczególnych maści i olejków bo… nie umiała przeczytać niemieckich etykiet. A już szczytem wszystkiego było picie urodzinowego alkoholu podczas przerwy w pracy z koleżanką, którą ganiła za spożywanie trunków w trakcie opieki. Bohaterka tego samego dnia wracała, aby zajmować się staruszką.

Książkę czyta się sprawnie i szybko, ale oprócz irytującej bohaterki było jeszcze kilka elementów, na które szczególnie zwróciłam uwagę. Autorka używała wiele zbędnych wulgaryzmów, np. „O piątej rano było ciemno jak w du…” oraz mnóstwa nieuzasadnionych zdrobnień, np. „Marcowe słoneczko świeciło, było cieplutko”. Styl, którym posługuje się Agata Strzałka jest bardzo prosty, ale czasami zdania były nawet zbyt proste, np. „Adres w łapę i taksówka. Nie miałam siły dalej kombinować. Wierzyłam, że kasy mi starczy”, albo: „Nie rozumiem, jak moje rady nie wykryły go wcześniej”.

„Jeszcze nie zwariowałam (chyba)” to lekkie czytadło. Mimo że czyta się je szybko i niektóre opisane sceny są naprawdę zabawne, to jednak lektura nie przypadła mi do gustu. Zbyt prosty język z „ozdobnikami” w postaci zdrobnień i wulgaryzmów był zupełnie nie w moim guście.

*Strzałka A., Jeszcze nie zwariowałam (chyba), Borgis, Warszawa 2017 r., str. 27.

Moja ocena: 4/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce Agacie Strzałce.