Karolina XL – Marta Fox
W dobie wyzierających z billboardów wychudłych modelek, popularnego rozmiaru 34, walki o każdy kilogram i unikania każdej nadprogramowej kalorii, diet, katorżniczych treningów oraz mody na za szczupłe ciało bycie otyłym to obciach. Tak przynajmniej uważa spora część nastolatków.
Licealistce Karolinie, która ma w talii nieco więcej centymetrów niż jej chude koleżanki ciężko zdobyć akceptację w klasie. Często jest wyśmiewana ze względu na swoją wagę. Ma jedynego, ale za to wiernego przyjaciela, który początkowo też jej dokuczał, ale zbyty ciętą ripostą postanowił bliżej poznać dziewczynę. Karolina marzy o wielkiej miłości. Swoje pragnienia opisuje w pamiętniku. Gdy na stacji benzynowej spotyka obcego starszego, niesamowicie przystojnego chłopaka, okazującego jej pozorne zainteresowanie, bez wahania wsiada do jego samochodu. Która z dziewcząt nie marzyłby o wielkiej przygodzie u boku tajemniczego nieznajomego? Nastolatka nie wie jeszcze, dokąd ją zaprowadzi młodzieńcza naiwność i zaślepienie…
„Poszłam w ciemno, wszystko mi było jedno, gdzie idę bylebym szła za nim, bylebym mogła potem o nim opowiedzieć i aby mnie podwiózł pod szkołę i to w chwili, kiedy lekcje się kończą, wszyscy wychodzą i wiszą nas i zatyka ich, bo się tego nie spodziewali. Prędzej by w diabła w czerwonej kiecce uwierzyli, niż we mnie z takim facetem”*.
Marta Fox w „Karolinie XL” podobnie, jak w innych swoich książkach dobrze oddaje świat nastolatki. Pisze językiem licealistki, co nadaje jej młodzieżowym powieściom autentyczności. Główna bohaterka jest bardzo naiwna, a historia nieco trąci myszką, ale i tak przyjemnie się ją czytało, bowiem lektura miała w sobie coś sentymentalnego, coś co mogło się wydarzyć młodej dziewczynie w prawdziwym życiu. Przecież chyba każdy z nas przeżył w swoim życiu nastoletnie zauroczenie, więc łatwiej czytelnikowi (a zwłaszcza czytelniczce!) zrozumieć nieodpowiedzialne postępowanie młodziutkiej Karoliny.
Historia jest opowiedziana w formie pisanego na komputerze pamiętnika. Dzięki temu zabiegowi ma swój specyficzny urok. Taki sposób przedstawienia fabuły ma pewną istotną zaletę – nawet jeśli powstaną w treści łamańce gramatyczne, czy językowe, można to zrzucić na karb nieukształtowanego jeszcze stylu nastoletniej narratorki.
„Karolina XL” nie jest wybitną powieścią dla młodzieży, czytałam wiele znacznie lepszych. Jednak biorąc pod uwagę, że miała to być lekka, wakacyjna lektura, że zapłaciłam za nią zaledwie 1 zł na bibliotecznej wyprzedaży i że nie miałam wobec niej żadnych wymagań spełniła moje oczekiwania, jako młodzieżowe, relaksujące czytadło
* Fox M., Karolina XL, Akapit Press, Łódź 2019 r., str. 20.
Moja ocena: 5/10