Klasyka Laika: Faraon – Bolesław Prus
Lektury szkolne są często znienawidzone przez uczniów. Przede wszystkim dlatego, że są obowiązkowe. W większości przypadków są też niedostosowane do wieku. Młodemu człowiekowi, ciężko czyta się tekst, który jest napisany archaicznym językiem – nieważne jak pięknym. Kiedy chodziłam do szkoły, mimo iż kochałam książki od dziecka, mi również ciężko było przebrnąć przez niektóre opasłe tomiska, których nie rozumiałam. Zaczęłam je doceniać dopiero niedawno, ukończywszy już studia humanistyczne i mając prawie trzydziestkę na karku. Teraz dostrzegam ich piękno.
„Faraona” Bolesława Prusa czytałam w liceum. Zawsze miałam słabość do tego autora. Najpierw w moje ręce wpadła „Lalka”, którą się zachwycałam w momencie, kiedy moje koleżanki i moi koledzy uznawali tę lekturę za totalną nudę. Później przyszedł czas na obszerną opowieść o starożytnym Egipcie i jego władcach, pochodzących od bogów. Kiedy zobaczyłam nowe wydanie Wydawnictwa MG, postanowiłam powrócić do tej powieści i zapragnęłam mieć ją w swojej biblioteczce.
Ramzes XIII to czwarty syn faraona i, pomimo że jak w każdej dynastii, to pierworodny ma prawo objąć tron, jego trzej starsi bracia nie wykazują intelektualnych i fizycznych predyspozycji, żeby którykolwiek z nich mógł zostać władcą Egiptu. To Ramzesowi przypadnie ten zaszczyt. Młodzieniec rwie się do wojska – woli skromne życie żołnierza niż zabawy wśród salonów ojcowskiego pałacu. Wykazuje się jednak pewną dojrzałością i chce zrozumieć zasady funkcjonowania Państwa. Ramzes XIII pragnie odkryć, co spowodowało pustki w królewskim skarbcu, co sprawia, że Egipt z roku na rok ubożeje, chłopi są coraz bardziej uciśnieni, a przeciętnemu Egipcjaninowi nie żyje się dobrze. W tym celu młody następca podróżuje po państwie i zasięga rady kapłanów. Szuka rozwiązania, które zapobiegłoby biedzie w jego kraju.
Bolesław Prus zawsze stronił od napisania powieści historycznej, ale zafascynowany kulturą starożytnego Egiptu stworzył „Faraona”. Nie jest to jednak, wbrew pozorom, powieść z tego gatunku, a raczej studium władzy i hierarchii w państwie. Mamy Faraona i jego następcę (oby żyli wiecznie!), którzy niezaprzeczalnie powinni pełnić najważniejsze funkcje w Państwie, ale jednak tak się nie dzieje. Egiptem bowiem rządzą kapłani i pieniądz wyrażany pod postacią bogatych Fenicjan, udzielających pożyczek i trzymających w szachu władców. Faron i jego syn mają raczej funkcję reprezentatywną i są sterowani odpowiednio pociąganymi sznurkami
Nie jest to wyłącznie opowieść o wielkiej polityce, czytelnik znajdzie tam również wątek miłosny. Następca Faraona jest dość kochliwy – najpierw uwiedzie piękną Żydówkę, a później sam da się uwieść fenickiej kapłance. To bardzo istotna historia, pokazująca co kobiety potrafią zrobić dla władzy, z zazdrości, czy dla własnych nieznanych nikomu celów.
Prus bardzo dobrze nakreślił siłę sprzeciwu jednostki wobec wielkiej machiny państwowej. Podoba mi się, że młody Ramzes XIII nie ma cech wielkopańskiego następcy tronu, a rodzą się w nim zwykłe, ludzkie uczucia; takie jak gniew, gdy przez decyzję kapłanów o obejściu świętych żuków przez wojska i zasypaniu rowu melioracyjnego, chłop popełnia samobójstwo; a także współczucie, gdy Fenicjanin po przejęciu gruntów nałożył większe podatki na uciśnionych, którzy musieli w zastaw oddawać własne dzieci.
„Faraon” jest lekturą trudną, długą, ale ciekawą. Czyta się go ciężko i powoli. Trzeba się skupić na przedstawianych faktach. Powieści nie czyta się płynnie, ale jest niezwykle mądra i ponadczasowa, gdyż nadal w państwie, nieważne czy to egipskim, czy to w jakimkolwiek innym na świecie – niezmiennie rządzą trzy siły – władza, religia i pieniądze.
Moja ocena 7/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MG