Klasyka Laika: Księga dżungli – Rudyard Kipling
Któż z nas nie słyszał o Mowglim, chłopcu, którego wychowały wilki? „Księgę dżungli” chyba zna każdy. Powstało mnóstwo ekranizacji i adaptacji ukazujących przygody dzielnego chłopca żyjącego wśród wilków i innych zwierząt. Ale ile osób przeczytało książkę?
Ludzie obozujący w dżungli wystraszeni atakiem niebezpiecznego tygrysa Shere Khana uciekają porzucając maleńkie dziecko. Tygrys chce je pożreć, ale wilki postanawiają się nim zająć odstraszając Shere Khana. Chłopiec dostaje imię Mowgli, czyli żaba, bo tak samo jak ona jest goły i nie ma żadnej sierści. Zwierzęta uczą go jak polować, jakie są prawa dżungli, co wolno, a czego nie wolno dzikim zwierzętom. Największą zbrodnią jest zabicie człowieka, jedyny wyjątek stanowi nauka swoich dzieci obrony przed atakami ludzi. Mowgli żyje taka samo jak jego dzicy bracia, ale gdy dojrzewa nadchodzi moment, że musi odejść do osady, którą zamieszkują jego prawdziwi współbratymcy. Wychowany wśród zwierząt nie należy jednak do żadnego świata, ani do dżungli, ani do miasta.
„Szczenię ludzkie do mnie należy… wiedz o tym Lungri! Jest moje i do mnie należy! My go nie zabijemy! Będzie żyło, by mogło biegać i polować wraz z naszą Gromadą… aż w końcu… wiedz no o tym, ty łowco małych, nieowłosionych szczeniąt, zjadaczu żab, morderco ryb!… Ono zapoluje i na ciebie!”*.
„Księga dżungli” Rudyarda Kiplinga to nie tylko historia o Mowglim, to zbiór siedmiu opowiadań, w których zaledwie trzy opowiadają o losach chłopca wychowanego przez wilki. „Biała foka” to opowieść o poszukiwaniu przez Kotika miejsca, gdzie jego towarzysze mogliby spokojnie się osiedlić z dala od agresywnych i atakujących ich ludzi. W „Rikki – Tikki-Tavi” Kipling opisał nieustraszonego ichneumona. Jest to małe zwierzątko, które świetnie poluje na węże. „Toomai, druh słoni” to historia o rzadkim zjawisku – tańcu słoni, który odbywa się w niedostępnej dżungli. Ostatnie opowiadanie – „Słudzy jej królewskiej mości” – ukazuje przeżycia zwierząt w armii brytyjskiej. Bohaterowie byli często wykorzystywani jako środek transportu, a niekiedy musieli nawet brać udział w bitwie.
Sięgając po „Księgę dżungli” miałam nadzieję na miły powrót do dzieciństwa, ale niestety bardzo się zawiodłam. Styl pisania autora był niesamowicie chaotyczny. Kipling stosował niczym nieuzasadnione retrospekcje, posługiwał się dziwnym słownictwem, które, albo było kolokwialne, albo niezrozumiałe, albo infantylne. Sama opowieść o zwierzętach jest błaha, banalna i oprócz informacji, że dżungla rządzi się swoimi prawami, niczego nie wnosi.
Mimo że miała to być przyjemna lektura pozwalająca się oderwać od codziennych problemów, stała się męczarnią. Podchodziłam do niej kilka razy. Mimo, że ten zbiór opowiadań ma zaledwie 186 stron czytałam go przez tydzień bez żadnej przyjemności. Kompletnie nie rozumiem fenomenu tej książki, nie wiem co w niej takiego niezwykłego. Już dawno nie czytałam tak źle napisanej historii, która jest uznawana za klasykę. Nie polecam!
Jeden z komentatorów posta zwrócił uwagę na istotny szczegół. To mogła być kwestia fatalnego tłumaczenia tej książki. Przyznaję mu rację. Za jakiś czas spróbuję podejść do lektury przetłumaczonej przez kogoś innego. Muszę się przekonać czy wrażenie będzie inne.
* Kipling R., Księga Dżungli, Nasza Księgarnia, Warszawa 1963 r., str. 10-11
Moja ocena 2/10