Klucz do Rebeki — Ken Follett

Powieści i filmy szpiegowskie rozgrzewają serca i umysłu wielu fanów na całym świecie. Któż nie słyszał o Jamesie Bondzie, czy Jasonie Bournie? A gdy dodać do tego wątek drugiej wojny światowej, prawdziwe postaci historyczne oraz doskonałego pisarza, to powinien z tego wyjść majstersztyk. Czy Kenowi Follettowi udało się stworzyć szpiegowskie arcydzieło?

Alex Wolff, szpieg o kryptonimie Sfinks, przybywa do Kairu latem 1942 roku. Przeprawę ułatwia mu jego beduińskie pochodzenie, które sprawia, że jest w stanie nie wyróżniać się spośród tubylców. Ma przy sobie nadajnik radiowy oraz egzemplarz książki „Rebeka” autorstwa Daphne du Maurier, który wykorzystuje do szyfrowania meldunków. Mężczyzna ma jeden cel: zdobycie informacji o ruchach wojsk aliantów w Afryce oraz przekazanie ich marszałkowi Rommlowi. Jest to zadanie arcytrudne, Wolff ma bowiem silnego przeciwnika — majora Williama Vandama, oficera brytyjskiego wywiadu, któremu pomaga ponętna prostytutka Elena Fontana. Kto wygra ten pojedynek i jak potoczą się wojenne losy?

„Co za cudowna mieszanka, Niemcy i Egipcjanie, za dnia najwyższa wydajność, nocą najwyższa zmysłowość, germańska technologia i beduińska dzikość, Beethoven i haszysz”*.

W książce „Klucz do Rebeki” Kena Folletta mamy wszystko, czego można by było oczekiwać po powieści szpiegowskiej: inteligentnego, przystojnego szpiega, mocnego przeciwnika, piękną kobietę, wiele intryg, tajny szyfr oraz wartką akcję, a jednak czegoś mi tam zabrakło…

Wszystko wydaje się idealne, ale w pewnych momentach pojawiają się dłużyzny, miałam wręcz wrażenie, że gdzieś tam fabuła rozchodzi się w szwach. To nie jest zła powieść, postaci są doskonale wykreowane, a każdy szczegół intrygi dopracowany aż do samego końca, jednakże całość jest do bólu przewidywalna. Nie ma tu zaskoczeń, nie ma też wodzenia za nos czytelnika. Ot, szpieg próbuje szpiegować, a szpiegowany próbuje się nie dawać szpiegować. I tak w kółko przez czterysta stron.

Ken Follett operuje pięknym stylem, tworząc wręcz poetyckie, magiczne zdania. Bohaterowie są interesujący i rozpalają wyobraźnie, a powieść szybko się czyta. Jednak od „Klucza do Rebeki”  trochę zawiewa nudą i nie ma żadnych fajerwerków ani okrzyków zachwytu.

* Folett K., Klucz do Rebeki, Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2016.

Moja ocena: 6/10


Tytuł: Klucz do Rebeki
Autor: Ken Follett
Przekład:Michał Madaliński
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 400


Jeśli lubisz powieści z II wojną światową w tle, przeczytaj także recenzję: Światło, którego nie widać – Anthony Doerr