Kocie Oko – Margaret Atwood

Czy często pojawiają się w Waszych głowach wspomnienia z dzieciństwa? Przypominają się zapachy, smaki, melodie, dźwięki, o których myślicie z sentymentem? A może te wspomnienia nie są wcale dobre, może dotyczą złego nauczyciela lub szkolnego dręczyciela, o którym wolelibyście nigdy nie pamiętać?

Elaine Risley po wielu latach nieobecności w rodzinnym mieście przyjeżdża do Toronto na wystawę swoich obrazów. Malarka zatrzymuje się u byłego męża, z którym obecnie ma chłodne, ale poprawne relacje. Znajome miejsca przywołują wspomnienia z okresu dzieciństwa, dojrzewania i studiów. Eleine z goryczą myśli o swojej dawnej przyjaciółce Cordelii. Teraz, z perspektywy czasu, traktuje ją jako wroga, bo dziewczynka, z którą wówczas Eleine chciała spędzać czas, okazała się niezwykle okrutna i stała się jej psychicznym katem, wywierając wpływ także na dorosłe życie.

Czy dzieci mogą być okrutne i destruktywne? Margaret Atwood w „Kocim oku” pokazuje, że mogą. Gdy młody człowiek trafia do grupy, czy to na etapie przedszkola, czy szkoły pojawiają się zarówno konflikty, jak i pierwsze przyjaźnie. Jednak, co się dzieje, gdy ktoś, kogo uważamy za przyjaciela, chce nas psychicznie skrzywdzić? O tym jest właśnie „Kocie oko”.

„- Nie garb się – rzuca Cordelia. – Nie wymachuj rękami. Nie mówią tego przy ludziach, nawet przy innych dzieciach. Cokolwiek się dzieje, dzieje się w tajemnicy, tylko między naszą czwórką. Tajemnica to rzecz ważna, wiem. Zdradzić tajemnicę, to jak popełnić najcięższy, niewybaczalny grzech. Jeśli pisnę słówko, zostanę odtrącona na zawsze. Takie traktowanie, cała ta władza nade mną nie wynika z faktu, że  Cordelia jest moim wrogiem. Nic podobnego. Umiem rozpoznać wroga. Wrogowie są na boisku, wrzeszczą na siebie albo się biją, jeśli to chłopcy. Na wojnie byli wrogowie. Nasi chłopcy są wrogami chłopców od Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, i wzajemnie. Wrogów obrzuca się śnieżkami i cieszy jeżeli oberwą. Wrogowie mogą budzić nienawiść i gniew. Ale Cordelia jest moją przyjaciółką. Lubi mnie, chce mi pomóc, one wszystkie chcą. To moje przyjaciółki, najbliższe, najlepsze przyjaciółki. Nigdy przedtem nie miałam przyjaciółek i boję się je stracić. Pragnę im dogodzić”*.

To, że Margaret Atwood narratorką uczyniła dojrzałą kobietę w wieku średnim, było genialnym zabiegiem. Z jednej strony bowiem u głównej bohaterki, emocje związane z Cordelią już opadły, zostały wielokrotnie przepracowane, ale z drugiej strony wyraźnie można odczuć, że głęboki, dziecięcy żal nadal tkwi w tej starzejącej się kobiecie. Wydarzenia z przeszłości stają się tam obrazami, które jako malarka Eleine przenosi z pamięci na płótno. Przedstawienie pewnych wydarzeń z punktu widzenia osoby dorosłej nadało historii znacznie większej autentyczności, niż gdyby historia została opowiedziana przez dziecko, które po pewnym czasie przechodzi przez kolejne etapy dorastania, zmierzając ku dojrzałości.

Autentyczności w „Kocim oku” nie brakuje. Autorka zaczyna od nakreślenia rysu psychologicznego swojej bohaterki oraz ukazania dość swobodnego życia jej rodziny przed przeprowadzką do Toronto i poznaniem swojej oprawczyni. W rozdziałach przeplatają się losy Eleine  dorosłej i tej małej, zastraszonej.

Czytając tę powieść, miałam wrażenie, jakby sama autorka przeżyła tę destrukcyjną przyjaźń. Opis zachowania Cordelii jest przerażający, przygnębiający, ale nie ma w nim ani grama fałszu. Atwood doskonale też oddała emocje matki bohaterki, która z jednej strony przeczuwała, że z córką dzieje się coś złego, ale z drugiej strony nie chciała ingerować w dziewczęcą przyjaźń, która nie zapowiadała żadnej tragedii.

Gdybym miała do czegoś porównać tę powieść, to porównałabym ją do „Genialnej przyjaciółki” Eleny Ferrante, tam również jest mowa o niszczącej zaborczej przyjaźni, która mimo wszystko trwa latami, jednak klimat obu książek znacząco się różni. To moje pierwsze spotkanie z twórczością Margaret Atwood i na pewno nie ostatnie.

* Atwood M, Kocie oko, Wielka Litera, Warszawa 2018, s. 130-131.

Moja ocena: 10/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Wielka Litera.