Kolęda na cztery ręce — Natasza Socha

Przez długi czas nie przepadałam za świątecznymi książkami, ale od niedawna coś mi się zmieniło. Gdy tylko nadchodzi połowa listopada, lubię zatopić się w śnieżno-choinkowo-piernikowe historie. Taką powieścią jest właśnie „Kolęda na cztery ręce” Nataszy Sochy.

Paulina pracuje w fundacji, która zajmuje się kojarzeniem w pary dziadków i wnuków — dzieci, które nie mają swoich dziadków, spędzają czas z samotnymi seniorami, czasem tworząc przyjaźnie na całe życie. Ostatni okres nie był łaskawy dla dziewczyny, która rozstała się ze swoim chłopakiem, a w wyniku alkoholowego wybryku popadła konflikt z prawem. Paulina nakazem sądu musi odrobić prace społeczne. Jej szef, chcąc pomóc swojej podwładnej, wpada na genialny plan. Zgłasza dziewczynę do projektu fundacji, zachęcając ją, by w ramach kary adoptowała jakąś starszą osobę na Święta. Tak Paulina spotyka Panią Marię. Początkowo dziewczyna jest znudzona spotkaniami, ale im bliżej poznaje aktywną seniorkę, tym bardziej się do niej przekonuje. Czy mimo ogromnych różnic pokoleniowych uda im się zaprzyjaźnić do Wigilii?

Akcja „Kolędy na cztery ręce” przebiega dwutorowo. Z jednej strony mamy opowieść o Paulinie i Pani Marii, a z drugiej historię miłosną Franka i Zosi. Obie równie ciekawe i wciągające.

Paulina jest młodą kobietą, która nie rozumie starszych osób, nie pamięta swoich dziadków, dlatego tym trudniej jest jej okazać empatię w stosunku do obcych seniorów. Ale im dłużej przebywa z Panią Marią, im głębiej wchodzi w jej nie tak nudny świat, tym bardziej wyostrza się  wrażliwość dziewczyny. Mamy tu pokazaną bardzo dużą przemianę głównej bohaterki, jej postrzegania oraz dotychczasowego nastawiania. To postać, która ewoluuje od pierwszych stron powieści.

Zosię i Franka połączyła wielka miłość. Zakochali się w sobie, gdy byli bardzo młodzi. Wystarczyło jedno wydarzenie, które zniweczyło ich szczęście. Czy los jeszcze ich połączy?

„Kolędy na cztery ręce” To ciepła, budująca i wartościowa powieść. Może nie jest szczególnie wybitna, ale czytało mi się ją z wielką przyjemnością. Ma typowy świąteczny klimat i o to mi w tym przypadku chodziło. To lekka i przyjemna lektura do czytania pod kocem przy choinkowych lampkach i zapachu piernika. Polecam!

Moja ocena: 7/10


Tytuł: Kolęda na cztery ręce
Autor: Natasza Socha
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 264


Przeczytaj także recenzję: Złoty płatek śniegu — Krystyna Mirek


Jeśli podoba Ci się mój blog i to, co tu robię, postaw mi kawę!