Kolej podziemna. Czarna krew Ameryki — Colson Whitehead

Wyobraźcie sobie, że od jednego człowieka zależy wasze zdrowie, samopoczucie, a nawet życie. Wyobraźcie sobie, że ten człowiek może z wami zrobić wszystko: zbić do krwi, zgwałcić, publicznie ośmieszyć, zamknąć w dyby, zabrać wam dzieci, albo zabić, a zwłoki zostawić na widoku, aby dać przykład innym. Dlaczego może to zrobić? Bo macie inny kolor skóry, a on ma do tego pełne, sankcjonowane przepisami prawo. Brzmi jak sceny z horroru? Tak byli traktowani czarnoskórzy jeszcze około 150 lat temu w USA i w innych miejscach na świecie. To nie były pojedyncze przypadki, ale setki tysięcy uciśnionych osób.

Cora urodziła się na plantacji bawełny. Gdy była mała, jej matce udało się uciec, przez co stała się niemal legendą. Pewnego dnia, jeden z niewolników Ceasar proponuje dziewczynie powtórzenie tego wyczynu. Cora się waha, bo wie, że jeśli ich złapią, zostaną ukarani śmiercią. Mężczyzna przekonuje, że dzięki pomocy abolicjonistów i podróży tajemniczą koleją podziemną, plan może się udać. Kiedy po śmierci właściciela plantacji wszystko wywraca się do góry nogami, para podejmuje ryzyko. Czy pisana jest im wolność?

„Sama Ameryka to także złudzenie, największe ze wszystkich. Biała rasa wierzy, wierzy z całego serca, że przywłaszczenie tej ziemi jest jej prawem. Zabijanie Indian. Prowadzenie wojny. Zniewolenie swoich braci. Ten naród nie powinien istnieć, jeżeli istnieje sprawiedliwość na tym świecie, jest bowiem zbudowany na mordzie, kradzieży i okrucieństwie. A jednak tu jesteśmy”*.

Niewolnictwo to jedna z najgorszych form ucisku, poniżenia i zgnębienia drugiej istoty, jaką kiedykolwiek wymyśliła ludzkość. Colson Whitehead w swojej książce „Kolei podziemna. Czarna krew Ameryki” opowiedział o niewolnictwie mas na bazie doświadczeń jednostki — urodzonej w niewoli czarnoskórej Cory. Czytelnik z perspektywy doświadczeń tej kobiety, która uciekając, zmienia miejsce za miejscem, może poznać losy innych Murzynów, ich oprawców, ale także próbujących pomóc niewolnikom abolicjonistów. I, mimo że książka jest fikcją literacką, a taka kolej podziemna nigdy nie istniała, jest brutalnie prawdziwa, bo traktuje o złu tego świata. Pokazuje, ile krzywdy biali wyrządzili czarnym i to niestety są bolesne fakty.

Autorowi należą się wielkie brawa za wykreowanie wielowymiarowych postaci. Tutaj niczyje zachowanie nie jest jednoznaczne — ani łowcy niewolników, ani właściciela plantacji, ani Ceasara, ani nawet Cory. I to mi się bardzo podobało. Ukazanie ludzkiego charakteru z różnych stron i zmiana postępowania w przypadku zagrożenia.

Colson Whitehead w dużej mierze pisze w prostym stylu, bez ozdobników i zbędnych metafor, ale jego proza nie jest pozbawiona głębokich myśli o kondycji Stanów Zjednoczonych tamtych lat i o człowieczeństwie jako takim. Wiele z tych treści idealnie nadawałoby się na cytaty, których dzieci powinny uczyć się w szkołach. Szczególnie w USA.

Książka uhonorowana została Nagrodą Pulitzera 2017 oraz National Book Award 2016. Czy zasłużenie? Mnie ta historia przekonuje, ale nie uważam ją za wyróżniającą się na tle innych, traktujących o niewolnictwie, czy rasizmie. To bardzo dobra powieść, ale moim zdaniem nie jest wybitna.

Dziś już niewiele rozmyślamy o niewolnictwie, stało się ono dla nas mroczną przeszłością, a takie książki przypominają o tych strasznych czasach. Czy potrzebnie? Ja uważam, że tak. Powinny o tym przypominać, nie ważne, czy za pośrednictwem popkulturowych filmów i powieści, czy ambitnych dzieł. Powinny przypominać, abyśmy nigdy więcej nie popełnili tego błędu.

* Whitehead C., Kolei podziemna. Czarna krew Ameryki, Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2017.

Moja ocena: 9/10


Tytuł: Kolei podziemna. Czarna krew Ameryki
Autor: Colson Whitehead
Przekład: Rafał Lisowski
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 384


Jeśli interesują Cię książki poruszające tematykę rasizmu w USA, przeczytaj także recenzję: Sprzedawczyk — Paul Beatty