Król biurowej klasy średniej Maciej „Zuch” Mazurek

krol_biurowej_klasy_sredniejJeżeli szukasz książki i komiksu w jednym, a dodatkowo chcesz płakać ze śmiechu przeczytaj „Króla Biurowej Klasy Średniej”.

Kiedy sięgałam po „Króla Biurowej Klasy Średniej” pomyślałam, że to coś dla mnie, gdyż zawarta w książce historia opowiada o życiu grafika w agencji reklamowej. Sama w takiej pracuję jako akoncica, stwierdziłam więc, że warto poznać co myśli i czuje taki biedny grafik atakowany ze wszystkich stron:

–  Przez klienta, bo projekt musi być na tyle brzydki, żeby się spodobał,
– Przez accounta, bo banery muszą być na tyle ładne, żeby nie wstyd było ich przesłać dalej mailem,
-Przez szefa, bo za całe zamieszanie musi ktoś zapłacić.

Ostrzegam! Książka nie nadaje się do czytania w miejscach publicznych, bo będziecie śmiać się w głos, a inni ludzie będą na Was dziwnie się patrzeć.

Maciej „Zuch” Mazurek prowadzi bloga, który w 2012 roku został wyróżniony jako najlepszy blog roku i nadal cieszy się ogromną popularnością. Zamieszcza tam krótkie komiksy i opisy życia w agencji reklamowej. Autor po osiągniętym sukcesie postanowił napisać książkę, która w dużej mierze składa się z jego rysunków. Znajdziemy w niej prześmiesznych bohaterów, mimo, że nie zawsze się lubiących, tworzących interesujący zespół: grafika, akoncicę Marysię, dwóch programistów (w tym jednego mało kto widział), księgową i szefa – Krzysztofa Miłego, zawsze skąpiącego premii, a w niektórych przypadkach (które zdarzają się nierzadko) nawet pensji.

„Król biurowej klasy średniej” jest napisany z punktu widzenia grafika, ale to doskonała propozycja dla każdej osoby, także niezwiązanej z branżą. Historia rozgrywa się w małej agencji reklamowej, gdzie ludzie próbują nie pozabijać się nawzajem. Akcja nie jest zbyt rozbudowana, bo książka opiera się głównie na humorystycznych scenkach, które zawarte są w opisach głównego bohatera a dodatkowo są wzbogacone cytatami z korespondencji mailowej, czatu, wpisów na twitterze oraz rozbawiającymi do łez komiksami.

Książkę polecam każdemu, bo to 222 strony świetnej zabawy.  Znajduje się tam nieco słownictwa z branży, ale spokojnie może przeczytać ją każdy. Maciej „Zuch” Mazurek ma niezwykle specyficzne poczucie humoru, które bardzo mi odpowiada. Autor potrafił wywołać u mnie niekontrolowane parsknięcia oraz płacz ze śmiechu. Książka teraz trafi do rąk mojego grafika – myślę, że czytając ją będzie się bawił równie dobrze jak ja.