Księga utraconych zapachów – M.J. Rose
„Liczbę bodźców zapachowych możliwych do rozróżnienia przez człowieka szacuje się na około 10 tysięcy, jednak C. Bushdid i in. przeprowadzili badania, z których wynika, że liczba ta wynosi około bilion”*. Wybitni perfumiarze mają znacznie bardziej wyczulony węch od przeciętnego człowieka, w wyniku połączenia pojedynczych zapachów potrafią stworzyć perfumowe arcydzieła. Niektóre, szczególne zapachy budzą w nas wspomnienia np. pierwszego dnia w szkole, udanej randki, czy rodzinnego domu, ale czy można stworzyć zapach, który sprawi, że przypomnimy sobie poprzednie wcielenia?
„Księga utraconych zapachów” M.J. Rose to historia dwojga rodzeństwa Jac i Robbiego L’Etoile, którzy odziedziczyli po ojcu znaną, francuską firmę perfumiarską. Interes stoi na skraju bankructwa. Jac nie widzi innego wyjścia, niż sprzedaż dwóch flagowych zapachów, stworzonych przez ich ojca, ale jej brat nie może się pogodzić z takim rozwiązaniem. Aby wyjść z długów mężczyzna musi w ciągu dwóch tygodni stworzyć nowy zapach i znaleźć dla niego sponsora.
W ręce Robbiego trafiają skorupy egipskiego naczynia. Wszystko wskazuje na to, że to czara, w której znajdowały się stworzone dla Kleopatry perfumy, przywołujące pamięć związaną z poprzednimi wcieleniami. Gdyby tylko mężczyzna potrafił odtworzyć ten pradawny zapach mógłby uratować sytuację rodzinnej firmy i uniknąć bankructwa. Jac jest sceptycznie nastawiona do odkrycia brata, ale gdy tylko zbliża się do potłuczonych elementów naczynia, dzieje się z nią coś dziwnego – widzi osoby z odległej przeszłości. Już wcześniej nawiedzały ją zjawy z dawnych lat, ale dlaczego jej choroba nasila się, gdy tylko kobieta znajdzie się w pobliżu egipskich skorup? Jak wkrótce się okazuje czara jest obiektem pożądania wielu osób. Gdyby okazało się, że w jakikolwiek sposób potwierdziłaby reinkarnację mogłaby zrobić spore zamieszanie w napiętych relacjach między Chinami a Tybetem. Czy rodzeństwu L’Etoile grozi niebezpieczeństwo?
Niezwykle ciężko jest pisać o zapachach, tak, aby czytelnik mógł je niemalże poczuć – J.M Rose ten zabieg się powiódł. Czytając „Księgę utraconych zapachów” miałam wrażenie, że czegoś w niej brakuje. Znalazłam tam intrygę, nawiązanie do historii, umiejscowienie akcji w ciekawej scenerii, czyli w podziemiach Paryża, dobrze scharakteryzowanych i zróżnicowanych bohaterów – niby wszystko co w książce być powinno, a jednak czułam niedosyt. Rose wprowadziła zbyt wiele wątków przez co akcja się rozmywała i nie mogła nabrać odpowiedniego tempa. Ponadto zakończenie, mimo iż wydaje się idealnie łączyć z całością i być przemyślane, jest porozbijane po poszczególnych epizodach i nie zawiera jednej mocnej kulminacji wydarzeń. Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy po zamknięciu kart powieści to, że autorka nie miała siły jej skończyć i spieszyła się z terminem do wydawcy. Podsumowując daję tej książce plusa za klimat i bohaterów, ale minusa za tempo akcji i zakończenie. Nadaje się do poczytania, ale raczej do niej nie wrócę.
* Wikipedia
Moja ocena 4/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Pani Magdalenie z serwisu Interia