Lot nad kukułczym gniazdem — Ken Kesey

Kto określa, co jest normalne, a co od normy odstaje? Czy osoba waląca głową w mur zostanie uznana za normalną? A gdy sto osób będzie walić głową w mur, to one będą normalne, a jedna nie robiąc nic, stanie się wariatem? A może wszyscy jesteśmy wariatami na tym szalonym świecie?

Szuler, zawadiaka i dziwkarz McMurphy, aby uniknąć więzienia, udaje wariata i trafia do zakładu psychiatrycznego. Mężczyzna sądzi, że z całej sytuacji łatwo się wykpi, ale wkrótce dowiaduje się, że będzie mógł opuścić zakład dopiero w chwili, gdy Wielka Oddziałowa uzna go za zdrowego. Siostra Ratched  rządzi w szpitalu twardą ręką, terroryzując pacjentów i znęcając się nad nimi psychicznie. Każdego, kto się jej sprzeciwi, spotka surowa kara — degradacja albo elektrowstrząsy. McMurphy postanawia rozpocząć swoją grę i przechytrzyć tyrankę. Czy to mu się uda?

„Jesteśmy szaleńcami z tego szpitala przy szosie, psychoceramikami, stukniętymi garnkami ludzkości”*.

Ken Kessey swoją debiutancką powieść „Lot nad kukułczym gniazdem” napisał w 1962, będąc sanitariuszem w szpitalu psychiatrycznym. Środowisku jednak ten obraz się nie spodobał, do tego stopnia, że gdy padł pomysł powstania filmu, a producenci szukali miejsca, które mogłoby posłużyć za plan zdjęciowy, placówki im odmawiały wykorzystania swoich przestrzeni. Twórcy jednak uparli się, aby nagrywać w prawdziwym psychiatryku, co nadało właściwego klimatu, a dzięki świetnej grze aktorskiej Jacka Nicholsona oraz Louise Fletcher, a także wybitnemu scenariuszowi Bo Goldmana film stał się kultowy i dodatkowo wzmocnił popularność książki.

Niechęci środowiska psychiatrycznego trudno się dziwić. Ken Kessey pokazał bowiem obraz prawdziwego piekła na ziemi. Zamknięci na terenie zakładu psychiatrycznego pacjenci, zdominowani i zmanipulowani przez despotyczną kobietę, zachowują się bardziej absurdalnie, niż miałaby na to wskazywać ich choroby umysłowe. Są podzieleni na grupy, a o ich przydziale informuje ubiór, z którego mogą korzystać. Segregacja, wymyślne kary i upokorzenia, to tylko niektóre ze złych rzeczy, które spotykają pacjentów. Najgorsze są jednak elektrowstrząsy.

„W każdej sytuacji jest zawsze jedna osoba, której władzy nie wolno lekceważyć”**.

Historia jest opisana w pierwszoosobowej narracji Wodza Bromdena. Dzięki temu, że mężczyzna udaje głucho-niemego, jest też niesłusznie uznawany przez siostrę Ratched i pozostałą część personelu za głupiego, co daje mu prawo dostępu w miejsca, z których inni pacjenci zostaliby przegonieni. Dzięki temu zabiegowi może relacjonować więcej, a jego obecność przy niektórych kontrowersyjnych rozmowach jest uzasadniona.

„Lot nad kukułczym gniazdem” to powieść wielowarstwowa. Z jednej strony mamy tu historię po prostu rozgrywającą się w zakładzie psychiatrycznym,  a z drugiej, dzięki postaci buntownika McMurphy’ego mocną opowieść o tym, że w życiu warto walczyć o swoje. Warto się przeciwstawiać nawet najsilniejszej władzy, by zwalczać niesprawiedliwość, nielogiczne przepisy i złe traktowanie zarówno jednostek, jak i ogółu. Zarówno powieść, jak i film robią ogromne wrażenie, szczególnie dotyczy to wstrząsającego zakończenia. Jest to historia, która zostanie ze mną na lata. Polecam!

Moja ocena: 10/10


* Kesey K., Lot nad kukułczym gniazdem, Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2015.

** tamże.


Tytuł: Lot nad kukułczym gniazdem
Autor: Ken Kesey
Przekład: Tomasz Mirowicz
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 368