Lud. Z grenlandzkiej wyspy – Ilona Wiśniewska

Grenlandia to największa na świecie wyspa, znajdująca się w Ameryce Północnej, ale uzależniona politycznie od Dani. Wyspa pokryta w 81% przez lądolód grenlandzki i zamieszkana tylko na wybrzeżach. Jacy są mieszkańcy Grenlandii przez wielu nazywani Eskimosami? Jak radzą sobie w nieprzyjaznych warunkach atmosferycznych? Jak są odbierani przez inne nacje? Na te pytania odpowiada Ilona Wiśniewska w swojej najnowszej książce „Lud. Z grenlandzkiej wyspy”.

Ilona Wiśniewska udaje się na wolontariat do najstarszego grenlandzkiego domu dziecka w Uummannaq. Nie może pisać o lokatorach swojego nowego miejsca pracy, więc skupia się na dorosłych mieszkańcach wyspy. Bierze na tapet niewielką społeczność, gdyż przez trzy miesiące, które spędziła na największej wyspie świata, nie byłaby w stanie poznać dobrze ludzi na tak ogromnym terenie. A trzeba zaznaczyć, że są to ludzie niezwykle interesujący. Jednocześnie skryci i mówiący niemal szeptem, ale głośno się śmiejący ze swoich i cudzych przywar i potrafiący bezpardonowo zadać najbardziej intymne pytania.

Reporterka w skali mikro bierze pod lupę makro problemy. Przepytuje Grenlandczyków i mieszkających na Grenlandii Duńczyków o ich wzajemne, niełatwe relacje; opisuje problemy z alkoholizmem, molestowaniem dzieci oraz problem ogromnej fali samobójstw wśród młodych ludzi. Pyta lokalną społeczność o kwestie polityczne, prywatne, o to, jak im się żyje w tak drogim kraju w ciężkich arktycznych warunkach. Pokazuje wiele paradoksów, gdzie z jednej strony ludzie ubierają się w spodnie z fok i jedzą wieloryby, a z drugiej bezwzględnie szanują naturę i polują tylko na to, co jest im niezbędne do życia; gdzie ubrani w skóry zwierząt piją coca-colę i palą niebotycznie drogą marihuanę; gdzie w Dani, w której najczęściej pracują i studiują, są traktowani jako obywatele gorszej kategorii, ale są niesamowicie dumnym ze swego pochodzenia narodem. Ilona Wiśniewska zabiera nas w zakamarki domów, na uroczystości urodzinowe i żałobne, zagląda do garnków oraz do bud psów zaprzęgowych. Pokazuje zwykłe życie i mówi o sprawach bardzo ważnych, szanując jednocześnie prywatność swoich rozmówców. Obrazy i historie, które reporterka ukazuje odbiorcy, są krótkie, niemal fleszowe, ale pełne głębi i skłaniające do przemyśleń o ludzie z grenlandzkiej wyspy.

Wcześniej niewiele wiedziałam o tym niezwykłym kraju, ale dzięki książce Ilony Wiśniewskiej poznałam esencję Grenlandii i mam ochotę zgłębiać wiedzę o tej interesującej wyspie i jej mieszkańcach.

Jedyne co mnie zaskoczyło i co nie jest zgodne z prawdą to to, że autorka twierdzi, że Grenlandia jest wielkości Europy. Sprawdziłam to. Nie jest. Jeśli wierzyć danym z Wikipedii, Grenlandia ma powierzchnię: 2,2 mln km², a Europa: 10,2 mln km². To spore przekłamanie jak na książkę reporterską.

Poza tym dużym błędem nie znajduję w książce żadnych wad. Warto też zaznaczyć, że publikacja jest ozdobiona zdjęciami bohaterów książki i krajobrazów, co pozwala czytelnikowi jeszcze bardziej zbliżyć się do i tak wyraźnie opisanych historii. Polecam.

Moja ocena: 8/10


Tytuł: Lud. Z grenlandzkiej wyspy
Autor: Ilona Wiśniewska
Wydawnictwo: Czarne
Liczba stron: 232


 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarne.


Jeśli interesują Cię reportaże o krajach północy, przeczytaj także tę recenzję: „Dzieci Norwegii. O państwie (nad)opiekuńczym” – Maciej Czarnecki