Małe trolle i duża powódź — Tove Jansson
Muminki kocham od dzieciństwa. Te w serialowej wersji skradły moje serce tak bardzo, że do dziś lubię je od czasu do czasu oglądać. Postanowiłam odświeżyć sobie też pierwowzór, aby sprawdzić, czy pierwsze opowiadanie z cyklu, sprawi, że znów trafię do tego zaczarowanego świata. Niestety tym razem magia nie podziałała.
Mały Muminek wraz z Mamusią Muminka przemierzają las, aby odnaleźć zagubionego Tatusia Muminka. Bohaterowie po drodze spotykają różne stworki oraz zwierzątka i przeżywają rozmaite przygody.
„Małe trolle i duża powódź” Tove Jansson to dopiero zapowiedź świata Muminków — pierwsze, króciutkie opowiadanie, które zostało wydane tuż po II wojnie światowej. Co ciekawe, wydawnictwo zasugerowało autorce zmianę tytułu i zamianę słowa Muminki na Trolle, gdyż te były bardziej rozpoznawalne i znane szerszej publiczności.
Wyraźnie widać, że to początki twórczości Tove Jansson i najsłabsza część z cyklu o Muminkach, wskazują na to również niedopracowane i nieukształtowane jeszcze rysunki, które pisarka sama tworzyła. Właściwie od nich się zaczęło. Najpierw powstały obrazki, a do nich została dopisana pierwsza historia. Prototyp Muminka, zwany wcześniej Niuchaczem, postał już w latach 30. XX w., a jego rysunek opublikowano w społeczno-politycznym magazynie.
Sama fabuła, w przeciwieństwie do kolejnych części, jest bardzo banalna, infantylna i niewiele wnosi. Nie ma w niej mądrości, nie ma jakiegoś głębszego clou. Ot, zwykła historia, jakich wiele w dziecięcych bajkach. W dodatku postaci otaczające głównych bohaterów są jakby zupełnie oderwane od całej historii. Odnoszę wrażenie, że autorka silnie inspirowała się znanymi już sobie baśniami (np. Calineczką), ale nie potrafiła dobrze wykorzystać ich elementów, na siłę wplatając je w tę krótką historyjkę. To dopiero późniejsze dzieła, które wyszły spod pióra Tove Jansson, mają ten właściwy kształt, dzięki któremu miliony fanów na całym świecie tak pokochały Muminki.
Gdybym przeczytała jedynie „Małe trolle i dużą powódź”, powiedziałabym, że to słabiutkie opowiadanie, ale wiem, że to tylko mocno niedoszlifowane preludium do czegoś naprawdę wielkiego.
Moja ocena: 5/10
Tytuł: Małe trolle i duża powódź
Autor: Tove Jansson
Przekład: Teresa Chłapowska
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 54
Jeśli interesują Cię książki dla dzieci, przeczytaj także recenzję: Kubuś Puchatek – Alan A. Milne