Maleńka Doritt – Charles Dickens ***Klasyka Laika***

Maleńka-DorritCharlesa Dickensa znałam do tej pory jedynie z „Opowieści Wigilijnej”. Ten dziewiętnastowieczny pisarz stworzył jednak wiele innych wartościowych dzieł, jak „David Copperfield”, „Wielkie nadzieje”, „Przygody Oliviera Twista”, „Klub Pickwicka”, czy przeczytaną przeze mnie dopiero ostatnio „Maleńką Dorrit”.

Mała Dorit urodziła się w więzieniu dla dłużników, tuż po tym jak jej ojciec trafił do niego za niewyjaśnioną sprawę związaną ze swoim majątkiem. Dziewczyna spędziła tam dwadzieścia parę lat opiekując się tatą i starszym rodzeństwem. Robiła wszystko, aby pomóc swojej rodzinie – mieszkała w wyznaczonym, więziennym pokoju, zdobywała dodatkowe porcje pożywienia oraz pielęgnowała ich w chorobie. Postanowiła także nauczyć się szyć, aby podjąć gdzieś pracę i móc dodatkowo wspierać finansowo ojca oraz rodzeństwo. W ten sposób trafiła pod skrzydła opiekuńczej, choć schorowanej i charakternej pani Cleaman. Niedługo po zatrudnieniu dziewczyny, z wieloletniej, zagranicznej podróży powraca syn pracodawczyni Małej Doritt – Arthur. Czterdziestoletni mężczyzna przynosi wieści o śmierci ojca, z którym mieszkał i o dziwnej tajemnicy, której umierający nie zdążył przekazać swojemu synowi. Arthur rozpoczyna własne śledztwo. Uważa, że sprawa może się wiązać z obecnością młodej dziewczyny w jego rodzinnym domu.

„Gdyby przez te wszystkie lata ta dziewczynka myślała tylko o swoim nieszczęściu, gdyby sobie wyobrażała, że ludzie patrzą na nią z pogardą i lekceważeniem, jakie byłoby jej życie i czy mieliby za co ją szanować? Ale ona o sobie nie myślała wcale. Żyła dla ojca, rodzeństwa. Obowiązek, poświęcenie, zapomnienie o sobie, były treścią jej życia i zjednały jej miłość ludzką i szacunek”*.

Charles Dickens w swoich dziełach podkreśla zawsze, że bieda i skromność są bardziej wartościowe od bogactwa i pychy. Pisarz podzielił powieść na dwie części: „W nędzy” oraz „Bogactwo”. Ukazał różnicę w zachowaniu się tych samych ludzi podczas, gdy żyją w ubóstwie i kiedy pławią się w luksusie. Bardzo dobrym przykładem jest zachowanie ojca Małej Doritt, który w więzieniu, mimo że nieszczęśliwy, zachowywał pokorę, nawet wobec żebraków. Natomiast po wyjściu z więzienia kazał sobie służyć, nie pozwalał wspominać o przeszłości, a nędzarzy obchodził szerokim łukiem. Dickens przedstawił jak szybko odmieniony los może wpłynąć na ludzkie postrzeganie różnych problemów. I tu wychodzi prawda, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Sama powieść była nieco nudna, niewiele się w niej działo, jej tempo było bardzo powolne. Nie podobała mi się także mnogość postaci, które były zarysowane tylko pobieżnie, jak rodzeństwo Doritt, Tattycoram, czy odgrywający bardzo istotną dla fabuły rolę Blandois. Przez długi czas czytając tę książkę nie wiedziałam o czym ona właściwie jest bo historia Małej Doritt była bardzo blada i rozmyta.

Muszę jeszcze wspomnieć o wydaniu. Egzemplarz, który otrzymałam jest w twardej oprawie z piękną, kwiatową okładką, która, mimo że w niewielkim stopniu nawiązuje do treści, przyciąga uwagę. Książka jest szyta, a nie klejona, co ostatnio zdarza się coraz rzadziej. Nie rozumiem tylko dlaczego zmieniono tytuł z powszechnienie stosowanego „Mała Doritt” na „Maleńka Doritt”. Od razu kojarzy mi się to, albo z bardzo małym dzieckiem, albo ze starą maleńką, a przecież Dickens opisuje dwudziestokilkulatkę! Ale to tylko takie moje luźne spostrzeżenie.

Mnie książka nie uwiodła, ale myślę, że wśród fanów Dickensa oraz zagorzałych czytelników literatury klasycznej „Mała Doritt” znajdzie swoich amatorów.

* Dickens Ch., Maleńka Doritt, Wydawnictwo MG, Kraków 2016, str.271.

Moja ocena 5/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MG

mg