Millenium – Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet – komiks (księga I i II)

Stieg Larsson napisał popularną trylogię „Millenium” o śledztwach przeprowadzonych przez dziennikarza ekonomicznego Mikaela Blomkvista oraz przez młodą, zbuntowaną, lekko szurniętą, ale genialną hakerkę Lisbeth Salander. Dzięki jego dociekliwości i jej umiejętnościom przechwytywania informacji nie ma na nich mocnych. Czytałam już literacki pierwowzór sagi Millenium, czytałam także napisaną przez Davida Lagercrantza kontynuację, oglądałam ekranizację tych powieści zarówno produkcji szwedzkiej, jak i amerykańskiej. Teraz przyszedł czas na komiks.

Komiks „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” został wydany nakładem wydawnictwa Czarna Owca w dwóch tomach. Autorką scenariusza jest Denise Mina, natomiast rysunki stworzyli Leonardo Manco oraz Andrea Mutti.

Mikael Blomkvist oskarżony o zniesławienie musi odsiedzieć wyrok w półotwartym więzieniu. Jednak wcześniej dostaje intratną propozycję przeprowadzenia śledztwa, dotyczącego zaginięcia Harriett Wanger. Jest to sprawa sprzed lat, ale nurtuje ona milionera, będącego jej wujem. Jeśli dziennikarzowi uda rozwiązać się tę zagadkę otrzyma sporą sumę pieniędzy i ważne dla niego informacje. Wkrótce poznaje wyśmienitą hakerkę Lisbeth Salander i od tej pory wspólnie szukają sprawcy tej zbrodni.

Co ważne scenariusz został stworzony wiernie, według historii znajdującej się w książce Stiega Larssona, więc jest poniekąd streszczeniem tej obszernej powieści. Streszczeniem bardzo udanym. Po komiks może sięgnąć zarówno osoba, która zna już tę historię, jak i całkowicie nowy czytelnik, który nie miał jeszcze styczności z sagą „Millenium” – o ile nie boi się spoilerów.

Jeśli spodziewacie się takich rysunków, jak na okładce, to się zawiedziecie, ale nie oznacza to, że komiks jest słabo narysowany, wręcz przeciwnie. Kreska jest dość prosta, twórcy nie skupiali się na mało ważnych detalach, jednak od razu widać, że postać Lisbeth Salander, która obok mało wyrazistego Mikaela Blomkvista gra tam pierwsze skrzypce jest zdecydowanie bardziej dopracowana. Niektóre ilustracje pozbawione są opisu, ale dokładnie wiadomo, w jakim celu zostały przedstawione i dokąd zmierza przedstawiony na nich bohater. To taki interesujący przerywnik od wartkiej akcji pełnej dialogów.

Nie jestem wytrawną czytelniczką komiksów, dlatego w niektórych przypadkach mam problem z kolejnością odczytywania tekstów znajdujących się w dymkach. Tym razem w obu częściach były one uporządkowane i nie budziły żadnych wątpliwości.

Podzielenie tej historii na dwa tomy było strzałem w dziesiątkę, bo przy twardej oprawie oraz grubości i wadze kredowego papieru już dość niewygodnie trzymało się pojedynczy egzemplarz. Gdyby egzemplarz był grubszy, przysparzałoby to sporych trudności. Komiks jest ciekawy, uporządkowany i narysowany prostą, ale ładną kreską. Polecam zarówno laikom, jak i nieco bardziej doświadczonym komiksożercom.

Moja ocena: 9/10