Miłość ma smak halloumi — Ginger Jones
Jeszcze całkiem niedawno stroniłam od romansów, ale od jakiegoś czasu zdarza mi się sięgać po ten gatunek. Nie wiem, czy to przez moją dotychczasową niechęć, czy zbyt małe oczytanie w temacie, ale ciężko mi trafić na coś, co spełniłoby moje oczekiwania. Moja poprzeczka jest tu dość nisko ustawiona. Powieść tego typu ma mnie bawić, oderwać od rzeczywistości, ma mieć ciekawych bohaterów i względnie interesującą fabułę, z której wynika coś więcej, że ona pokochała jego, a on ją. Niestety nadal wiele tytułów tej poprzeczki nie daje rady przeskoczyć. Tak było też w przypadku „Miłość ma smak halloumi” Ginger Jones.
Sernik, który zmienia wszystko
Freya uwielbia gotować. Gdy w prestiżowej restauracji Taste of the Mediterranean sernik według jej autorskiego przepisu pojawia się w menu, jest niezwykle dumna, ale szczęście nie trwa długo. Następnego dnia zjawia się w pracy i okazuje się, że jej ciasto zostało podpisane imieniem kolegi. Freya czuje się wściekła i zawiedziona. Rzuca pracę, a przy okazji zrywa ze swoim chłopakiem, który kompletnie nie rozumie jej problemu. W tym samym czasie dziewczyna dostaje wiadomość o zakwalifikowaniu się do wymarzonego konkursu kulinarnego. Freya nie chce zmarnować tej szansy. Wyjeżdża na cypryjską wyspę, gdzie w towarzystwie sześciorga współzawodników będzie rywalizować o „Złotą Łyżkę” — nagrodę, o której marzą kucharze z całego świata. Plaża, słońce i smaki cypryjskiej kuchni będą sprzyjać zawieraniu nowych znajomości.
Bez chemii
Kulinarny konkurs, zaciekła rywalizacja i cypryjska wyspa zapowiadały ciekawą fabułę. Niestety czytając tę książkę, wynudziłam się okrutnie. Miał to być romans, a wątku romantycznego było tu na lekarstwo. Główna bohaterka, niezbyt inteligentna, przez cały czas zmagała się z dylematem, czy powinna zawalczyć o nagrodę i na tym się skupić, czy przespać się z jednym z organizatorów. Relacja między Freyą a Xanderem była bardzo pobieżnie opisana, nie czuć było rosnącego między nimi napięcia i chemii. Nawet wątki erotyczne były zupełnie bez polotu.
Kulinarne show
Najciekawszy z tego wszystkiego był motyw kulinarny. Opisy przygotowywanych dań w poszczególnych konkurencjach pobudzały apetyt. Autorka wprowadza element ostrej rywalizacji pomiędzy uczestnikami i nieuczciwych zagrywek. Można odnieść wrażenie, jakbyśmy uczestniczyli w pewnego rodzaju reality show, gdzie ktoś podkopuje dołki pod innymi, żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. I może by było to nawet ciekawe, gdyby nie finał tej sprawy.
Na mieliźnie
Czytając „Miłość ma smak halloumi”, miałam wrażenie, że Ginger Jones tylko muska poszczególne elementy, nie nadając niczemu pazura. Nijaki wątek romantyczny, nijakie postaci, nijaka historia. Jakby cały czas kazała nam stąpać po mieliźnie, nie pozwalając rzucić się na głębokie fale.
Moja ocena: 4/10
Tytuł: Miłość ma smak halloumi
Autor: Ginger Jones
Przekład: Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Liczba stron: 400
Przeczytaj także recenzję: Ludzie, których spotykamy na wakacjach — Emily Henry