Mniejszy Cud – Magdalena Salik

mniejszy_cud„Przy­pad­ki nie is­tnieją. Wszys­tkie rzeczy, które się zdarzają, zdarzają się w ja­kimś celu”. – Mark Twain.

Wyobraźmy sobie, że nic nie dzieje się przez przypadek. Stłuczona szklanka, potknięcie, rozlane mleko, czy kanapka, która spadła masłem w dół – wszystko jest jest dziełem chaosu, generowanego przez człowieka wykonującego codzienne czynności. Chaos powodujący zarówno mniejsze, jak i większe nieszczęścia, takie jak ciężkie nieuleczalne choroby, a nawet śmierć jest wytwarzany na halach produkcyjnych, poprzez używanie niektórych produktów spożywczych, czy środków chemicznych, a także przez nieunikniony przecież proces trawienia. Ludzie mają przydział entropii, czyli poziomu chaosu, jaki mogą spowodować w ciągu miesiąca. Gdy przekroczą limit, bądź doprowadzą do nagłego skoku entropii, który wpłynie na otoczenie, powodując zwiększone ryzyko wypadków u innych osób znajdujących się w zasięgu „pola rażenia” trafiają do izolatora. Taki świat stworzyła Magdalena Salik w książce „Mniejszy Cud”.

Robert Halen jest wybitnie uzdolnionym lekarzem, który pracuje nad wydrukowaniem nerki z komórek własnych pacjenta. Jest już blisko zakończenia projektu, ale nadal brakuje mu kluczowego elementu, aby osiągnąć sukces i dać społeczeństwu organ, który kosztowałby wielokrotnie mniej od obecnie stosowanych przeszczepów. Aby przedłużyć młodość i dać sobie więcej czasu na badania bierze udział w projekcie dotyczącym testowania intuicji. Podczas egzaminu, ktoś celowo włamuje się na komputer Halena i fałszuje wyniki, tak aby go wrobić i przedstawić w oczach jako oszusta. Rozwścieczony Robert wybiega z sali egzaminacyjnej i popycha ochroniarza na szklaną rzeźbę. Tłukąc ją powoduje nagły skok entropii. Mężczyzna natychmiast dostaje SMS-a, że ma stawić się na policji w celu odbycia półrocznej kary w izolatorze. Początkowo lekarz chce pójść na komendę dobrowolnie, jednak pewne wydarzenia sprawiają, że bohater postanowił odwlec wykonanie wyroku w czasie. Policja musi natychmiast schwytać człowieka, który doprowadził do zwiększenia stopnia chaosu. Tego niełatwego zadania podejmuje się bardzo ambitny policjant Mark Dowson.

Magdalena Salik stworzyła bardzo interesującą fabułę, osadzoną w dystopijnym świecie, w którym obywatel jest kontrolowany na każdym kroku. Kiedy nie ma punktów z przydziału entropii, mimo mnóstwa pieniędzy w portfelu nie może nic kupić, gdyż limit tworzenia chaosu został na ten miesiąc już wyczerpany. Czas i miejsce są nieokreślone, wiemy jedynie, że jest to nadal XXI wiek. Podobało mi się takie zagranie, gdyż mogłam sobie wyobrazić dowolne miasto na świecie. Dla mnie było to Detroit, mimo że scenerię znam tylko z filmów. Główni bohaterowie „Mniejszego Cudu” – Mark i Robert są bardzo wyraziści. Wokół nich toczy się cała akcja. Narrator wielokrotnie podkreśla, że ich spotkanie zmieni wszystko, są nawet odliczane godziny do entropicznej anomalii. Autorka w bardzo prosty, a zarazem sprytny sposób budowała napięcie i sprawiała, że chciałam szybko dotrzeć do zakończenia. Niestety bardzo się zawiodłam, ale tu nie będę zdradzać szczegółów.

Czytając „Mniejszy Cud” w niektórych momentach miałam wrażenie, że książkę pisał facet. Robert Halen zmienia kobiety jak rękawiczki, codziennie śpi z inną. Opisy jego podbojów i nieustanne uwypuklanie ich było dość irytujące, gdyż do fabuły takie informacje naprawdę niewiele wnosiły. Natomiast drugi bohater Mark w pracy był energicznym policjantem, a gdy wracał do domu był taką memłą, że gdybym go spotkała w realnym życiu miałabym ochotę nim mocno potrząsnąć, żeby wziął się w garść.

Książkę czytało mi się szybko, jest napisana bardzo sprawnym językiem. Pomysł oceniam na piątkę, bo jest interesujący. Mam wrażenie, że nie było jeszcze takiego na rynku wydawniczym. Największym zawodem było dla mnie zakończenie, zwłaszcza, że tak bardzo goniłam przez tę książkę, aby do niego dotrzeć i miałam nadzieję na coś naprawdę wyjątkowego. Końcówka książki okazała się taka sobie. Hasło na okładce głosi, że „Mniejszy Cud” to „najbardziej udane od czasów Lema połączenie fantastyki socjologicznej i kryminalnej” i tu od razu można wyczuć chwyt marketingowy. Nie przesadzałabym aż z takimi górnolotnymi słowami na temat „Mniejszego Cudu”, niemniej jednak jest to książka godna uwagi ze względu na ciekawie przedstawioną wizję przyszłości.

 Moja ocena 7/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Akurat

akurat