Moje okładki Andrzej Krajewski
Czy dobra okładka świadczy o znakomitej treści książki? Oczywiście, że nie! Ale czasami, gdy czytelnik stoi w księgarni lub bibliotece i zastanawia się nad wyborem lektury sugeruje się wyglądem okładki. To ona nadaje książce zewnętrznego charakteru i potrafi zachęcić do sięgnięcia po dany tytuł.
Andrzej Krajewski to znakomity grafik, który przez 60 lat swojej kariery stworzył setki prac – okładek książek i kultowych plakatów. Niedawno w ręce wpadł mi jego album „Moje okładki”, który opracował Tytus Klepacz. W pracach grafika widać cały przekrój stylów od kubizmu, gdzie w swoich pracach używał prostych geometrycznych wzorów, poprzez mroczne ilustracje, aż do popartu, którym Krajewski szczególnie się fascynował.
Artysta studiował malarstwo na warszawskiej ASP pod okiem Wojciecha Fangora oraz plakat pod kierownictwem Henryka Tomaszewskiego. Już jako student zaczął tworzyć pierwsze okładki dla wydawnictwa Książka i Wiedza wspólnie ze swoją ówczesną narzeczoną Marią Ihnatowicz. Podczas swojej długiej kariery pracował między innymi dla Państwowego Wydawnictwa Ekonomicznego, Państwowego Wydawnictwa Rolniczego i Leśnego, Państwowego Instytutu Wydawniczego, co zaowocowało nowym projektem graficznym Klub Interesującej Książki. „[…] Chyba nie ma w Polsce domu, w którym nie stałaby na półce choć jedna książka z tej świetnie wydanej serii. Krajewski zaprojektował dziewięć pierwszych książek, resztę , aż do lat dziewięćdziesiątych, projektowała Maria Ihnatowicz. Seria KIK to ostatni wspólny projekt obydwojga artystów, potem ich drogi twórcze się rozeszły”*.
W 1895 roku Krajewski wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie zajął się malarstwem. W 2005 roku wrócił do projektowania tworząc plakat dla Teatru Powszechnego zapowiadający spektakl „Dzień Walentego”.
„Andrzej Krajewski jest postacią nietuzinkową. Przystojny, obdarzony świetną spostrzegawczością i przewrotnym poczuciem humoru – kreuje w wyobraźni własny obraz i stara się być do niego podobny”**. Tak samo nietuzinkowy jest album z jego pracami. Pełen różnorodnych okładek – czasem wspaniałych, a czasem aż do znudzenia zwykłych. Wydanie jest opatrzone krótkim komentarzem napisanym po polsku i po angielsku, co wydaje się być dobrym pomysłem, biorąc pod uwagę fakt, że grafik przebywa w USA i tam też należy mu się rozpoznawalność. Zabrakło mi jednak jasnego podziału na okresy twórczości artysty i opisy tychże etapów. Do jednego muszę się przyznać prace zawarte w dziele „Moje okładki” mogę oglądać bez końca.
Moja ocena 7/10
Wydawca: Korporacja Ha!art
Data wydania: 05 listopada 2014
Ilość stron: 240
Za możliwość zrecenzowania albumu dziękuję Korporacji Ha!art