Mroczny układ – Dawid Waszak
Tajemnice z przeszłości, które wychodzą na jaw po latach to jeden z moich ulubionych motywów w thrillerach. Dlatego, gdy dostałam propozycję od Dawida Waszaka, aby zrecenzować jego najnowszą książkę, nie wahałam się ani chwili. „Mroczny układ” niestety mnie zawiódł.
Kacper Zborowski po siedmiu latach pracy za granicą wraca do Jarocina, w którym się wychował. Nikt tam jednak na niego nie czeka. Jego matka nie żyje, a ojciec zaginął, gdy Kacper miał sześć lat. Chłopiec trafił do domu dziecka, gdzie był surowo wychowywany. W rodzinnym mieście nie ma żadnych krewnych ani znajomych, wszyscy są dla niego obcy. W restauracji poznaje Amandę, która wydaje się ideałem. Para umawia się na randki i spędza wspólnie czas, do momentu, gdy dziewczyna zostaje brutalnie zamordowana, a Kacper oskarżony o jej zabójstwo. Jednak to dopiero początek tej historii, bo za nią kryje się zagadka sprzed lat…
Po przeczytaniu kilku pierwszych stron „Mrocznego układu” bałam się, że nie dobrnę do końca. Akcja rozkręca się niemrawo, dialogi są drętwe, a postaci słabo zarysowane. Słowem wszystko to, czego dobry thriller nie powinien zawierać. Jednak fabuła, mimo licznych wad ma coś w sobie, co kazało mi się dowiedzieć, jakie będą dalsze losy Kacpra Zborowskiego.
To nie jest dobrze napisana książka. Autor nieumiejętnie dobiera sformowania, jak np. potarłem głowę (zamiast czoła lub twarzy – s. 159), prokurator wydłubywał sobie coś z ust (zamiast z zębów – s. 53), Linda zmienia się z wściekłej kobiety w małą dziewczynkę (czary jakieś? – s. 154), „Linda przeplatała palce, robiąc z nich podróbkę kosza wiklinowego” (znów nietypowa umiejętność tej bohaterki – s. 155), Kacper skulił się obok rowerka, żeby nie dać się zauważyć (pomijając, że rowerek był wcześniej rowerem, z którego bohater wyciągnął szprychę, zamierzając użyć jej jako wytrycha, nie widzę logiki w chowaniu się dorosłego mężczyzny za dziecięcym rowerkiem, ani za rowerem w ogóle – s. 159). Logiki brak też w tym zdaniu: „Trzasnąłem drzwiami, które od jakiegoś czasu miały problem z zatrzaśnięciem” (s. 167). W powieści znajduje się także wiele powtórzeń, które albo były zapychaczami tekstu, albo przeoczeniem podczas pisania książki i jej korekty, powtarzają się nie tylko poszczególne słowa, ale także całe dialogi:
„- Ale śmieszne – zakpiła Linda. – Masz coś?
– Nie mam – odpowiedziałem, łapiąc się za głęboką kieszeń bluzy. – Miałem za mało czasu” (s. 163)
I na kolejnej stronie, w kolejnym rozdziale to samo o tej samej scenie:
„- Coś znalazłeś?
– Nie. Nic. – Przestałem stukać nerwowo o kierownicę. – Miałem zbyt mało czasu” (s. 164).
Jak na thriller fabuła, do pewnego momentu, jest zbyt rozwleczona. Mniej więcej po 100 stronach akcja przyspiesza i zaczyna wciągać. Jeśli czytelnik przymknie oko na drętwe dialogi, dziwne decyzje głównego bohatera, słabo opisane emocje i wyżej wymienione błędy, to robi się całkiem przyjemnie.
Za co muszę pochwalić autora, to za naprawdę ciekawą akcję promocyjną. Książka przyszła w „okrwawionym” kartonie z plikiem sztucznych banknotów, a egzemplarz recenzencki zdobił autograf. Zobaczcie tutaj i tutaj.
Na lubimyczytac.pl, czy na blogach recenzenckich „Mroczny układ” ma same dobre opinie, czego kompletnie nie rozumiem przy wymienionych przeze mnie błędach i niedociągnięciach. Nie wiem, czy to kwestia dobrego marketingu, sympatii do autora (temu zupełnie się nie dziwię), czy ja mam jakieś wygórowane oczekiwania odnośnie do thrillerów, jednakże moim zdaniem tej powieści bardzo daleko do oceny 10/10, a takie dość często się pojawiały. Polecam przeczytać książkę osobiście i się przekonać, kto w tym przypadku miał rację.
Moja ocena: 3/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi Dawidowi Waszakowi.