Ojciec 44 – Jerzy Ciszewski
Powstanie Warszawskie, bez wątpienia było czynem bohaterskim ze strony zwykłej, ale walecznej ludności cywilnej, która podczas II wojny światowej stanęła w obronie Polski. Wybuchło w 1944 roku, jego uczestnicy do samego końca wierzyli, że otrzymają pomoc od państw alianckich. Do dziś wielu ludzi, w tym sami powstańcy, zastanawia się czy było ono słuszne.
Jerzy Ciszewski to powstaniec o pseudonimie Mötz, który dokonał wielu chwalebnych czynów. Podczas powstania był dwukrotnie ranny. Był podporucznikiem AK. Jako pierwszy rozbił czołg Pantera i prawdopodobnie jako jedyny podczas Powstania Warszawskiego strącił niemiecki samolot. Jego syn i imiennik po latach postanowił napisać książkę o swoim bohaterskim ojcu.
Nie wiem ile w powieści „Ojciec 44” Jerzego Ciszewskiego jest prawdy, a ile to literacka fikcja. Przygody Mötza są naprawdę niesamowite. O Powstaniu Warszawskim napisano i powiedziano już wiele, ale autorowi udało się w swojej książce wprowadzić coś nowego – wątek mocno sensacyjny. Piszę „mocno” z premedytacją, bowiem w „Ojcu 44” akcja goni akcję, a Jurek jest przedstawiony jako niezniszczalny superbohater, który niczego się nie boi i ma niebywałe szczęście. Trafia w niewolę, ale tam, po stronie Niemców spotyka dawnego przyjaciela, który mimo, że Ciszewski napluł mu w twarz, nakazuje jego ochronę. Ranny powstaniec sam zabija nożem czterech uzbrojonych wrogów, bo wcześniej w niewoli nikt go nie przeszukał i nie odnalazł noża ukrytego w bucie. Jest oskarżony o szpiegostwo, ale w szpitalu spotyka swojego kompana od broni i ten go rozpoznaje oczyszczając z zarzutów. Wydaje się to bardzo nieprawdopodobne, choć nie niemożliwe.
„Myślał o śmierci. Nie o tym, czy będzie bolało, ale raczej: jak będzie tuż po? Lekko i przyjemnie? A może po prostu rozpłynie się w ciemnościach i niepamięci? Czy gdzieś istnieje niebo albo piekło? Wszyscy będą biegać w koszulach jak ci wariaci od Jana Bożego? A może wszystko zostanie jak teraz, tylko przestanie boleć? Nikt nie będzie chorować? Myśli w upale płynęły leniwie. Żeby szybciej, żeby zaraz; prawie czuł niemieckie kule przelatujące przez ciało. Modlił się, by nastąpiło to szybko. Tylko niech najpierw dadzą coś pić”*.
Konwencja stworzenia powieści sensacyjnej na podstawie przygód autentycznego powstańca, w dodatku opisana przez jego syna, bardzo mi się podobała, ale niestety styl autora mi nie odpowiadał i znalazłam kilka błędów. O to kilka z nich: „Był to człowiek niewysoki, szczupły o ostrych, przeszywających, niebieskich oczach”**. Oczy nie mogły być ostre i przeszywające, a co najwyżej spojrzenie. „Za transformatorem trzymał się szeptu”***. Bohater nie mógł się trzymać szeptu, mógł za nim podążać. „Jest sam, dookoła pustka pełna Niemców”****. Pustka nie mogła być pełna. „Płomień wyłuskał z mroku schody, zawalone kilkunastoma ciałami”*****. Płomień niczego wyłuskać nie mógł, a jedynie jego światło.
Jerzy Ciszewski zastosował także sformułowania, które wydawały się karykaturalne, jak: „W ciemnościach potknął się o jakieś ciało. W zasadzie były to dwa trupy, ale Bóg wojna i trudne do opisania przeznaczenie złączyły je w przerażającą całość”. Niby jedno ciało, a jednak dwa, tworzące przerażającą jedność… I na tej samej stronie dalsza część dziwacznej makabreski „Mężczyzna nosił taki sam esesmański mundur z jedną różnicą: na rękawie miał biało-czerwoną opaskę. Nie miał za to głowy”. Drobny szczegół w umundurowaniu to brak istotnej części ciała. Na kolejnej stronie znalazłam trochę demonicznej pornografii – „Zasmarowana kredą tablica i ten łysy stary dziad, który za byle błąd stawiał lachę”. Mimo wszystko sformułowanie złą ocenę byłoby bardziej odpowiednie.
Niestety w powieści widać niedoskonałości warsztatu pisarskiego autora oraz niedopatrzenie korekty, co osobiście mi przeszkadzało w odbiorze lektury. Jeśli ktoś nie przejmuje się takimi błędami, to powieść polecam bo akcja jest wartka, a wątek ciekawy, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko. Mnie niestety te niedociągnięcia zbyt zakłócały przyjemność z czytania.
* Ciszewski J., Ojciec 44, Czarna Owca, Warszawa 2016, str. 69. ** tamże, str. 47. *** tamże, str. 64. **** tamże, str. 97. ***** tamże, str. 99.
Moja ocena 5/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.