Outpost — Dmitry Glukhovsky

Postapokaliptyczne wizje świata rozgrzewają umysły pisarzy i czytelników już od lat. Życie po ataku kosmitów, po dziesiątkującym ludzkość ataku epidemii tajemniczego wirusa, po katastrofie klimatycznej, czy po zagładzie nuklearnej to tylko niektóre z popularnych pomysłów wykorzystywanych przez autorów postapo. Zawsze chętnie sięgam po ten gatunek, bo ciekawi mnie, jak inni wyobrażają sobie Ziemię na skraju końca świata i to, jak przystosują się jednostki do kompletnie zmienionych warunków życia. Tym razem trafiłam na „Outpost” Dmitry Glukhovsky’ego.

Świat po zagładzie nuklearnej. Nie wiadomo, co jest za mostem znajdującym się przy stacji w Jarosławiu. Nikt nie odważył się przejść pełnej trujących wyziewów rzeki. Kierownik placówki Pałkan na darmo próbuje skontaktować się z Moskwą i uzyskać dodatkowe zapasy żywności, które drastycznie się kurczą. Biurokracja przetrwała nawet zagładę atomową. Jego pasierb Jegor, zakochany w starszej koleżance Michelle, ma coraz bardziej niebezpieczne pomysły, a żona przerażające wizje nadchodzącej katastrofy. Na domiar złego przez most dostaje się obcy, który może zmienić wszystko.

Dmitry Glukhovsky znany jest, m.in. z postapokaliptycznej serii Metro („Metro 2033”, „Metro 2024”, „Metro 2025”), którą zapoczątkował wielkie uniwersum — pisarze z różnych krajów piszą swoje wersje zagłady świata na motywie wymyślonym przez Glukhovsky’ego. „Outpost” także jest powieścią tego samego gatunku, jednak jest zupełnie inny. Mimo skażenia ludzie nadal mogą swobodnie przemieszczać się na powierzchni ziemi, gdzie próbują normalnie funkcjonować, a otoczenie nie jest przepełnione atakującymi zewsząd mutantami.

Jeśli po tej książce oczekujecie zawrotnej akcji, to się rozczarujecie, bo w przypadku „Outpostu” autor skupił się bardziej na budowaniu klimatu niż na jakimś szaleńczym tempie. A klimat jest tu iście postapokaliptyczny. Mamy tu mgłę, radioaktywne opary, tajemnicę, mroczne przepowiednie i niepewność jutra. Bohaterowie są dobrze skonstruowani, ale niektórzy z nich, jak Michelle czy Jegor mnie irytowali swoimi decyzjami i zachowaniem. Najbardziej podobał mi się Pałkan, który był postacią wielowymiarową, pełną rozterek, niekoniecznie dobrą, ale i z ogromną siłą charakteru.

„Outpost” nie jest powieścią wybitną, nie jest powieścią fenomenalną, ale powieścią ze świetnym klimatem, przy której dobrze spędziłam czas.

Moja ocena: 7/10


* Glukhovsky D., Outpost, Insignis, Kraków 2021


 Tytuł: Outpost
Autor: Dmitry Glukhovsky
Przekład: Paweł Podmiotko
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 352


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Insignis. 


Przeczytaj także recenzję: Futu.re – Dmitry Glukhovsky